Mówiąc o manipulacjach („Podstawowy schemat manipulacji psychopaty”) zamierzałam zrobić akcent nie na tym, kto bardziej manipuluje, kobiety czy mężczyźni, tylko na tym, jak łatwo można dać się zmanipulować jeśli nie pilnować granic. Czym jest pilnowanie granic? Rozumieniem, że należy się skupiać tylko na tym, co jest w naszej mocy. Co leży w naszym własnym polu. Odpowiadać za siebie. Nie zakładać na głowę koronę „ratownika ubogich”, tylko pozostawać we własnych granicach. Osoby z bardzo silnymi granicami nigdy nie padną ofiarą żadnych manipulacji. Oni nie będą domyślać się za kogoś, co on miał na myśli? Co chciał przez to powiedzieć? A dlaczego tak odetchnął? A dlaczego był taki smutny? Pewnie jest nieśmiały? Osoby z dobrymi granicami nigdy nie będą próbować włazić do czyjejś głowy, serca czy kieszeni. To niewdzięczne zajęcie. Na różne prowokacje poddają się tylko takie osoby, które mają problem z granicami.
Osoby z problemami w odczuwaniu granic również stają się minusami, związek z brakiem równowagi znaczenia zawsze czekana osobę, która nie odróżnia, co jest jej, a co jej nie jest!
Osoba z problemami w granicach zawsze sięga po coś, co chciała by mieć. Taki ktoś nie przejmuje się tym, że z drugiej strony nie ma wzajemności. Taki ktoś zakłada na głowę koronę z iluzji (obronny mechanizm psychiki, by uchronić nas przed stresem) i świetnie idzie sobie po więcej. Różnica pomiędzy człowiekiem z dobrymi granicami a osobą ze słabymi polega na tym, że dobre granice chronią ich posiadacza przed iluzją. Taki ktoś adekwatnie ocenia na ile druga strona jest zainteresowana kontaktem i jeśli nie jest w takim samym stopniu – zwalnia i hamuje. Co innego osoba ze słabymi granicami (pozdrowienia dla wszystkich roszczeniowców!) – taki ktoś nie bierze pod uwagę, że świat się nie ukłoni w reweransie i zaczyna pompować energię w budowanie pustej larwy w swoim polu. Osoba z dobrym wyczuciem granic może zamieścić w swoim polu psychicznym tylko figurę kogoś, kto darzy ją wzajemnością. Osoba z dobrymi granicami potrafi to bezbłędnie wyczuć. Osoba bez granic nie będzie starała się wyczuć, jej wystarczy, że ona chce. Tak bardzo chce i tak nie jest przyzwyczajona, by brać pod uwagę emocje innych ludzi, że chętnie zamieści w swoim polu iluzje wzajemności. Taką larwę, którą będzie hodowała, inwestując energię, czas i wszystkie inne zasoby na podtrzymanie iluzji wzajemności.
Larwa tak samo, jak prawdziwa figura człowieka, który kocha będzie wymagała pożywienia, by przetrwać. Pożywieniem dla larwy będą oczywiście iluzje. Całe te śmieci, które zakochane nieszczęśliwie osoby zbierają byle gdzie i byle jak, by tylko nakarmić nimi swoją larwę. Larwa się wzmacnia i odróżnić rzeczywistość od iluzji osoba bez poczucia granic nie potrafi.
Jakimi śmieciami karmi się larwę? Chodzeniem do wróżki na przykład. Czytaniem horoskopów. Zauważaniem, że to, że „nasze dzieci są w podobnym wieku nie jest przypadkowe” albo, że „nasze imiona zaczynają się z tej samej litery” albo jeszcze inne śmiecie, które dla normalnego człowieka są marnowaniem czasu. Ale dla ofiary z brakiem granic są „znakiem”, „przeznaczeniem” i innymi głupotami.
