Czym jest wdzięczność? Czy to jest jedynie forma grzecznościowa, formalność, czy jednak jest to coś, co pełni jakąś przydatną funkcję w relacjach międzyludzkich? Czy należy być wdzięcznym, jeśli bierze się coś, kiedy ktoś nie widzi, czy wdzięcznym być należy tylko dla pozoru?
Wdzięczność jest fantastycznym i skutecznym narzędziem dla rozdzielania granic. Kiedy ktoś nie rozdziela granic, nie widzi ich albo nie umie określić, wdzięczność bardzo pomaga ich nie zlewać.
Kiedy najczęściej zlewamy granicy? Kiedy kogoś kochamy. Dzisiaj 5 razy zwróciłam uwagę synowi, że w listopadzie nie chodzi się z krótkim rękawem i dwa razy się spytałam, czy na pewno umył ręce siadając do stołu? Chociaż syn mieszka sam, jest dorosły i samodzielny. Wpada czasami na obiad w przerwach pomiędzy zajęciami na uczelni. Ale jeśli jemu coś się stanie to ja będę cierpieć. Może nawet bardziej, niż on. Moje granice z nim są zlane, traktuję go, jako cześć siebie. Jego szczęście, zdrowie, zadowolenie są moimi szczęściem i zdrowiem. Mózg określa siłę miłości według bólu, który odczuwamy. Kogo boli, tego ciało 🙂
Jeśli czyjeś ciało trafia w jakąś nieprzyjemną sytuacje, ale rozwiązywać tą sytuacje musimy my, oznacza to, że mamy zlane granice. Na ile zlane? To zależy od tego, czy w razie problemów z „ciałem” damy pieniądze i pójdziemy spać, czy będziemy wariować i martwić się przez całą noc, jak by to były nasze problemy.
Zlewanie granic jest czymś normalnym w bliskich relacjach. Bez zlewania granic nie ma miłości. Ale w relacjach pomiędzy dorosłymi ludźmi bardzo ważne jest kontrolować ten proces zlewania granic. Nie wolno dopuścić, by zlewanie granic na tyle zmieniało relacje pomiędzy ludźmi, że jeden z nich tracił by swoją odrębność i był traktowany jako obiekt. Czyli jakieś pojęcie o woli innych osób, ich prawie na podejmowanie własnych decyzji, szacunek do granic innych osób należy mimo wszystko zachowywać zawsze. Zlewanie granic jest czymś normalnym w bliskich relacjach, ale ono powinno być adekwatnym, jakoś jednak należy starać się kontrolować swoje „chcę”.
A wdzięczność jest akurat tym czymś, co pozwala nam oddzielać granice (swoje od innych). Pozwala zrozumieć, że inny człowiek jest osobnym subiektem, nawet jeśli jest to bardzo bliska nam osoba. Ale on nie jest naszą częścią. Dostrzegając to rozumiemy, że wszystko, co zrobi dla nas ktoś inny jest „oderwaniem” od niego czegoś, co należy do niego, oderwaniem jego części.
Często nie zauważamy, jak ktoś bliski robi coś dla nas, np podaje płaszcz. Ale zauważamy, jeśli zrobi to dla nas ktoś obcy. I jesteśmy jemu za to wdzięczni. A bliskim nie, jest to coś, co się nam „należy”. Nie, nie należy się. Poddaństwo zostało zniesione jeśli się nie mylę w 1861 roku. W ogóle jeśli zmienić swoje podejście do życia i zrozumieć, że nikt nic nie jest nam winien, nic się nam nie należy z racji naszego urodzenia, to żyć staje się lepiej. Infantylni ludzie bardzo cierpią, bo życie bez przerwy weryfikuje ich konsumenckie podejście do niego.
Kiedy oddzielamy drugą osobę od siebie, kiedy akceptujemy fakt, że jest to inny człowiek, mający własne interesy, własne priorytety i potrzeby, kiedy szanujemy jego autonomie i odrębność, wtedy przestajemy zażądać jego zasobami. Wszystko, co on robi dla nas ( a nie musi) zaczyna być odbierane z wdzięcznością.
