Narkoman kokainowy zawsze jest przekonany, że nie jest narkomanem. Że nie jest uzależniony, że może w każdej chwili przestać. Może, po prostu nie chce. Ale jak by chciał, to by oczywiście mógł.
„Mogę ale nie chce” to kolejna korona z iluzji, którą bardzo często zakłada ktoś, kto ma braki w którymś z zasobów. Czyli ma zasób słabo rozwinięty albo w cale. Nie zajmuje się nim, bo wymaga to sporo energii. Zasób dobrze rozwinięty (wewnętrzny) sam daje energię, zajmować się nim coraz przyjemniej, to nie wymaga wysiłku. Ale zasób nierozwinięty, sfrustrowany, energii na rozwój potrzebuje bardzo dużo. I ją trzeba skądś brać…
Załóżmy, że się ma braki w zasobie pracy albo miłości, albo w zasobie wyglądu. Taki ktoś wie, że musi pracować ale jemu się nie chce, robi to na siłę. Wie, że trzeba poznawać nowe osoby, by rozwinąć zasób miłości, ale nie chce mu się zawracać tym głowę. Wie, że trzeba uprawiać sport, by w miarę dobrze wyglądać ale po co, i tak wygląda nie najgorzej. Gdyby chciał, to oczywiście mial by znakomity wyniki z każdej z tych sfer. Po prostu nie chce, myśli, że brakuje mu motywacji.
Ale brak motywacji to skutek, a nie przyczyna. Korona z iluzji szepcze na uszko: ” Wszystko potrafisz, po prostu Ci się nie chce”.
Jest dokładnie na odwrót. Niczego nie potrafisz, inaczej by Ci się chciało! Dlatego, że „potrafimy” tylko to, co umiemy, co sprawia nam przyjemność, a przynajmniej nie wywołuje w nas stres. Czyli taki zasób musi być w miarę dobrze rozwinięty. Zasób, który mamy słabo rozwinięty zabiera dużo energii i wynik mamy bardzo marny, co dodatkowo frustruje. Zajmować się czymś takim w ogóle się nie chce.
Podwodne kamienie w tej sytuacji są takie, że dopóki się myśli „potrafię ale nie mam motywacji” zasoby niszczeją coraz bardziej. „Nie mam pieniędzy, bo jestem uczciwym człowiekiem i nie kradnę” – bardzo wygodna korona z iluzji, która swietnie maskuje fakt, że komuś nie chce się więcej pracować, szukać rozwiązań, rozwijać się, szukać dodatkowej pracy i możliwości. „Nie mam powodzenia u płci przeciwnej, bo jestem osobą niezależną i nie chce, by mnie ktoś narzucał swoje oczekiwania” – można pomyśleć, że gdybyś chciał, ustawiła by się kolejka adoratorów. Człowiek niezależny może mieć mnóstwo wielbicieli, jeśli ma dobrze rozwinięty zasób miłości. A jeśli zasób jest sfrustrowany, można chcieć być „zależnym” ale nic z tego nie wyniknie.
Im więcej się myśli „po prostu nie chce”, tym bardziej spada motywacja i topnieje dany zasób.
Motywacje ma się wtedy, kiedy coś się robi, to się powoli udaje, poprawia się nastrój i wzrasta motywacja. Motywacja nie może zjawić się na pustym miejscu. Jeśli ja nie lubię matematyki, ja nie mam motywacji do zajmowania się tym głupim zajęciem. Ale jeśli przygotowując się do egzaminu z konieczności udaje mi się w końcu rozwiązać zadanie, moja motywacja wzrasta do niebios, mi się nagle zaczyna chcieć i interesuje ten przedmiot. I odwrotna sytuacja. Nie muszę mieć motywacji, by pracować z dziećmi. W przedszkolu, szkole, na obozie letnim. Moja córka była skierowana ze szkoły na prowadzenie zajęć w przedszkolu. Miała dzieciom czytać bajki. Poszłam z nią i dosłownie wprosiłam się, by mi pozwolili być obecną podczas jej zajęć z dziećmi. Ponieważ ja kocham dzieci, zajęcia z nimi, ja też pracowałam kiedyś jako wychowawczyni, ja nie muszę mieć do tego motywacji, dla mnie to ogromna radość i przyjemność. Ponieważ ten zasób mam bardzo dobrze rozwinięty.
