Ktoś, kto nie znajduje się w sytuacji całkowitego braku energii życiowej nie umie zrozumieć, jak można wracając po pracy codziennie pić piwo, jeść chipsy i leżeć przed telewizorem. Jak można siedzieć po nocach w internecie, marnując czas, zamiast się wyspać, budzić się codziennie niewyspanym, słabym i zmęczonym. Tak samo, jak zamożni ludzie nie widzą sensu w zaciąganiu kredytu i spłacaniu horrendalnych odsetek, jeśli można zaczekać parę miesięcy, zaoszczędzić potrzebną kwotę i wtedy kupić to, co się chciało nie przepłacając. Ale człowiek z brakiem energii nie może zaczekać i zaoszczędzić. On żyje dniem dzisiejszym i potrzebuje tu i teraz, natychmiast mieć możliwość zredukowania swojego stresu. Dlatego zaciąga kredyty. Dlatego je torcik i chipsy. Ponieważ sił na przygotowywanie zdrowego posiłku on po prostu nie ma. Po jakimś czasie poziom glukozy na tyle mu spadnie, że zamiast jajecznicy czy płatków owsianych nie zjedzonych w porę on będzie musiał zjeść tort.
Jak wygląda stan braku energii? Załóżmy mamy kobietę (albo mężczyznę, bez różnicy), która ma pracę, znajomych, od czasu do czasu jakiegoś kochanka, ma gdzie mieszkać, ogólnie jest nieźle ale mimo wszystko kobieta jest niezadowolona z siebie. Chciała by schudnąć, zacząć zarabiać więcej pieniędzy, spotkać Mężczyznę, zrobić coś ze skórą, zacząć zdrowo się odżywiać, znaleźć ciekawszą i bardziej twórczą pracę… Ona wie, że gdzieś istnieją ludzie, którzy robią kolejne studia, chodzą na rozmowy kwalifikacyjne, uczą się języków, uprawiają sport ale myśl o tym budzi w niej wstręt. Ona woli wracając z pracy kupić suchi na wynos i torcik, wrócić do domu, usiąść przed laptopem i do późnej nosy serfować w internecie. Serfować zamierzą zazwyczaj niedługo, tak, żeby zdobyć trochę energii, znaleźć coś ciekawego i pójść spać. Ale znaleźć coś ciekawego się nie udaje, sił oderwać się od komputera i pójść pobiegać wieczorem też brak, ona wie, że niszczy swoje zdrowie, wstydzi się siebie, swojej słabej woli, ale nic nie potrafi poradzić. Ma poczucie winy za swoje lenistwo, za bałagan w domu i syf, ale znaleźć sił na zrobienie porządków brakuje. Ona wie, że gdzieś istnieją kobiety, które dbają o siebie i dom, ich mieszkania wyglądają ładnie, one lubią gotować i gotują zdrowe i smaczne rzeczy, ona też by chciała tak umieć ale oderwać się i wyłączyć komputer nie ma sił. Mężczyźni, z którymi od czasu do czasu ma seks są beznadziejni, bez pieniędzy i dobrych manier, kaszaloty zresztą, mimo to zachowują się tak, jak była im coś dłużna. Kiedy kolejny kaszalot ją rzuca ona długo nie może wrócić do siebie, dużo płacze, dużo pali, skarży się koleżankom. Koleżanki nachalnie wymądrzają się i dają jej rady, których nie chce słuchać, ale znosi to, bojąc się zostać i bez nich. Ona chciała by się nauczyć nie przejmować opinią innych i mieć wsparcie w samej sobie ale póki co na to brakuje jej sił…
Takich osób jest mnóstwo, wszyscy od czasu do czasu przebywają w takim stanie obniżonej energii, niektórzy przebywają w nim zawsze. Ci, co z niego wyszli szybko zapominają i kochają dawać rady w rodzaju „weź się w garść”. Dobra rada ale brać w garść nie ma czego. To, co można brać w garść to są zasoby wewnętrzne. Człowiek w stanie lekkiej depresji czy chociażby astenii ich nie ma. Zasoby dają energię. Jeśli ich nie ma energii brać nie ma skąd. Więcej, zachodzi potrzeba oddawania tych resztek, co się ma, ponieważ każdy akt woli, każde działanie, które chce podjąć człowiek wymaga zużycia energii. Skąd ją brać?