Czyli wdzięczność jest niczym innym, jak uznaniem czyjejś suwerenności. Nikt nie musi mi niczego dawać, a ja nie muszę brać. Jeśli ktoś mi coś daje, jestem mu wdzięczny za to, ale pozostawiam prawo odmowy przyjęcia za sobą.
W jakich sytuacjach ludzie nie chcą być wdzięczni? Kiedy im daje się coś, co według nich im się należy. Lub kiedy im na siłę dają to, czego oni nie chcą. Wdzięczni nie są też wtedy, kiedy oczekuje się od nich rozliczenia w jakimś konkretnym ekwiwalencie (opłatę).
Ale. Większość konfliktów powstaje z powodu różnicy pojęć „powinien- nie powinien”. Infantylne osoby są przekonani o tym, że wszyscy są im winni. On sam nie potrafi, dlatego inni powinni to zrobić za niego. On nie ma, ale inni mają. Więc inni powinni mu to dać. Bo on nie ma!
Dorosła córka mieszka z rodzicami, ponieważ nie ma męża i mało zarabia. Ona nie jest wdzięczna rodzicom, że ją utrzymują i dają dach nad głową, ponieważ ona nie ma, a rodzice mają. Więc mają dać. Za co tu być wdzięcznym? Dorosły syn nie ugotuje zupy, bo nie umie. Mama umie – niech gotuje. Za co on ma dziękować? Jeśli rodzice powiedzą takim dzieciom, że ci są niewdzięczni, dzieci się zdziwią. Za co mają być wdzięczni? Przecież to są rodzice. Niech dają. Zasoby rodzicielskie dzieci uważają za zasoby własne. Rodzice są dla nich jak by przedmiotem. Własnością.
W rzeczywistości relacje pomiędzy dorosłymi ludźmi budowane są na zasadzie wymiany. Wymiana to nie jest branie czegoś od innych, uważając za swoje. Uważając, że ci się należy. Bo nie masz. Tylko jest to sytuacja, w której ktoś daje nam coś dobrowolnie, i my mu też dajemy coś w zamian. I właśnie wdzięczność pomaga nam określić te granice.
Czyli wdzięczność to rozumienie, że nikt niczego nie jest nam winien, nikt i niczego.
Jeśli ktoś ugotował dla nas danie, które nam nie smakuje, należy podziękować za dobre chęci, pamiętając, że nie mamy obowiązku to jeść. Ale podziękować za to, że ktoś coś dla nas zrobił należy! Bo nikt nie ma takiego obowiązku.
Żeby nie brać tego, co się nie podoba, należy być samodzielnym. Najczęściej biorą to, czego nie lubią, ale ponieważ własnego nie mają, biorą byle co. Na bezrybiu i rak ryba. Oczywiście wyrażać wdzięczność za „byle co” bardzo się nie chce. Stąd też powstają konflikty, ponieważ nie ma zadowolenia z jakości = nie ma wdzięczności=jest konflikt. Brać i nie dziękować nie wypada. Nie podoba się – nie bierz. Potrzebujesz? Zrób własne.
Może wydaje się to nieco skomplikowane, ale później będę jeszcze wracać do tego tematu. Temat granic w bliskich relacjach jest zawsze bardzo trudnym tematem. Jeśli napiszecie jakieś przykłady rozdzielania granic w relacjach, będziemy mogli o tym podyskutować.
<3 TK
23 komentarze
Rozdzielenie granic w relacjach to np. Nie szperanie w rzeczach drugiej osoby, nie sprawdzanie ukradkiem jej telefonu. Pozwalanie jej na wyjście ze znajomymi bez nas (w obstawie) na rozwój jej zainteresowań (których my nie lubimy). Nie mówimy drugiej osobie że ma nie jeść lodów waniliowych (bo uważamy że są nie dobre) a ma zamówić sobie czekoladowe (bo to nasze ulubione przecież). Tak rozdział granic w związku/relacjach z grubsza widzę ☺️ pozdrawiam <3
Zgadza się. Ale umiejętność rozdzielania granic to więcej, niż nie naprzykrzanie się komuś. Jeśli potrafimy rozdzielać granice jesteśmy nieuchwytni dla kogoś, kto chciał by np nami manipulować. Drapieżnicy np mają porządek z granicami. Oni twardo wiedzą gdzie jest czyj teren, dlatego nie popełniają błędów i praktycznie są nieuchwytni. Jeszcze napiszę o tym.