Co chce przez to powiedzieć? Kiedy robimy coś, co nam nie wychodzi, nasza motywacja maleje. Nie chcemy się tym więcej zajmować. Czujemy rozczarowanie w swoich umiejętnościach. Jeśli te braki zamaskować stwierdzeniem „potrafię ale nie chce”, problem się zwiększy. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie umiem, nie wychodzi mi to i muszę zrobić parę drobnych kroków, żeby motywacja powstała. Motywacja nie wynika z niczego. Najpierw musi być działanie, nie zbyt wielkie, żeby się nie zniechęcić porażką, a wtedy znajdzie się motywacja.
Dziewczyna czy chłopak nie chcą chodzić na randki, bo nikt im się nie podoba. Wszyscy są „straszni”. Czekają na prawdziwą, namiętną miłość. Można się jej doczekać oczywiście, ale z głodu to będzie prawdopodobnie zależność, patologiczne przywiązanie i skończy się to źle. Dlatego, że trzeba chodzić na randki, rozwijać w sobie nawyki komunikatywne, uczyć się robić dobre wrażenie, uczyć się podobać, czyli dawać przyjemność innym. A nie siedzieć na miejscu biernie i czekać, aż trafi się ktoś, kto da przyjemność Tobie. Jeśli taki ktoś się zjawi, to bezpłatny ser jest w pułapce na myszy, zapłacimy za przyjemność bez wysiłku bardzo dużą cenę. Żeby chodzić na randki wystarczy zaciekawienie nowo poznaną osobą. Nie trzeba myśleć „To on! Miłość mojego życia!”, wystarczy, że człowiek nam minimalnie się podoba. Bardzo się podobać na początku nie może nikt, ludzie są bardzo zamknięci. Człowiek się zaczyna podobać kiedy się powoli otwiera. Żeby się otworzył, trzeba go „ocieplić”, „oswoić”, czyli dać coś z siebie, nie licytując się, nie oczekując na wzajemność. Drapieżnicy wygrywają tym, że potrafią obcej osobie dać dużo siebie, zachowywać się, jak by ten ktoś bardzo ich interesował, mieć cały swój fokus na nim, prowokować do rozmów i opowiadań o nim samym. Nagle człowiek zaczyna odczuwać, że przed nim ktoś wyjątkowy, ktoś, kto go słucha, ktoś, kto jest „ciepły” i człowiek się otwiera. Drapieżnik też nie ma motywacji na początku. Oczywiście ma ją, ale tamta motywacja jest „od głowy”, to coś innego.
Dlatego nie trzeba wymyślać, że się nie da bez ogromnej motywacji pójść na rozmowę kwalifikacyjną czy na randkę. Oczywiście, że można. Trzeba podnieść pupę z fotela i iść. Trzeba zacząć coś robić, bo z niczego nasza motywacja nie powstanie. Ale kiedy zaczniemy działać może powstać reakcja zwrotna po tamtej stronie i nasza motywacja się zwiększy. To „roztopi” drugą stronę, a to z kolei jeszcze zwiększy naszą motywacje.
Motywacja powstaje wyłącznie po osiągnięciu jakiegoś wyniku, z pustego miejsca jej nie ma skąd się wziąść.
Nie ma sensu medytować, sprawdzać horoskopy, chodzić do wróżki i zajmować się głęboką psychoanalizą. Trzeba wstać z sofy i zacząć coś robić.
Motywacja nie bierze się znikąd. Gdyby tak było, gdyby nie mając umiejętności i doświadczenia dostalibyśmy fale motywacji do zrobienia czegoś, ścieło by nas z nóg. Co byśmy zrobili z tą namiętnością do robienia czegoś, z tą motywacją, nie mają umiejętności w tej kwestii? Umiejętności zdobywa się poprzez działanie. Kiedy widzimy dobry wynik – zjawia się motywacja.