Dlaczego chodzenie do wróżki jest zbieraniem śmieci dla zaspokojenia larwy? Dlatego, że myślenie i mówienie o kimś, kto nie jest zainteresowany relacją z klientem wróżki jest rozdmuchiwaniem figury tej osoby w swoim polu psychicznym. Im więcej się myśli czy mówi o kimś, tym większej wagi nabiera jego figura w naszym polu. Tym bardziej centralne miejsce zajmuje. Człowiek szczęśliwie zakochany nie idzie do wróżki, on sam wszystko wie. Do wróżki się idzie po iluzje, to jest takie przekładanie na kogoś rodzicielskiej roli. Idzie się z nadzieją, że zaraz ona znajdzie potwierdzenie, że Wiesiek jednak kocha. I można będzie odetchnąć. Tak samo się idzie do kościoła, by się pomodlić, by Wiesiek pokochał. Takie zewnętrzne umiejscowienie kontroli. Przekonanie, że można na zewnątrz znaleźć coś, co sprawi, że będzie tak jak chce 🙂 W trakcie tej wizyty u wróżki wałkuje się temat, tym samym zwiększając dla siebie ważność osoby, która nie jest zainteresowana tą relacją. Bo gdyby była, nie było by potrzeby iść do wróżki. Ale osoby z problemami w granicach nie dają za wygraną. Oni nie potrafią zrozumieć, że drugi człowiek nie jest rzeczą. Że ma własną wolę i należy ją uszanować. A nie karmić się iluzjami.
Iluzje są skutkiem zewnętrznego umiejscowienia kontroli. Iluzje się zjawiają, by ochronić przed stresem osobę, która nie chce się pogodzić z tym, że realia nie pokrywają się z urojeniami. Kiedy człowiek ma wewnętrzne umiejscowienie kontroli, on się nie ośmiesza. On wie, że zastanawiać się i myśleć warto tylko o tym, co leży w naszej mocy. A to, co w niej nie leży przyjmuje ze spokojem, bez histerii. Tak samo, jak spokojnie się reaguje na brak możliwości wpływu na ruch planet, tak samo należy spokojnie podchodzić na brak możliwości wpływu na czyjeś uczucie. To oznacza mieć wewnętrzne umiejscowienie kontroli. Czyli „ja dobrze wiem, na co mam wpływ w tym życiu, a na co nie mam, i tam się nie pcham”.
Ochronić siebie przed manipulacją czy złymi demonami można samemu: robiąc tylko to, co jest naszym obowiązkiem, co leży w naszej mocy i na co mamy wpływ. Nie próbując wchodzić do głowy innych ludzi, nie „wyręczając” w nieśmiałości, nie „domyślając się”, nie „zgadując”.
Jeszcze raz: iluzje powstają tylko wtedy, kiedy należy zredukować stres, który z kolei powstaje, kiedy komuś się nie chce cofnąć swoje „łapy” od tego, co do niego nie należy. Iluzja to płata za skąpstwo, pazerność, brak zrozumienia swojej skromnej roli. Żaden manipulant nie zmanipuluje kogoś, kto mocno trzyma się w granicach, kto adekwatnie ocenia swoją skromną rolę i nie bierze więcej, niż potrafi unieść.
By nie stać się ofiarą manipulacji wystarczy przestać starać się wchodzić do czyjejś głowy, przestać kierować przyszłością ( przy pomocy wróżek czy dobrych koleżanek). Po prostu nauczyć się skromnie i spokojnie żyć, ciesząc się tym, co się ma i robiąc wszystko, by wypracować więcej. Należy skupić się nad teraźniejszą sytuacją. Nad ty, co leży w naszej sferze wpływów.
Co pomagą zbudować naszą ładną figurę w czyimś polu (co w ogóle buduje figurę, a co ją niszczy) będzie opisane w naszej grupie zamkniętej na FB, postaram się to wrzucić w najbliższym czasie.
Macie jakieś spostrzeżenia dotyczące budowania pustych figur w polu? Jak myślicie, co oznacza pracowanie nad wlasną sytuacją w teraźniejszości?
P.S. Ciekawa jestem, czy chociaż ktoś zrobił ten wniosek, że należy nie obwiniać manipulantów, tylko skupić się nad własnymi brakami, z powodu których staje się łatwo dostępnym dla różnego rodzaju zaburzonych osób? To się nazywa mieć „wewnętrzne umiejscowienie kontroli”.
TK
50 komentarzy
Dziękuję Pani za kolejny wartościowy artykuł, żałuję że nie należę do zamkniętej grupy :)
Pracowanie nad własną sytuacją w teraźniejszości, oznacza dla mnie budowanie swoich zasobów wewnętrznych i zewnętrznych, skupienie się na rozwoju własnym i na swoich sprawach.
Opuściłam niedawno kilka grup internetowych właśnie po to, by skupić się bardziej na działaniu w materii. Te grupy też zajmowały miejsce w moim polu.