Droga Tatiano, świetny tekst. Jak dla mnie to taka przysłowiowa wisienka na torcie idealne podsumowanie jak być szczęśliwym człowiekiem. Nie jest to bardzo skomplikowane, może dlatego, że śledzę Twój blog od dawna i staram się czerpać z niego jak najwięcej. Dziękuję
Droga Tatiano,
Świetne przykłady z rodzicami i dziećmi. W mojej młodości mówiono jeszcze że nie tylko ktoś coś powinien tylko, że " ma obowiązek " . Jakie to jest męczące! Odwiedzać rodzinę z obowiązku, nie z miłości do niej. Myślę, że mnóstwo ludzi męczy się w relacjach " z obowiązku ". Co o tym myślisz?
Dziękuję za vlog o rozstaniach, minusach i plusach w związku.
Ludzie w ogóle wiele rzeczy robią "z obowiązku" albo po to, by zachować pozory. I czują się bardzo samotni przez to. Samotność przecież boli nie wtedy, kiedy jest się samemu w pokoju. Samotność boli, kiedy ciągle musisz, musisz, musisz, ale nie ma nikogo, kto by się spytał, czego Ty chcesz? Czy w taki sposób wyobrażałeś sobie swoje życie? Chociaż też nie należy szukać niańki dla siebie, dla swoich stanów emocjonalnych. Ważne, by nauczyć się samemu kontrolować swoje emocje, wyciągać siebie z samotności i innych przykrych odczuć. A to można zrobić wtedy, kiedy się ma się świadomość, że nasze życie zależy tylko od nas. Że mamy prawo i konieczność do decydowania o nim. Że jesteśmy odpowiedzialni za siebie :) A poczucie prawa zawsze wynika z poczucia własnej siły. Należy stawać się silnym :) I niezależnym, pod każdym względem.
Po śmierci taty wydawało mi się , że wiem co dla mamy będzie najlepsze . Próbowałam zająć ją czymś i wymyśliłam dla niej robienie słoików. Mówię do niej :
- Mamo , jest tyle moreli na drzewie a zimą nie ma co do ciasta włożyć ....
- to rób córcia słoiki - odpowiedziała mama .
- ale ja nie mam kiedy przecież pracuję.
- No to nie rób - odpowiedziała .
Tyle się jeszcze muszę nauczyć na temat granic ;))))
Ale jeśli ktoś coś mi daje, wyświadcza przysługę, ja biorę i dziękuję za nią, ale okazuje się, że ofiarowujący oczekuje czegoś konkretnego w zamian...to chyba nie jest zdrowa wymiana. Ja nie daję i nie mam wyrzutów..jestem wdzięczna za przysługę ale nigdy więcej nie zamierzam niczego przyjmować od tej osoby.
Ma Pani zewnętrzne umiejscowienie kontroli. Krytykuje Pani kogoś, za to, że nie chciał dawać coś Pani bezinteresownie. Dwa błędy popełnia Pani: oczekuje, że świat musi dawać Pani to, co ma, nie dostając niczego w zamian. To błędne założenie. Nigdy nie należy tak myśleć. Zawsze trzeba się starać więcej dać, niż dostać. I drugi błąd : martwi się Pani tym, jakie błędy popełniają inni. To strata czasu. Lepiej patrzeć, jakie błędy popełniamy my sami. I pracować nad tym. Błędy innych nie powinni Panią interesować. A obrażanie się na kogoś to dopiero infantylnie-neurotyczne podejście do życia.
Częściowo zgadzam się z Panią. Nie do końca jest tak, jak Pani pisze, ale tu bym musiała opisać kontekst i wyszłaby z tego epopeja. Faktycznie nadal zmagam się ze swoim neurotyzmem. Dziękuję Pani za komentarz. Teraz będę go trawić :)
:)
chyba czegoś nie rozumiem ...Enis napisała, że się obraża?