Bez dobrego wyniku, bez reakcji zwrotnej silna motywacja jest niebezpieczna. I hazard, i namiętna miłość są niebezpieczne bez reakcji zwrotnej ze strony zasobu. Spłonęlibyśmy w tym. Dlatego nierozwinięty zasób blokuje motywacje. To chroni nas przed niebezpieczeństwem. Nie potrafiąc coś robić nie można być zmotywowanym do robienia tego.
Tak że zamiast siedzieć na pupie i czekać na motywacje albo nieziemską namiętność , zaczynajmy sami robić coś krok po kroku w kierunku motywacji. czego wszystkim nam życzę 🙂
<3
83 komentarze
Dziękuję za ten przekaz!
Cudowny wpis. Dziękuję
Wniosek jeden- stop wymówkom, trzeba działać
A czy brak podejmowania prób odnalezienia motywacji czy chęci może być również związane z niskim poczuciem wartości? Na jednym z forum czytałam wpis dziewczyny, która opowiadała że chciałaby rozwijać jakoś swoje zasoby ale chyba jednak niczego nie potrafi robić. Czy ta korona iluzji bierze się z niskiego poczucia wartości, braku wiary w siebie, braku wiary ze moze sie cos zmienic albo być może z depresji że i tak co jej po tym jak zacznie np ćwiczyć czy czytać?
Czy ta korona iluzji bierze się z niskiego poczucia wartości, braku wiary w siebie, braku wiary ze moze sie cos zmienic albo być może z depresji że i tak co jej po tym jak zacznie np ćwiczyć czy czytać?
Czlowiek czasami dziala automatycznie,jak zaprogramowany robot wielofunkcyjny,to juz pewnie depresja albo maly krok do niej.Wtedy nie ma sie sily ani ochoty na nic,tym bardziej na odnalezienie motywacji robienia czegos dla siebie,cieszenia sie drobiazgami,swoimi pasjami.Najczesciej w takiej sytuacji zapomina sie,ze jakiekolwiek pasje sie mialo bo dziala sie jak cyborg,zmuszajac sie do wstania z lozka i pojscia do pracy a idac do lozka wypija sie iles tam piw zeby zasnac i wreszcie przestac myslec o tym co zabija.Mimo,ze niejasno przeczuwa sie ,ze cos jest nie tak w tym zyciu,ze cos uwiera i boli cholernie to i tak nie ma sie sily zeby cos z tym zrobic.Moja droga budzenia sie zaczela sie od tego bloga i spotkanych po drodze ludzi...Takze Pani Darino,nie wydaje mi sie zeby problem tej dziewczyny tkwil w niskim poczuciu wartosci,zreszta wydaje mi sie,ze jesli takowe sie ma to raczej pcha ono do rozwijania pasji zyciowych wlasnie,bo rozwijamy je my sami,nikogo nie potrzebujemy do tego:)
Pozdrawiam
Dziękuje ze ten wpis !
Rozmawiałyśmy jakieś 1,5h temu ... jestem do tej pory wdzięczna ze pomogła mi Pani przejść przez ten trudny czas .. bez Pani było by to nie możliwe . Pozdrawiam
Darina, z braku ruszania tyłka z wersalki!!! Wstań i działaj , a dnia Ci zabraknie. A skąd ma zwrot = satysfakcję, .... z pustego i Salomon nie naleje.
Ludzie!! zacznijcie coś robić, to poczujecie, że żyjecie. Będzie motywacja, satysfakcja, ale i kupa złości jak się coś nie uda, ale przede wszystkim będzie motywacja.
Serdeczne, niezmiennie gorące uściski dla Pani Tatiany.
Świetne :) I prawdziwe w 100%.
Aż chce się działać ;)
Bomba!! Brak słów.dziekuje
Przykład z matematyka to o mnie...
Jak się nauczyłam to pokochałam. Uwielbiam matematykę, to czysta poezja! Cudne zdanie: “nie chcesz bo nie potrafisz”, przepraszam za przekręcenie. Dzięki za ten wpis pani Tatiano!