Co do budowania pustych figur w polu, to owszem, mam ja parę na swym koncie :P z tym że od początku zdawałam sobie sprawę, że moja fascynacja jest jednostronna, a to już chyba czysty, masochizm emocjonalny :P Teraz dzięki Pani, poszerzyła się moja świadomość i od razu ucinam iluzje, mówię sobie: Hola hola! Jakaś figura mi tu zaczyna wyrastać, koniec z tym! Wracamy na Ziemię! :D
Zawsze nalezy skupuc sie nad wlasnymi brakami. Nie jestesmy w stanie zmienic swiata, jedynie siebie. Oczekiwanie, ze rzeczywistosc sie zmieni dla nas chyba zbyt daleko nikogo nie zaprowadzi...
Pozdrawiam
Tak samo, jak spokojnie się reaguje na brak możliwości wpływu na ruch planet, tak samo należy spokojnie podchodzić na brak możliwości wpływu na czyjeś uczucie. W samo sedno! Jak ja komuś tłumaczę np nie możesz być zły za to, że szef nie docenił Twojego poświęcenia albo, że mąż przestał cię kochać... Ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę, serio. (kiedy mówię im, że złe uczucia i emocje biją tylko w nich samych). A z największą ścianą spotykam się podczas swojej pracy, kiedy usiłuję wytłumaczyć maluchowi, że jak ktoś powiedział do niego głupku, to nic nie znaczy, bo dziecko mówi mi, że mama powiedziała, że słowa ranią bardziej niż czyny. No i kurtyna....
'Jak ja komuś tłumaczę np nie możesz być zły za to, że szef nie docenił Twojego poświęcenia albo, że mąż przestał cię kochać… Ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę, serio.'
Jak można nie być złym/ smutnym / zranionym, jeśli mąż kogoś przestał kochać albo szef nie docenia poświęcenia? I co komu pomogą tłumaczenia tego typu? Ja tam bym się jeszcze bardziej wkurzyła. Moim zdaniem emocje, które odczuwamy, nie są same w sobie źle i nie należy sobie mówić, że nie można czuc tego, czy tamtego. Inna kwestia jest zrozumienie, że nikt nie musi sie do nich dostosowywać i takie pokierowanie sobą, żeby je zamienić na emocje pozytywne... Czy może ja coś źle rozumiem?
Tak, tak. Myślimy o tym samym. :-)
@Motyl
Podłączam się pod to co piszesz. Albo, ktoś może zmienić zdanie i przestać chcieć się np z tobą spotykać a ty powinnaś to uszanować, uśmiech na usta, emocje do szuflady i udajemy, że nic się nie stało. Mam wrażenie, że takie sugestie bardzo często się tu przewijają. Uszanować powinnnaś ale sugerować, by mimo wszystko nie odczuwać złości z tego tytułu? Ciekawe ...
Pani Tatiano. Dziękuję za r e w e l a c y j n y tekst. Dzięki Pani blogowi, filmom kilka miesięcy temu zaczęłam pracę na własnymi brakami, zdejmowaniem korony z iluzji, walkę z egocentryzmem. Byłam minusem w relacji z osobą bardzo zaburzoną (teraz to wiem), która była na tle silną figurą w moim polu, że przesłoniła mi logiczne myślenie, co zawsze było mocną stroną. Nie obwiniam tej osoby, bo wiem, że gdybym w tej relacji miała mocne granice to by do tego nie doszło. D Z I Ę K U J Ę i liczę, że do zobaczenia. Dobrego dnia i niesłabnących pokładów energii i zapału.
Byłam u wróżki po rozwodzie i po bolesnym spotkaniu z toksykiem. Od wróżki usłyszałam, że to zły człowiek i moje reakcje i intuicja biły na alarm słusznie. Od niej też się dowiedziałam żeby zająć się sobą, zadbać o zasoby. Pierwszy raz uwierzyłam, że mam wpływ na własne życie. Wcześniej również horoskopy były dla mnie ratunkiem. Myślę, że dobrze trafiłam. Dzięki dobrym wskazówką zaczęłam szukać siebie. Najbardziej się cieszę, że trafiłam na Pani Tatiany bloga i że mogę z Panią pracować <3 Teraz nie czytam horoskopów, częściej pytam samej siebie czego chcę, a jak popadam w popłoch to zwracam się do osób z zamkniętej grupy. Pozdrawiam
Czy osoba o silnych granicach może być lubiana? Przecież wtedy gdy nie obchodzi nas co inni myślą, czują sprowadzi się do tego ,że zostanie taka osoba odludkiem.
Silne granice to nie "nie obchodzi mnie, co inni myślą". Silne granice to nie robienie na złość. To szacunek do siebie. I innych. Szacunek do siebie to nie staranie się być "lubianym". I nie robienie na złość. To zajmowanie się swoimi sprawami i rozwiązywanie swoich potrzeb samodzielnie. Osoby z silnymi granicami zawsze są szanowani. A osoby ze słabymi granicami nie są ani szanowani, ani "lubiani". Ich każdy próbuje się pozbyć, jak zbędnego balastu na drodze.