Po pierwsze należy zrozumieć, ze teraz chorujemy. I być dla siebie dobrym. Należy zrozumieć, że chipsy i seriale w telewizji są złem, ale teraz to jest jedyne, co daje energię. Więc nie należy katować się zabierając sobie ten minimum przyjemności. Żeby wyjść z tego stanu należy być dla siebie dobrym i jednocześnie kochającym rodzicem – zaczynać powoli się starać wracać do rzeczy zdrowych i potrzebnych. Kiedy się wróci do stabilności można będzie na tyle zorganizować strukturę swojej osobowości, że robienie rzeczy zdrowych zacznie rownież nam się podobać i dawać przyjemność. W pracy można zaplanować dla siebie program minimum i program maksimum. Program maksimum polega na robieniu czegoś, co dla przełożonych będzie wystarczająco dobrym. Genialnym nie będzie, na genialność teraz nie ma energii. Ale dobrym – wystarczy. Jeśli udało się zrobić program minimum i trochę z programu maksimum należy siebie chwalić. Szczerze i życzliwie.
Przestajemy się skarżyć, pić, palić albo ograniczamy to wszystko (z tendencją do całkowitego zaniechania 🙂 ). Robimy przez zaśnięciem kąpiele z solą (organizm w czasie stresu zużywa więcej soli, jej brak powoduje stres, powstaje zamknięte koło). Śpimy z zamkniętymi ciemnymi grubymi zasłonami, nie mniej niż 8 godzin. Chodzimy spać przed północą. Staramy się. Powinien robić to każdy ale człowiek w stanie stresu po prostu koniecznie. Jeśli stany depresyjne są silniejsze – odwiedzamy psychiatrę, nie ma w tym niczego wstydliwego, strasznego czy ostatecznego. Odwiedziliście i zapomnieli o problemie. To lepsze, niż żyć latami, jak warzywo i z ohydą patrzeć do lustra co rano, marząc o tym, żeby się nie obudzić.
Na to, by zacząć żyć normalnie potrzebujemy więcej energii. Należy ja gdzieś nazbierać kroplę po kropli. Człowiek w stanie astenii jej nie ma. To, co się nazbiera należy inwestować. Potem otrzymać zwrot i dodatkową energię. I znowu inwestować.
Nie należy słuchać tych, kto przywołuje do łamania siebie, robienia coś na siłę. Sens wyjścia z astenii czy lekkiej depresji polega na tym, by wykonywać wszystkie swoje sprawy, nie katując siebie. Robić koniecznie, nie leżeć ale być wyrozumiałym i chwalić siebie za najdrobniejsze osiągnięcie. Należy w którymś miejscu zmniejszyć obciążenie, w którymś oszukać siebie, w którymś przewidzieć i przygotować się wcześniej. Na przykład robić sobie zdrowe śniadanie wieczorem. I obiad. Chociaż lepiej jeść dania świeżo przygotowane, to na razie nie będzie na to energii. Z rana nie zrobi się zdrowego śniadania i wtedy się rzuci na tort. Dlatego przygotowujemy posiłki wieczorem. Im mniejsze rozdrażnienie będzie wywoływała jakaś czynność, tym prościej będzie wrócić do niej jutro. Ale unikanie spotęguje stres w przyszłości dlatego nie unikamy robienia zdrowych rzeczy tylko robimy je mądrze.
Psychika człowieka i mózg są bardzo plastyczne i szybko się dostosowują do zmian. Jak wprowadzać zmiany w swoje życie będziemy mówić dalej, wrócimy do tematu.
TK
42 komentarze
Dziękuję Pani Tatiano, codziennie trafia Pani dokładnie w sedno, a ostatnia seria artykułów to mistrzostwo!!! Daje mi Pani więcej niż miesiące terapii! Dziękuję <3
<3
O matko, to o mnie
A ja myślałam że tylko ja tak mam. Wieczne zmęczenie, lenistwo i bałagan w mieszkaniu. Wiecie że ja nie używam balsamu.do ciała bo wieczorem mam siłę tylko na prysznic A na posmarowanie się już nie? Tłumaczyłam to chorobą Hashimoto. Kiedyś było inaczej. Miałam energię od rana do nocy. Pani Tatiano skąd Pani wie tyle o ludzkich slabosciach? Wiem, że to niedyskretne pytanie, więc nie oczekuje odpowiedzi, ale byłoby mi odrobinę lżej, gdybym dowiedziała się że tak silna kobieta , jak Pani też miała takie okresy w życiu.