Zasób, który mamy słabo rozwinięty zabiera dużo energii i wynik mamy bardzo marny, co dodatkowo frustruje. Zajmować się czymś takim w ogóle się nie chce.
Jak podejsc do Sprawy nalogow Pani Tatiano?Zalozmy,ze chce rzucic ,, palenie na przyklad.Narkoman idzie na odtrucie,ma wsparcie psychologa i jakos krok po kroku wychodzi z tego.
Zastanawiam sie jak do tego sie zabrac,boje sie farmakologii,plastry i gumy nie dzialaja na mnie.Wiem,ze to kwestia silnej woli ale przegrywam jak do tej pory.Miotam sie i wk......m .Jesli ma Pani jakies zlote mysli w tym temacie bardzo prosze o podpowiedz.
Artykul torpeda jak zwykle,jest Pani niezastapiona a ja uzalezniona od bloga i Pani wiedzy....
A dlaczego Pani pali? Co powoduje, że Pani pali, jak Pani myśli?
Ona, ja rzuciłam z książką: „Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie” Allen Carr. Myślałam, ze to jakaś bzdura, przeczytałam i właśnie mija 4 miesiąc jak nie palę po 17 latach palenia dzień w dzień :) polecam z całego serca
A mozna pójść na kawę z kolegą, ktoremu sie podobamy,ale nie chcemy aby robil sobie nadzieji,bo traktujemy go wyłącznie jako kolegę.
kurcze,dobre pytanie,w pierwszej chwili przyszlo mi na mysl,pale bo lubie,po glebszym zastanowieniu cos mnie zmusza do tego,wylaczam umysl,odruchowo siegam po papierosa no i pale pomimo wyrzutu sumienia,ze znowu porazka bo zalozmy mialam nie zapalic a poleglam bo zapalilam,bledne kolo
No właśnie, dopóki będzie Pani myślała, że pali Pani, bo lubię, nie rzuci Pani palenia. Nie można rzucić to, co lubimy. Trzeba powiedzieć sobie, że Pani nie lubi palić, tylko jest Pani uzależniona. To zupełne inny aspekt. Tak samo jest z zależnością emocjonalną. Dopóki mówimy sobie, że to miłość naszego życia, że nigdy więcej nie przeżyjemy czegoś takiego - jakie może być wyjście z toksycznej relacji? Żadnego. Przecież traktujemy to, jak miłość. A to nie jest miłością. To jest silne uzależnienie emocjonalne, kiedy nie brakuje nam tej osoby tylko emocji, które nam daje. Przeważnie zle emocje. I dlatego nas to kreci. Należy zrozumieć, że jestem zależny i koniec bajki. Przez tą swoją zależność ośmieszam się, a mogę nawet trafić do psychiatryka. Tak samo przez uzależnienie się od palenia można mieć problemy ze zdrowiem. Dlatego wybór należy do nas: albo ja walczę ze swoją zależnością, albo dalej się oszukuję, że lubię albo kocham, kogoś lub coś <3
Pani Tatiano,pora na wyrwanie nastepnego chwasta z mojego pola.Bedzie to chyba najtrudniejsze do zrobienia dla mnie,pozbycia sie pocieszacza w stresie,eeech,wytlumaczen bez liku dla nalogu,ma Pani racje.Musze to napisac i poprzyklejac wszedzie w domu.Dziekuje i pozdrawiam cieplutko:)
A tak ogolnie mowiac,rano pije kawe,bez papierosa ona nie smakuje.W towarzystwie,wzmocnienie atrakcyjnosci dyskusji papierosem ummm bardzo mile uczucie.No i taki alkohol na przyklad,piwo czy drink bez papierosa to nie to samo co z papierosem:(
Witam.Paliłam ok.2 paczki dziennie.Uwielbiałam poranną kawę z papieroskiem i wiele innych rytuałów gdzie papieros był niezbędny.Przy dojściu do 2 paczek dziennie postanowiłam coś z tym zrobić, Najtrudniejszy był 1 miesiąc a póżniej było coraz lepiej,Zdarzały mi się pojedyncze wpadki . Na początku ograniczyłam wszelkie spotkania,imprezy i wszelkie rytuały związane z papierosami,Nie było łatwo ale udało się i nie palę już 25 lat, Sama się teraz dziwię jak mogłam papierosów wypalać, Trzymam kciuki za Panią.Uda się.