Bardzo płynna granica pomiędzy tymi ,,granicami,, życie nie jest czarne ani białe. cała gama szarości
pozbyć albo wykorzystać
Chyba nie do końca rozumiem. Sądziłam, że jeśli mam wysoką samoocenę i dobrze wytyczone granice to nie interesuje mnie co inni o mnie myślą. Niech myślą co chcą ja robię swoje. I jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju. Zgadzam się, że osoby z silnymi granicami są szanowane, ale z moich obserwacji nie zawsze są lubiane. Chyba się trochę takich osób boimy. Może się mylę, a może rzeczywiście coś niewłaściwie interpretuję. Zahaczyła mnie Pani tym blogiem. Przez większość czasu zastanawiam się nad stawianymi TU pytaniami. Bardzo Pani dziękuję gdyż dzięki temu czyjaś figura bardzo zmalała....
"Zgadzam się, że osoby z silnymi granicami są szanowane, ale z moich obserwacji nie zawsze są lubiane" - dokładnie. Za to osoby bez silnych granic nie są ani lubiane, ani szanowane.
Witam wszystkich. Kiedyś robiłam to idealnie, tzn budowalam puste wizję. Teraz staram się nad tym pracować, gdyż już z tą wiedzą pod Pani kierownictwem jest nieco większa. Choć ostatnio spotkałam się parę razy z pewnym mężczyzna. Czułam, że jest jak mur nie do przebicia jeśli chodzi o wylewnosc. Zdystansowalam się. Po jednej z imprez, tydzień temu napisałam mu krótka wiadomość czy ta znajomość ma tak wyglądać jak do tej pory... Nie dostałam odpowiedzi, po czym na drugi dzień wysłał mi same moje zdjecia z tej imprezy na co nie zaaregowalam (uznałam to w pewnym momencie za formę haczyka z jego strony). Do czego zmierzam. Minimalizujac stres, związany z tą sytuacją zaczęłam myśleć coś w stylu że pewnie odpisał mi na tego smsa a ja poprostu go nie dostałam. Sama się na tym złapałam jak psychika nami kieruje. Tak czy siak po wysłaniu zdjęć żadne z nas nie podjęło próby kontaktu. I tak się znajomość skończyła.
Pani Patrycjo, żałuje pani?
Pani Ewo. Żałować, nie żałuję bo zdawałam sobie sprawę, że początki znajomości różnie się mogą układać, choć na spotkaniach zyskiwał w moich oczach. Gorzej było pomiędzy nimi. Ale też sama nie starałam się zwariować. Chciałam mieć jasny obraz sytuacji, więc go mam
Granica pomiędzy zaburzonym a nie zaburzonym człowiekiem jest bardzo płynna. Kochanym chce być chyba każdy, ja przynajmniej tak mam. Przyznaję się do tego, że wyhodowałam wiele larw, niektóre całkiem niedawno. Wielkie dzięki dla pani Tatiany za ten wpis. Szkoda tylko, że w życiu nic nie jest tak proste. Czasami tak bardzo szukamy miłości, że powiedzenie "...na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone" staje się hasłem przewodnim.
Pani Tatiano na yt w jednym z filmików wspomniała pani o książce "Psychologia kwantowa" podała pani autora, ale nie mogę zrozumieć nazwiska, może pani powtórzyć.
Robert Anton Wilson?
Dziękuję, kupiłam ciekawe czy uda mi się ,,przebrnąć,, przez te mądrości.
W moim rozumieniu osoba o silnych granicach napewno nie zostanie odludkiem choćby z tego powodu, że silne granice to nie chamstwo czy egoizm. Silne granice to rozumienie swojej mocy a co za tym idzie, pokora. Pokora nie jest cechą osób egoistycznych. Skoro silne granice oznacza również szacunek do siebie to tym samym do innych.
tylko jak pomoc koleżance z pracy, która narzeka na męża. Mówie jej żeby wzięła swoje życie w swoje ręce i dokończyła pół roku szkoły bedzie niezależna finansowo, bo dostała bylepszą pracę. To się obraziła. To przestałam jej radzić tylko jak się żali to wysłuchuję i przytakuje głową, bo nie wiem jak się zachować
Nie musi Pani jej wysłuchiwać. Ani przytakiwać. Proszę popracować nad granicami.
Dziękuję za odpowiedz.