Powiem tylko, że lenistwo jest jedną z mnóstwa form depresji...
Oooo.... a to akurat baaardzo ciekawe.... Mam nadzieję że kiedyś Pani rozwinie ten temat. Myślałam że lenistwo to kwestia charakteru i że tego nie da się zmienić. Ale jesli jest to forma depresji czyli znaczy że jednak można z tego wyjść. To pocieszające i daje nadzieje!
Zwalałam winę na hashimoto za swoje lenistwo i brak chęci do czegokolwiek.Fakt,ta choroba bardzo człowieka pogrąża fizycznie i psychicznie.Z wesołej pełnej energii dziewczyny stałam się się smętną czarnowidzacą, leniwa kluchą.Na szczęście zdarzyło się coś co sprawiło że zaczęłam się buntować przeciwko temu marazmowi.Znajomy z pracy, chory na cukrzycę postanowił przejść na piechotę całą Polskę.Wyruszył z Jastrzębiej Góry w połowie sierpnia i dziś jest już w Łodzi!!Tak więc zaczęłam od gruntownego sprzątania w domu a od 13 września zaczynam trenować taniec na rurze:)Od tygodnia codziennie się gimnastykuję i jestem z siebie dumna.:)))
))
Dziękuję. Brak mi słów, żeby wyrazić swoją wdzięczność. Zbyt często zapominamy po prostu być dla siebie dobrzy. Pani słowa pełne zrozumienia i otuchy to o najlepszy motywator.
Zawsze sądziłem ze latem jest mniejszy problem ze stanami wyżej wymienionymi. ...obecnie widzę iż więcej osób nie zimą, nie jesienią zapada w stany o których rozmawiamy. Zawsze myślałam że słońce wpływa pozytywnie na ludzi,istatbio patrząc na swoich znajomych zaczęłam się nad tym zastanawiać. ..porysza Pani w punkt kolejne artykuły,czy to wynika z naszych odpowiedzi?
Nie) Po prostu piszę na tematy, które interesują większość ludzi.
Tak jak Pani Ania uważam, że uwagi, wskazówki, spostrzeżenia. Pani Tatiany mają dla mnie wartość terapeutyczną. Trudno może uwierzyć, ale kilka tygodni z Pani blogiem i kanałem na youtubie pomagają mi na wiele spraw patrzeć inaczej, zwłaszcza na siebie,bo przecież o to chodzi. Staje się spokojniejsza, bardziej wyrozumiała dla siebie. I za to dziękuję <3
A co zrobic by zamknac swoj gestalt z plusem, jak zapomniec o plusie I miec sile by to zrobic, jak sprawic by plus mogl stac sie chocby malym, najmniejszym w swiecie minusem, by jakod odzyskac swoj szacunek, swoje ja?, juz wiwm, ze mscic sie nie nalezy, nie jestem msciwa, ale chce poczuc sie wreszcie lepiej. Pani Tatiano, po kolejnym porzuceniu mboe przez plusa ciezko mi rano wstac, on sie czasem odzywa jak sprawic bym mogla nie byc tak wielkim minusem, by zaczac chociaz troche zyc...
Marzenko, chyba trafiłaś tu niedawno. Nie piszę tak dlatego, że ja doskonale sobie poradziłam z rozstaniem (bo wciąż walczę), ale Twoje pytania świadczą, że nie przeczytałaś i nie wysłuchałaś jeszcze „całej Tatiany”. Jesteś gigantycznym minusem, więc teraz myślenie o wpędzaniu w minus Twojego plusa to czysta abstrakcja. Dużo siły Ci życzę. Dobrze trafiłaś. Tu znajdziesz masę wskazówek. Ale niestety nikt za Ciebie nie wykonana ogromnej pracy, żeby wyjść z tego dołka. Pozdrawiam serdecznie.