"...nigdy więcej nie zamierzam niczego przyjmować od tej osoby" - czy takie mocne postanowienie nie przypomina obrażonego majestatu?
To może tak wygląda, bo napisałam, że nie chcę nic więcej od tej osoby. Sama nie wiem czy się obrażam... po prostu jeśli dawanie ma ukryty cel...i to konkretny, to dystansuje się od tej osoby. Tyle. Nie wiem czy to już obrażanie się. Może.
W moim neurotyzmie złapałem się na tym, że jeśli ktoś coś mi dawał (zwłaszcza rodzice) to podejrzewałem w tym ukryty cel. I nie wiedziałem czy to przekonanie brało się z rzeczywistych doświadczeń, czy z tego, że sam tak robiłem, więc podejrzewałem o to innych... Wolałem odmówić, niż potem bronić się przed wywiązywaniem się z ukrytych oczekiwań obdarowujących mnie osób...
Teraz uważam, że kiedy ktoś mi coś daje, a ja tego chcę, mogę wziąć i być wdzięczny. Jeśli ten ktoś chciał za to coś w zamian i nie powiedział tego wcześniej, to on ma problem. Albo ktoś przeprowadza ze mną jawną transakcję, na którą mogę się zgodzić lub nie, albo daje mi coś bezinteresownie i ja jestem za to wdzięczny.
Thank You! Pani Tatiano :)
Zgadzam się. I ja czułam wdzięczność i podziękowałam, ale znajomość się posypała, bo ta osoba wie, że nie zamierzam czuć się dłużna i dawać, to czego ona chce, a ja sama też się zdystansowałam, bo już wiem, że ta osoba próbuje coś wymuszać, nie jest szczera. Może to się zmieni, może nie, na pewno nie mam zamiaru ulegać manipulacji.
Wzruszyłam się mocno...
Wdzięczność to piękne uczucie - dla tego, który daje i słyszy słowa docenienia, podziękowania za swój dar
oraz dla tego, który wyraża wdzięczność - radość z otrzymania.
Ja widzę w tej zależności mnóstwo zdrowia i szczęścia.
Przez lata byłam dawcą - czy mnie kto prosił o coś czy też nie (dziś wiem dlaczego tak robiłam). Dowiedziałam się wtedy, ze swojego wnętrza, że jak się daje to należy też otrzymywać i brać.
Dawałam, dawałam ... środek miałam wyżarty do czerwoności .... wiecie jak boli wyżarte, żywe mięso miałam wrażenie, że posypane solą... cierpiałam, tak, że nie mogłam wstać z łóżka, leżałam w podartych rajstopach, i cieszyłam się , że minął dzień , bo bliżej do śmierci... A jak mnie nie będzie to i nie będzie bólu i cierpienia. Mój a*la mąż był odwrócony plecami. Miał się dobrze. Jak to zrozumieć? Ja zrozumiałam tak - człowiek, który kocha umie podać dłoń, człowiek, który nie kocha ma w dupie. A dupa jest poniżej pleców. Lepiej mi nie mógł tego pokazać.
Nie wiem jak z tego wyszłam. Dzisiaj się cieszę, że dałam radę.
Witam
"Wszystko, co zrobi dla nas ktoś inny jest „oderwaniem” od niego czegoś, co należy do niego, oderwaniem jego części."
To jest genialne Pani Tatiano, świetnie odzwierciedla wdzięczność. Żeby być wdzięcznym trzeba sobie uzmysłowić ile to go kosztowało pracy , zaangażowania w jakiś projekt czy pomoc, poświęcenia swojej energii i czasu. Jak słyszę: a co to dla ciebie?? Ty to zrobisz lepiej?? Przecież i tak nie masz nic do roboty. To nie zgadzam się bo z góry zakładam że ktoś tego nie doceni.
,,Żeby nie brać tego, co się nie podoba, należy być samodzielnym."
Mam świetny przykład z własnego doświadczenia...