Ja Panią rozumiem Pani Tatiano, ale pracuje z jedenastoma kobietami i one nawzajem się sobie żalą. Spędzam w pracy sporo czasu i praca wymaga ode mnie "współpracy" z pozostałymi. Jeżeli odetne się od reszty to do tej pracy mniej przyjemnie się będzie chodzić będąc ''odludkiem". Męczy mnie takie ich narzekanie i ględzenie w kółko, a jednocześnie przyjemnie chodzi się do pracy w której nie jest się odosobnionym.
Nie musi być Pani odosobniona. Po prostu zmienia Pani temat słysząc narzekania. Nie jest Pani niczyją terapeutką i nie ma Pani obowiązku wysłuchiwania żali innych osób. Robi to Pani chociaż nie chce dlatego, że ma wysokie poczucie lęku przed brakiem akceptacji w społeczeństwie. Ale obsługiwanie własnych lęków zawsze źle się kończy. Potęguje się i wzmacnia, i coraz więcej terenu będzie musiała Pani oddać, by się nie bać oceny innych. To jest zła droga.
Tak, po toksycznym związku pierwszym etapem jest to całe rozgoryczenie i zbieranie siebie i całego życia na nowo. Po pewnym czasie człowiek dojrzewa i zauważa swoje braki i część winy w tym, co zaszło. Potrzebowałam miesięcy, by wyjść z roli ofiary, którą tak łatwo można zdeptać. Mimo wszystko żałoba była potrzebna - byleby nie trwała za długo. A ile się w tym czasie dowiedziałam w dziedzinie psychologii :D Co do manipulacji, to uważam, że warto poznać podstawowe techniki, szczególnie jeśli nie jest się zbyt asertywną i pewną siebie osobą.
Potwierdzam!! Psychologia w takich sytuacjach jest jak wybawienie :)) tyle można się o sobie dowiedzieć z resztą o drugie osobie tak samo, szkoda tylko, że byliśmy tak dociekliwi gdy mieliśmy możliwość dokonania pewnych zmian. Pozdrawiam Panią Tatiane, dziękuję za kolejny wartościowy artykuł. :)
Dzień dobry,
ja obecnie nie mam w polu przeszkadzających mi figur. Udało mi się wyrzucić z pola kogoś, kto gościł tam kilka miesięcy. Było to tak wyczerpujące, że doceniam stan odpoczynku. Moimi sposobami na pilnowanie tego co mam w polu jest "odpłacanie"- bardzo pilnuję by nie mieć długów ( zwłaszcza wdzięczności ) dlatego tak bardzo trudno jest mi coś wcisnąć "za darmo" . Ja zapłacę, w sposób jawny, albo inny, sposobów jest mnóstwo i nie są to prezenty, tylko " spłaty".
Drugim aktualnym moim sposobem jest słuchanie intuicji - obiecałam sobie kilka miesięcy temu, że już nie będę jej ignorować.
Iluzje typu "nie odpisuje, bo pewnie zapracowany" itp. już dawno pożegnałam, SMS- a można napisać robiąc kupkę, więc nawet najbardziej zapracowany człowiek w tej wzniosłej chwili może to uczynić - wystarczy, że chce. Jeśli ktoś czegoś nie robi- znaczy, że nie chce.
"P.S. Ciekawa jestem, czy chociaż ktoś zrobił ten wniosek, że należy nie obwiniać manipulantów, tylko skupić się nad własnymi brakami, z powodu których staje się łatwo dostępnym dla różnego rodzaju zaburzonych osób?" Ja taki wniosek na szczęście zrobiłam, jestem winna wszystkich sytuacji w których ktoś mógł mną manipulować w taki czy inny sposób.
Oj tak, winić kogoś za to, że jest dwulicowym mnipulantem nie ma sensu. Winić trzeba siebie, że się tym człowiek przejmuje.
Dla mnie do niedawna hodowanie pustych figur w polu to był efekt złamanego serca. Coś nie wychodziło mimo jakiegoś na początku zainteresowania i zamiast podziękować za współpracę i zająć się sobą, rozpamiętywałam, analizowałam dlaczego i kiedy coś poszło nie tak, układałam sobie różne alternatywne historie w głowie, czekałam na nie wiadomo co. Przez to marnowałam mnóstwo czasu, po każdym kontakcie, wiadomości od osoby z którą nie wyszło budziły się nadzieje, znów odżywały emocje i nakręcałam się, figura w polu rosła. Wydaje mi się obecnie, że pracować nad swoją sytuacją oznaczałoby odcięcie się od osoby, której figurę się hoduje, odciąganie myśli od tej osoby. planowanie swojego czasu. Na początku jest to bardzo trudne bo ból jest nieznośny, ale zaczęłam się zmuszać do koncentrowania się chociażby przez 15 minut dziennie na czymś od czego chcę zacząć, nad czym chcę popracować, w moim przypadku była to nauka języka, potem doszło zdrowe gotowanie, może być cokolwiek co odciąga uwagę, najpierw śmieszy a potem wciąga :) Pozdrawiam!