Marzenko, nie możesz się odzywac. Wierzę, że przeczytałaś wpisy na blogu... Wszystko jest wyjaśnione. Ja niektóre czytałam kilka razy... Ale i tak dla mnie największym argumentem za tym, żeby dać sobie spokój jest fakt, że Plus mnie nie chce. Wystarczy sobie coś takiego wyobrazić. Pomyśl, jak się czujesz, kiedy ktoś się do Ciebie klei? Ktos Ci coś narzuca, Tobie się narzuca. Co z tego, że jest dobry i mily. Po prostu TY tego nie chcesz i najchętniej powiedziałabys temu komuś weź się odwal.
Tak samo czuje Plus.
Nawet jeśli Ci się wydaje, że jest inaczej, bo przecież pisze.
On pisze z innych powodów. Zresztą to też tu było tłumaczone i pewnie będzie tłumaczone jeszcze wiele razy...
Nie szkoda Ci życia i energii na myślenie o nim? I to nieprawda, że nie da się nie myśleć, nie płakać, nie cierpieć... Wszystko się da, bo to Ty tu rządzisz. A tamten Cię nie chciał to... Tenkju baj ❤️
Pani Tatiano co robic; czy kontaktowac sie z plusem, ktory sie czasem odzywa I starac sie mu odgryzc, starac sie sprawic by to on stal sie malutkim, minimalnym chociaz minusikiem, czy jakims cudem przestac sie odzywac, ale chyba na to nie mam sily...:(((
Sporo jest tutaj wpisów na ten temat. O zamknięciu Gestaltu też, no i o wyjściu z minusa. Niech Pani poczyta wcześniejsze wpisy :)
A na popełnienie błędów masz siłę? :). Ja się odzywałem i popełniłem masę pomyłek po czym było jeszcze gorzej, więc jak nie masz siły to znajdź chociaż trochę żeby przekopac forum i znaleźć odpowiedź w starszych artykułach i na YouTube i raczej bądź cicho ;) bo teraz mniej znaczy dużo więcej. Powodzenia :)
Spis treści, maj 28, Ekologia odejścia. Polecam :-)
Dziękuję Pani Tatiano. To "dziękuję " ma zupełnie inny wymiar.
Czytam od dawna, podziwiam i pomału wprowadzam.
Chciałabym kiedyś panią poznać i porozmawiać.
Pozdrawiam ciepło
Czasami nie mogę się nadziwić, że ludzkie zachowania są takie przewidywalne i powtarzalne. Reakcje opisane przez Panią każdy porzucony przerobił chyba w niemal w identycznym zakresie. Psychologia wydaje się być nauką ścisłą ;-) jak fizyka czy chemia... P.S. Jest Pani jak Aleksander Macedoński. My siedzimy nad swoim supłem i dumamy, a Pani - ciach! i już :-)
Doskonale porównanie :-)
Dziekuje Wam bardzo za wskazowki, cieple slowa, pomoc...
Marzenko, zadbaj o siebie , teraz tylko o siebie. Jak popatrzysz w lusterko i zobaczysz szarą czekajkę to pomyśl że może tuning by się jej przydał :) może wizyta u kosmetyczki? co by jej buźka była z rumieńcami a nie szara : ) a wieczorkiem zielona herbata z pomarańczą i śmigamy po blogu : ) Pani Tatiana tworzy co dzień coś apetycznego dla czekacza. Dla wielu z nas. Wczoraj był torcik bezowy, dziś pychota z porzeczkami i galatetką : ) a ile jeszcze smakowitości przed nami .... Ufff to tylko pani Tatiana wie : )
Co jakiś czas ktoś pisze na blogu podziękowania za wpis jakby na zamówienie, który trafia w punkt, prosto w serce. Dziś ja to piszę, ten artykuł, porada jest bezpośrednio dla mnie. Tatiano, bardzo dziękuję. Dziś mam energię, by zmiany zacząć wyprowadzać od już. Chętnie się dowiem, jak ten złapał podtrzymać. A dziś zacznę od śniadania.
Super wpis <3 Pani Tatiano czy jest jakaś metoda aby odróżnić brak energii spowodowany np. zdrowiem, jakimiś problemami zdrowotnymi ukrytymi (spadki cukru itp) a brak energii spowodowany złym stanem psychicznym?
Chyba intuicyjnie znamy źródło spadku odporności . ..chociaż może się myle...
...ale Pani Tatiana takze pisala, ze nie odzywac sie takze nie jest najlepszym wyjsciem..., chcialabym wiedziec jak madrze sie zachowac by juz nie robic z siebie wiekszej idiotki niz robilam I by nie czekac na kolejna zaczepke ze strony plusa tylko godnie, ambitnie odpisac...