@MARGON
Pieknie dziekuje za uwage:).Jak Pani tego dokonala?Ja chce rzucic swiadomie,wygrac z ego wrednym:)
Pozdrawiam
@ ONA
Prawda jest taka ,że wszystko zaczyna się w głowie,Mam naturę <> i jak mi coś zasmakuje to trudno zastopować ,jednak nałóg zaczął mną rządzić a tego już moje ego nie mogło znieść ;). Początki są trudne,może się zdarzyć jakaś wpadka papierosowa ,ale nie trzeba się z tego powodu obwiniać tylko nadal robić wszystko ,aby zająć czymś głowę i ręce. Przyjdzie taki dzień ,że pewnego dnia papierosy zaczynają po prostu śmierdzieć.Powodzenia .
Nie zaczelam jeszcze odstawiac,nie czuje sie wystarczajaco silna bez jakiegos wspomagacza.Pomyslalam o hipnozie.Czy ktos na forum ma moze jakas informacje na ten temat i czas oraz ochote na odpowiedz?
@ona
Czemu boi się Pani farmakologii? Rzuciłam 10 lat temu z Tabexem i książką i Tabex był najlepszym lekiem, jaki brałam. Zero skutków ubocznych i pomógł mi z bardzo silnym fizycznym uzależnieniem (paliłam 2-3 paczki dziennie). Na psychiczne uzależnienie pomogła książka Allena Carra, Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie. Tytułowa metoda polega na tym, o czym wspomina pani Tatiana, o przejściu z traktowania palenia jako czegoś fajnego, lubianego, pomocnego w opanowaniu emocji do patrzenia na nie jako nieprzyjemnego, śmierdzącego nawyku, który pozornie zaspokaja pewne potrzeby, ale w rzeczywistości tylko je potęguje jednocześnie przyczyniając się do wielu innych problemów.
To Anna
Pani Anno,sama nie wiem dlaczego jestem za tak uprzedzona do farmakologii,moj tata rzucil palenie przy pomocy tabexu....zmarl pare lat pozniej na raka watroby,zwinelo go z tego swiata bardzo szybko.Moze stadium sie bierze ten irracjonalny lek.W kazdym badz razie dziekuje za sugestie,mysle,ze pewnie i tak wybiore sie do lekarza najpierw zorientowac sie na jakiego typu wsparcie moge liczyc.
Pozdrawiam serdecznie
P.s.
Nigdy sie Pani w ciagu tych 10 lat nie zlamala i nie zapalila?
Bardzo chciałabym Panią zapytać o te czasy, gdy zajmowała się Pani swoim pierwszym dzieckiem, z którym jak Pani pisała, delikatnie mówiąc: nie było łatwo. Jak to się stało, że nie straciła Pani miłości do dzieci mając swoje pierwsze tak trudne i zdecydowała się Pani na drugie i nadal, mimo wszystko, przyznaje Pani, że kocha dzieci. Jak to się stało, że miała Pani motywację do posiadania drugiego dziecka choć z pierwszym było tak pod górkę?
W czasach drugiej wojny światowej w Japonii była taka tortura: sadzało się człowieka do celi i puszczano mu na okrągło płacz niemowlęcia. I ludzie tracili zmysły. Po pierwszym dziecku faktycznie postanowiłam, że starczy. Ale miałam taką starszą panią, z którą bardzo się przyjaźniłam. Ona traktowała mnie jak córkę. Tu, w Polsce. Pomagała mi, doradzała, zawsze była po mojej stronie. Właśnie ona przez cały czas mówiła mi, że muszę mieć córkę, że syn urośnie, ożeni się i zwieje, a córka to córka, zawsze bliżej matki. "A Tania mieszka w obcym kraju na dodatek, powinna Tania mieć córkę!" :) I przekonała mnie. Po 5-ciu latach urodziłam córkę. Była wyjątkowa spokojna, żadnej nocy nie przepłakała. W ogóle nie płakała, nawet podczas szczepienia. Tak że Pani Róża dopięła swego )) Wszystko, co mi doradzała zawsze się sprawdziło. Przekochana była.