Ja hodowałam w swoim polu puste figury, możnaby uznać, że to moje hobby, gdyby nie to, że skutki zawsze były opłakne. Pierwszą myślą tez zawsze było: "czemu ja zawsze trafiam na manipulantów?". Ale kiedy trafiłam na bloga, który zmotywował mnie do przemyslenia wielu spraw, a przede wszystkim do pracy nad sobą, spojrzałam na wszystko z innej perspektywy. Na początku ciężko jest wdrożyć w życie zasadę o mysleniu tylko o tym na co mam wpływ, ale staje się to oczywiste kiedy człowiek zbuduje swoje zasoby i wzmocni granice. Poza tym w sytuacji kiedy ktoś nie postepuje tak jak chcemy, warto pomyśleć w drugą stronę, czy ja nie miałam sytuacji kiedy ktoś np chciał ze mną spędzać czas a ja tego nie chciałam? Łatwiej wtedy po prostu zaakceptować czyjąś decyzję, skoro ja mam prawo decydować z kim chce być to drugi człowiek ma takie samo prawo. A z perspektywy czasu, kiedy cierpienie po rozstaniach minęło, uważam że to nie przypadek, że trafiłam na takie osoby w swoim życiu. Nakierowało to moją uwagę na moje słabe strony, a dzięki temu wiem co muszę rozwijać w swoim życiu żeby dzis być lepszą wersją wczorajszej siebie ;) dużo pracy wciąż przede mną ale satysfakcja że robi się coś dla siebie i widać postępy jest ogromna. Tu też oczywiście podziękowania dla Pani Tatiany, bo to co jest na tym blogu to taka "praca u podstaw", w przeciwieństwie do innych materiałów na które trafiłam, które były raczej środkiem zaradczym na zle samopoczucie.
W moim odczuciu, pracowanie nad własną sytuacją w teraźniejszości to zaufanie do siebie i swoich odczuć, to samodzielne podejmowanie decyzji bez radzenia się u znajomych i przyjaciół, oraz ponoszenie konsekwencji swoich decyzji bez obwiniania kogokolwiek.
Pani. Tatianie,każdy temat jaki Pani porusza dotyczy tego samego rdzenia,co oznacza że wszystko odnosi się do siły ducha,która właśnie jest widoczna w silnym poczuciu prawdziwej rzeczywistości i zdrowych i kontrolowanych granicach.Ale ciągle pozostaje to samo pytanie, gdzie szukać dla siebie energii,by twardo stanąć obiema nogami na ziemi... dziękuję i pozdrawiam Pani Tatiano
Witam :)
dla mnie pracowanie nad własną sytuacja w teraźniejszości na dzień dzisiejszy ogranicza się do życia z dnia na dzień i przejęciem kontroli nad domowym budżetem.. nie łatwe zadanie momentami bardzo przygnębiające kiedy wkrada się strach że nie dam rady . Wątpliwości czy to na pewno słuszna decyzja... kiedy zdjęło się koronę z głowy ale jeszcze odciśnięty ślad nie daje zapomnieć o utartych schematach .....ale tu światełko w tunelu .. bo ciesze się z tego co mam co już udało się zrobić co zmienic nie planować za dużo nie chcieć wszystkiego na już ... skupić się na sobie zrozumieć siebie i... tak ... najważniejsze ....przestać żyć iluzjami ..przestac potrzebować kogoś kto będzie kochał ....kiedy ogarniał mnie stres (w pracy w domu w relacji wszystko nawet to że spadł deszcz a przecież dziś zaplanowałam pracę w ogrodzie...) wszystko sprawiało że uciekałam w świat iluzji rozmowy dialogi monologi wszystko w głowie zadawałam pytania i na nie odpowiadałam sama sobie sama z sobą i naturalnie z koleżankami :))) ..... nieszczęśliwa samotna zagubiona...do niedawna bo wszystko zaczęło się zmieniać po przeczytaniu kilku artykułów z pani bloga:) . Pani Tatiano mam nadzieję że ma pani ogromną radość pisząc te artykuły dla nas a jeszcze większą czytajac komentarze ;))))) i nie mówię o jakichś mega zmianach które nastąpiły
do tej pory, boo na początku wystarczylo zrozumieć a to już połowa sukcesu.