Pani marzenko ,
mądrze byłoby, aby Pani przestala delektować się tematem, który powoduje u Pani ból, złe samopoczucie i dręcząco- męczące mysli.
Może ustali Pani sama ze sobą, że na tydzień daje Sobie przerwę i zajmie się tym co lubi lub czymkolwiek miłym
( kino , spacer , książka, napad z kartą na galerię handlową lub lupmeks, nowe pazurki ) . Proszę spróbować :)
Marzenko pytasz „Jak mądrze się zachować...?” i „nie robić z siebie większej idiotki....”. Hm... Jakbym słyszała siebie sprzed kilku miesięcy. Kochana - nic nie rób w tej sprawie. Po prostu - NIC. Nie oddawaj tej myśli swojej energii. Oddychaj. Twoje ewentualne „mądre i godne” odpisywanie musi wynikać z mądrości i godności, a nie strachu - „co On sobie pomyśli, a może nie wróci?” Zajmij się sobą. Nabierz tej mądrości i godności, a wtedy będziesz wiedziała, co odpisać, albo wiedziała, że odpisywać nie warto. Tatiana kiedyś napisała,że plus nie rozpadnie się na atomy, a świat się jutro nie kończy.
Kocham Panią Tatiano za to co Pani robi. Jest to niezwykle przydatne i do tego napisane lekko, dowcipnie i prosto. Zwłaszcza tematyka ostatnich wpisów to jest to ,czego najbardziej potrzebuję - jak zbudować siebie od nowa - gdy życie dało mi niazle lanie i musze posklejac siebie od nowa. Dziękuje.
Niedawno - chyba dwa tygodnie temu Pani Tatiana mnie konsultowała i dostałąm złotą radę - zaplanuj sobie czas na najbliższe dwa tygodnie - co do sekundy. Pomyślałąm sobie to niewykonalne. Olałam dwa dni weekendu... aż w końcu w niedzielę usiadłam i zaplanowałam dwa pierwsze dni i trzeci w kawałkach. Codziennie wieczorem siadam i uzupełniam mój plan. Modyfikuję go i ulepszam. Ważne jest, aby w planie znalazły się rzeczy, które Tobie sprawiają przyjemność, albo takie, które chcesz u siebie udoskonalić - ja na przykład miałąm naukę języka. Wcale mi się nie chciało. Naprawdę, uwierz, wcale ale to wcale - mimo, że wiedziałąm, ze to dla mnie, że to dobre.... musiałąm się zmuszać.... Myśli uciekały wiadomo gdzie.... więc naprawdę mnożyłam liczby dwwucyfrowe przez dwucyfrowe.... Dziś jestem spokojna. Radośniejsza.... i oczywiście Plus się odezwał, proponuje kino, kolację... Bałam się co ja zrobię jak zadzwoni, gdzieś tam podświadomie chyba czekałąm nawet na to... czy odebrac, czy nie odebrać... odebrałąm bez niczego, porozmawialiśmy bez niczego.... i odmówiłam spotkania też beż żadnego kłopotu. Bo sama stałąm się dla siebie najważniejsza. I przysięgam, że to nie czary. Da się, tylko trzeba spróbować chociaż podjąć to wyzwanie - zawalczyć o siebie. Wszystko jest w Nas, tylko przestańmy pozwalać alby nasz własny mózg nas sabotował i serwował iluzje... Uściski Marzenko, trzymam za Ciebie kciuki. :)
Może być Pani z siebie dumna. To wcale nie jest łatwe - rozmawiać z byłym plusem. Udało się Pani pogodzić dwie najważniejsze rzeczy - spontaniczność i samodyscyplinę. Które na pozór są zaprzeczeniem siebie. Będzie o tym wpis jeszcze, to klucz do panowania nad sobą - pogodzenie tych dwóch sprzeczności. Gratuluję :)
Gratuluje Pani, dziekuje za rady, podziwiam bardzo jest Pani silna kobitka ;)
Dziewczyny, dziękuję, jestem z siebie naprawdę już bardzo dumna, ale wiem, że jeszcze daleka droga przede mną. Tak długo i tak wiele popełniłam błędów, mam wiele utartych przekonań i zachowań... jest nad czym pracować... Sama się dziwię, że tak szybko to do mnie przyszło, tak mi po prostu kliknęło.... halo!? Ale kto tu rządzi? Jestem przekonana, że w życiu wszystko się dzieje po coś. I wiecie co, ja naprawdę przerobiłam wiele książek, "przeszłam" przez 3 osoby, które zajmują się tematami relacji - tych międzyludzkich i tych wewnętrznych i wszystko to było mniejsze lub większe pudło. Treści te same, nikt nic nowego nie