Chcesz wrócić do pracy i nie masz z kim zostawić dziecka, prosisz mamę/ ciocie/babcie aby się nim zajęła gdy będziesz w pracy. One oczywiście się godzą z przyjemnością i "wychowują" TWOJE dziecko tak jak ONE chcą i stawiają swoje warunki. Jeśli godzisz się z ich sposobem wychowania będziesz im wdzięczna jeśli nie będziesz wręcz na nie zła. No chyba że wymyślisz inny sposób opieki nad dzieckiem który tobie odpowiada.
Pozdrawiam Pani Tatiano i jestem szczerze wdzięczna za pani pracę
"Na bezrybiu i rak ryba" hahahha
Juz dawno nie bylo nowego wpisu, ani filmu, wiec wracam do starych tresci - i za kazdym razem odkrywam cos nowego albo zapomnianego :) Jesli bedzie Pani miala chec, Pani Tatiano, bede wdzieczna za odpowiedz (a takze stalym Czytelnikom, bo czesc z Panstwa wyrobila sobie juz owo zdrowe podejscie, ktorego mi brakuje), co nalezy zrobic w takiej sytuacji: gdy bliska osoba daje nam prezent, ktory jest kompletnie nie w naszym guscie i nam sie nie podoba. Wydaje mi sie, ze nalezy przyjac i podziekowac, ale bedac zapytanym, czy jest w naszym guscie (i dopiero wtedy) mozna odpiwiedziec, ze zdecydowanie nie....
Witam Może ktoś mi podpowie co mam robić . Mam kogoś w rodzinie kto potraktował mnie jak śmiecia wtedy gdy jej pomogłam w ważnych sprawach, zaprosiłam do swojego domu ect. gdybym opowiedziała całą historię nie uwierzyłyście szkoda słow., ale cóż jestem chrześcijanką, trzeba wybacza, poza tym to rodzinny pupilek, po prostu trzeba jej pomagać , bo taka biedna (na pewno nie w finanse ...teraz), ale nie o tym, ... od lat "musze być " na jej powiernikach w jej "wielkich" problemach, czytać kilometrowe smsy, e-maile, wysłuchiwać gdy przyjeżdża ale gdy jej jest lepiej ... zapomina o moim istnieniu na tak długo ... aż coś "strasznego" dzieje się w jej życiu, ale po prostu czegoś potrzebuje . Nie brakuje mi jej towarzystwa i po prostu mam dość bycia jej toaleta do które spuszcza swoje brudy i wychodzi ale ... nie mogę się "obrazić" bo to świadczy o moim neurotyzmie, więc co zostaje ? poza tym to rodzina (osoba dużo młodsza ode mnie) ... co robić ? Lubię pomagać gdy wiem , że dla tej osoby coś znaczę, że zwyczajnie mnie lubi, ale skoro nic dla niej nie znaczę to zwyczajnie nie mam ochoty ją oglądać.
Ja mam trochę inną sytuację...pewnie daję takie sygnały...moje otoczenie po prostu uważa,oczekuje, że fakt mojego daru jest czymś oczywistym naturalnym-jakbym urodziła się po to, aby dzielić się swoimi zasobami,,,przy próbie jakiegokolwiek stawiania granic jest zdziwienie i foch...który ja dopiero TERAZ ignoruje. Wcześniej dobijało mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia...TERAZ jestem konsekwenta...jednak, myślę, że w początkowej fazie znajomości robię coś nie tak( i nie wiem co), że druga strona odbiera mnie jako naturalnego DAWCĘ...czy może ktoś coś podpowiedzieć?
W jednym z filmów Pani Tatiana użyła porównania do cukru, To oczywiste, że cukier jest słodki, każdy wie, że taki ma być - za co dziękować?
Popracuj nad asertywnością i częściej mów NIE :). Złam schemat. To mocno poprawi Twoją samoocenę i szacunek do siebie. Jeżeli w środku czujesz się z czymś źle, to NIGDY tego nie rób! Ludzie świetnie wyczuwają takie słabości jak poczucie winy czy nadmierny altruizm. Wykorzystują to do swoich korzyści i kradną energię. Słuchaj tego co podpowiada Ci wewnętrzny głos i działaj z nim w zgodzie. Ustaw swoją figurę w centrum swojego pola psychicznego -musisz być dla siebie najważniejsza :). Powodzenia!
Zostaw Komentarz