Oczywiście że nie Ktoś jest winny że nie kocha nas tak jak my potrzebujemy i to nie Ktoś musi nas uszczęśliwić.. to my mamy zrozumieć czym jest miłość dla mnie a czym dla Kogoś i jak mam dać sobie szczęście i przestrzeń dla Kogoś żeby mógł spokojnie mnie kochać . .. jak przestać chcieć a zacząć dawać :)
pani Tatiano uwielbiam panią .. jeszcze się usłyszymy i mam nadzieję spotkamy po Nowym Roku. W związku z podjęta decyzja do końca roku muszę ograniczyć wydatki do minimum :/ ... Minimum też jest piękne jeśli zrozumiemy że to też na jakiś czas wystarczy . I że te minimum teraz na minusie zaowocuje kiedyś dużym plusem
Bardzo dziękuję
Piękny komentarz :) Cieszę się, że poprawnie pojmuję Pani mój przekaz. Proszę się nie poddawać i nie bać się. Trudności sprawiają, że wyrabiają nam się własne mięśnie. To musi zawsze kiedyś tam nastąpić. Za to przyjemnie jest mieć szacunek do siebie i wolność :) Pozdrawiam Panią ciepło!
Pani Tatiano, wspomina Pani o zamkniętej grupie na FB. Jestem bardzo ciekawa materiałów które tam mogłabym znaleźć. Jakie są zasady przyjęcia do grupy? Dodam, że miałam konsultację z Panią na skype tydzień temu. Pozdrawiam serdecznie, Anna
Ponawiam pytanie poprzedniczki.... też byłam konsultowana
Pytanie do kogo, wstydzę się zapytać? :)
Pani Tatiano
Do wróżki nie chodziłem. Zdarzało mi się czytać horoskopy i szukać tam nadziei na lepsze jutro. Dzięki Pani naukom nie obwiniam tych "złych" kobiet, które mnie kiedyś odrzuciły. Wiem, że powodem tych niepowodzeń jest mój silny neurotyzm i przez to brak granic. Znam ...sądzę, że dobrze, Pani rady jak z tego wyjść. Mam jednak przekonanie, że osobie takiej jak ja ...i może wielu tu obecnym, będzie bardzo trudno samemu zbudować te granice. Nie wiem jak to jest, kiedy ma się te granice i silną osobowość. Przez to wątpię, ...choć próbuję, że uda mi się je samemu zbudować pomimo znajomości teorii. Co innego osoba, która miała to i straciła. Takiej osobie łatwiej samemu wrócić do czegoś, co zna. Czy Pani miała do czynienia z takimi osobami, które wyszły z silnego neurotyzmu bez terapii u psychologa?
Nie znam, ale to nie oznacza, że samodzielna praca nad sobą nic nie daje. Myślę, że terapeuta powinien tylko pokazywać kierunek i dawać narzędzia. nie uzależniając od siebie i nie przedłużając terapii na kilka lat, trzy razy w tygodniu...
Pani Tatiano
Potwierdzam, że dzięki Pani wskazaniom na blogu, filmach bardzo zmieniło się moje myślenie, postępowanie. ...i po raz dziesiąty w ciągu ostatniego roku bardzo za to dziękuję! Jak już nie raz wspominałem uratowało mnie to przed twardym parkowaniem na drzewie. Czuję jednak, że przede mną nadal ciężka praca i dłuuuuuuuuga ścieżka do wydeptania, przedarcia się przez tę wielką dżunglę iluzji, złych nawyków, przekonań, itp. itd... Czuję, że potrzebny jest przewodnik, który pokaże drogę do przodu, bo samemu czasem kręcę się w kółko po tej dżungli. Ciekawe, co sądzą inne osoby, które znają blog już dłuższy czas i próbują samoleczenia..?
Odchodzę od męża z zespołem urojeniowym Otello. To bardzo trudne, ale nie mam wyjścia. Dziękuję Pani.
Pani Tatiano bylam mistrzynia ILuzji. Dzieki Pani,Oh Dzieki po stokroc, wiem ze to byly tylkio ILUZJE. PRACUJE aby nie przekraczano moich granic, ciagle ciezko i pod gore.