odkrywa, ale forma przekazu - tu naprawdę ogromy ukłon w stronę Pani Tatiany. Trafiła do mnie jak nikt inny... jak sobie pomyślę ile ja nerwów zmarnowałam, ile czasu, pieniędzy, ile być może okazji.... Brrrrr jednak lepiej nie będę o tym myśleć. I jeszcze mi bardzo pomaga zaczytana rada z jakiegoś psychoczytadła, która brzmi mniej więcej tak: pomyśl o swoim problemie i o tym, co w związku z tym może spotkać Cię najgorszego, czego najbardziej się obawiasz i czego najbardziej byś nie chciał. I teraz wyobraź sobie, że właśnie to się stało i co.... ? Jakie są konsekwencje dalszego rozwoju wydarzeń....? Człowiek oswaja się w głowie, w myślach z tym, co może go spotkać najgorszego i jak sobie przemyśli, to się okazuje, ze to wcale nie jest takie straszne, że mam tyle siły żeby to przeżyć , poradzić sobie z tym, znaleźć rozwiązanie. Pewnie to też się jakoś psychologicznie nazywa. Fachowo. No nie wiem, mi to pomaga, jak sobie uzmysłowię, że to co takie straszne wcale takim strasznym nie jest.
Marzenko, Ty też jesteś silna. Nie ma przy Tobie tego Twojego Plusa, a zobacz ... codziennie zasypiasz, budzisz się, oddychasz, uśmiechasz się... Być może w tej chwili na siłę, ale przysięgam Ci i obiecuję, że jeśli włożysz w to odrobinę wysiłku staniesz na nogi szybciej niż Ci się wydaje. przyciągniesz jeszcze więcej pozytywnej energii, pozytywnych osób i pozytywnych zdarzeń... Chyba nawet tu na blogu czytałam jakiś post, że nie ma sytuacji bez wyjścia. :)
Moniu... Z tym wyobrażaniem sobie rzeczy najgorszych, jakie mogą się stać, to raczej bym nie szarżowała, bo moja wyobraźnia wciąż podsuwa mi obrazy naprawdę dramatyczne. Poza tym jest też negatywne działanie takich wyobrażeń - wywoływanie zdarzeń niepożądanych- myśleniem o nich. Jeśli ktoś tygodniami myśli, że najgorsze, co może go spotkać to śmierć w samotności, to wywoła w końcu ten stan. W sumie rozumiem „hura euforię” osób, które wychodzą albo już wyszły z dołka, ale dołki są różne, różna historia, różna psychika i takie euforyczne „dasz radę” nie zawsze działa. Metaforycznie : Odchudzeni czasami szybko zapominają, jak czuli się jako grubi albo tak naprawdę bardzo grubi nigdy nie byli. Co nie znaczy, że głaskanie po łebku i wspólne płakanie pomoże. Złoty środek - najlepszy.
Oczywiście masz rację, nie wolno przesadzać. Ja jestem bardzo pozytywna, nie targają mną myśli typu co najgorszego może się stać? - chyba umrę. Po prostu na mnie działa ta metoda, o której napisałam.jesli mam problem, to właśnie dzięki tej metodzie nie myślę o nim w nieskończoność, tylko pomyślę, przełknę i działam lub odpuszczam, jeśli konsekwencje nie są do zaakceptowania. Mam nadzieję, że się nie zgubię... Pozdrowienia i do napisania pod następnymi wpisami :-)
Pani Monia J. Dziekuje serdecznie za wszystkie rady, bardzo Pania podziwiam, po jakim czasie Pani doszla do siebie jesli moge wiedziec?, czy to plus Pania rzucil? Moj plus zostawil mnie, po czasie dowiedzialam sie, ze powodem byla inna kobieta, chyba z nia jest, nie wiem, nie pytam, boje sie... on chyba nie zaproponuje mo wspolnego wyjscia nigdy, to bardzo mnie boli...wiem nie powinno, a jednak, chcialabym by zadzwonil I cokolwiek zaproponowal, rozmowe, kawe, chcialabym miec tyle sily by odmowic, moze sile na to bym znalazla I zachowala sie jak Pani, ale sily by przestac myslec dlaczego mnie zostawil I przestac winic za to siebie nie mam, on dla mnie jest idealem, nie widze nikogo, niczego poza nim. Z tym nie moge sobie poradzic, staram sie mnozyc, dzielic liczby, sprzatam na okraglo, itd
Kiedyś mąż mnie zostawił dla innej kobiety. To było bardzo dawno temu. Bardzo to przeżyłam, a teraz bardzo mam to w d.... :-) Jak to z perspektywy czasu różne sytuacje przestają mieć znaczenie.