Malgorzata
Pani Tatiano, jak można trafić do zamkniętej grupy na facebooku? Czy jest ona przeznaczona tylko dla osób, które biorą udział w indywidualnych konsultacjach? Dziękuję za wartościowy wpis i pozdrawiam :)
Dla osób, które brały udział w indywidualnych konsultacjach albo szkoleniach. Do tej pory dodawałam wszystkie z Nich. Jest tam przyjemna atmosfera i nie będę jej narażać.
Witam. Jakieś 7 lat temu skontaktowałam się z pewną osobą, wróżką, która jest również jasnowidzem.Poprosiłam ją o pomoc a mianowicie o to aby mi powróżyła.Kazała zostawić swój numer tel i że ona oddzwoni i tak też się stało.Nasza rozmowa trwała około godziny (ona dzwoniła, nie wzięła ode mnie ani złotówki) rozłożyła karty i się zaczęło...treść wróżenia zachowam dla siebie lecz powiem tylko tyle, że sprawdziła się większa połowa z tego co mi mówiła a na resztę czekam cierpliwie.Do dziś mam kontakt z tą osobą lecz to już jest kontakt bardziej prywatny :) Chcę zaznaczyć, że zanim poznałam tę osobę to z czystej ciekawości zadzwoniłam do dwóch wróżek z tv :) aby sprawdzić co mi powiedz, na początku rozmowy poprosiłam aby opisały mnie, moją osobę itd żadna z tych dwóch Pań nie opisała mnie prawidłowo:) Wniosek, Panie z tv wróżki to bujda :) Chciałam je sprawdzić i też to uczyniłam :) W horoskopy nie wierzę,Za to mam dobrze rozwiniętą intuicję i szybko rozgryzam inne osoby.Moja porada dla osób, które chodzą do wróżek, nie brać wszystkiego dosłownie a także nie wierzyć we wszystko co sie usłyszy od niej :) Z resztą to też sie kieruje odnośnie innych sfer życia :)
Ja mogę powiedzieć, że też miałem tendencje do szukania odpowiedzi na zewnątrz będąc w plusie : u psycholożki, przyjaciela, na grupie terapeutycznej. Szukałem odpowiedzi czy kocham czy nie kocham tą dziewczynę, chce tego czy nie. Bo sam nie potrafiłem rozwiązać tego konfliktu wewnętrznego, który mnie zjadał od środka. Teraz juz wiem, ze nikt mi tego nie powie. Tylko sam sobie mogę powiedzieć to i wziąć odpowiedzialność. Jednak będąc w uwiklaniu emocjonalnym i zależności było mi niezwykle ciężko przyjąć, że być może trzeba ten związek zakończyć.
Kolejny świetny, konkretny artykuł, dzięki za niego.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Ja od wieku lat - nastu szukałam na zewnątrz potwierdzenia mojej wartości. Przez to hodowałam larwy moich złudzeń. Obecnie wychodzę z iluzji. Pani wypowiedzi i artykuły potwierdzają mi że jestem na dobrej drodze. Stale też szukam siebie. Ponieważ mam trudności z określeniem mojej tożsamości. W dzieciństwie nie mogłam jej wykształcić. Rodzice się rozstali i każdy robił swoje. Co bardzo mnie zraniło, bo nie byłam dla nich ważna. Teraz dokopuję się do siebie, określam kim jestem.. Jest to trudne. Mam problemy z granicami u siebie i u innych - nie czuję tego i często tracę relacje. Kolejny Pani wpis - nakreśla kierunek!
Mocno, aż boli,ale nareszcie prawdziwie.
Dotąd nie spotkałam tak prawdziwej interpretacji zjawiska manipulacji. Po stokroć dziękuję kochana Pani.
W prawdzie do wróżek nie chodzę ani nie czytam horoskopów, ALE pamiętam, że gdy zdarzyło mi się w kimś zauroczyć/zakochać, to bywało to poparte różnymi "znakami" wskazującymi na tak zwane przeznaczenie. I te "znaki" sprawiały, że zakładałam z góry, że to na pewno musi być "ten jedyny", przez co ignorowałam różne lampki ostrzegawcze w zachowaniu danego chłopaka lub nie widziałam, że dany chłopak nie odwzajemnia uczucia. To dopiero neurotyzm...
Nie ma żadnych "znaków" mówiących, że to niebiosa nam kogoś zesłały ;) Najczęściej jest tak, że widzimy to, co chcemy widzieć i różne zdarzenia interpretujemy tak, jak nam pasuje, żeby sobie udowodnić, że to "ten jedyny", na którego się tak długo czekało. Myślę, że wiara w "znaki" jest jednym z powodów wpadania w minus.
Zostaw Komentarz