Mój Plus nie mógł się zdecydować. I zgodnie z tym, co pisze p. Tatiana im ja bardziej, tym on dalej... Zdystansowalam się, ucichłam, nie miałam żadnych pretensji, przestałam oczekiwać czegokolwiek, bo wiem, że tak samo jak mnie nikt nie może zmusić do uczuć , tak jego też nie. To był dla mnie bezdyskusyjne. Bo tu nie ma z czym polemizować. Nie chcę, nie kocha... Czy JA chciałabym być z człowiekiem, który mnie nie kocha? Oczywiście, że nie. I naprawdę poszło z górki...
Kiedyś przeczytałam fajny tekst: Kobiety zadają sobie niewłaściwe pytanie. Nie powinny pytać dlaczego on mnie nie chce? Powinny pytać dlaczego ja chcę z nim być? I okazuje się, że same nie wiemy albo, że jednak nie daje nam tą relacja tego, czego byśmy chcialy. :-)
Dziekuje serdecznie Pani Tatiano,zycie ludziomPani ratuje:)
Bardzo motywujący wpis ,biorę się za siebie...dziekuje Pani Tatiano :)
Bardzo potrzebny artykuł, zwłaszcza na początek po rozstaniu. Ja też sie tak czułam. Narcyz rzucił mnie po 20 latac. Proponował powrót ale w upokorzeniach sięgnęłam dna i odmówiłam. Nie ukorzył sie jednak przede mną, tak sobie tylko rzucił o powrocie. Nie wiem czy byłam w depresji. Może tak. Mam dzieci ale obiady gotowała mi mama mieszkająca niedaleko, byłam jakby śnięta. Ciągle płakałam. Korona z iluzji jak to mówi Pani Tatiana spadła mi z głowy i ujrzałam siebie i mojego męża w całkiem innej odsłonie. Byłam bierna, nie myślałam o sprawdzeniu dzieciom zadania domowego, robiłam wszystko jak robot, Mój świat sie zawalił, choć wcześniej chciałam odejść ale nie umiałam. Trafiłam na Panią Tatianę w internecie, Umówiłam się na konsultację i to mi bardzo pomogło. Dostałam takiego przysłowiowego "kopa", motywację do działania - Pani Tatiano potrafi Pani człowieka podnieść! Przede wszystkim miałam się czymś zająć, zaplanować sobie czas, uprawiać sport, jak nie chcę rozmawiać z teściową to mam przejść na drugą stronę ulicy i robić tylko to co czuję, że chcę robić a nie robić bo tego ode mnie oczekują inni. Minęło dużo czasu od tej pory, nadal myślę o mężu, mam nie zamknięty Gestalt ale jest lepiej. Rzuciłam się trochę w wir pracy. Czytam bloga, czekam na szkolenie online, słucham filmików i uczę się, szukam w sobie siebie. I tak trwam, nie poddaje się:-)
Jestem w podobnym momencie. Mój narcyz rzucił mnie przed dwoma laty i skutecznie manipulował już po odejściu. Nie wiem jak przetrwałam ten czas. Mam dzieci, małe dziecko z nim więc na kontakt jestem skazana. Pani Tatiana, praca nad sobą, szkolenia, terapia i życzliwi ludzie - pomogło stanąć na nogi. Jestem w zupełnie innym momencie niż 2 lata temu i mam inną świadomość, ale wiem jedno, że nigdy żadne doświadczenie nie złamało mnie tak jak życie i rozstanie z narcyzem.
Zostaw Komentarz