Pani Tatiano,
genialne! Dziękuję. Akurat tego tematu mi było trzeba. Czyli mogę uznać, że jeśli czegoś nie chce mi się robi, np.usiąść do nauki języka obcego tzn. że ten zasób ( nauki) u mnie kuleje.. I to jest najlepszą wskazówką, że właśnie za ten zasób powinnam się zabrać i rozwijać?
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie,
A u mnie znowu występuje coś takiego, że kiedy zaczyna mi coś już całkiem nieźle wychodzić, to wydaje mi się, że już jest całkiem fajnie i tracę te motywację, napęd, który miałam. Jak jestem w dołku, poczytam bloga, uświadomić to sobie i biorę się do pracy to jest dobrze, a pozniej jak już zasób jest bardziej rozwinięty, ale nie jakoś super, to motywacji nie ma.
Brawo Pani Tatiano! Jak zwykle prosto, zwięźle i na temat. Jestem na etapie zejścia z fotela i jestem trochę rozczarowana na ok 30 przekazanych cv był 1 odzew, a jeśli chodzi o randki przełamałam się zaproponowałam kawę i co? W odpowiedzi usłyszałam "może kiedyś się uda"... teraz się z tego śmieje, myślę sobie nic na siłę ale moment załamania był nie ukrywam. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Skąd ten moment załamania?) Proszę nie podchodzić do tego, jako do ostatniej i jedynej szansy w życiu :) Tylko jako do lekkiej, niezobowiązującej próby. I czego tu żałować? Odpadło to, co było zbędne.
Czyli córka wynagrodziła Pani to co Pani wcześniej przeżyła. Zasługiwała Pani na to. Bardzo się kochacie, czuć to (widziałam Was na Pani Facebooku).
Cudownie mieć właśnie taką mądrą Panią Różę, która wspiera bezwarunkowo. Też Pani szczęście, że los postawił ją na Pani drodze.
Jak na razie to ja nie mam nikogo takiego jak pani Róża - ale "mam" Panią, Pani słowa, to, że dzieli się Pani tym jak to u Pani wyglądało. To jest dla mnie bardzo ważne i wspierające, bo ciągle pytałam siebie dlaczego tak było, że to moje dziecko było zupełnie inne niż 99% dzieci:) I Pani mi to wyjaśniła - po prostu indywidualna cecha dziecka, a nie moja "wina":) To chyba też los mi Panią podsunął, bo od momentu, gdy na Panią trafiłam to Pani osoba w jakiś szczególny sposób utkwiła mi w sercu, jakbym coś wyczuła:)
Jak na razie uczę się bycia mamą i fakt, gdy dzień po dniu widzę, że cały mój trud i wysiłek przynosi efekty, to motywacja do dalszej pracy ogromnie rośnie. I cieszę się również, że mam córeczkę, bo myślę o niej właśnie to co mówiła Pani ta starsza kobieta.
Dziękuję pięknie za odpowiedź <3
<3
KATARZYNA
Witam, w necie działa psycholog dziecięcy, która w absolutnie cudowny ,lekki sposób wyjaśnia zawiłości związane z wychowaniem dzieci. Szczególnie zwraca uwagę na indywidualne podejście do każdego dziecka ze względu na jego dominujący charakter ..Jeżeli Pani Tatiana zgodzi się na udostępnienie tej informacji to naprawdę polecam.Szkoda że dawniej nie było takiej wiedzy oszczędziłoby to wiele stresu i niepewności w moim doświadczeniu bycia mamą.i nie robiłabym tylu głupot Pozdrawiam serdecznie.
Nie zgadzam się na udostępnianie na blogu imion, linków itd, proszę to robić na innych platformach :)
Rozumiem już nie będę tego robić.Pani blog Pani rozdaje karty :) Chciałam pomóc, a wyszło jak wyszło.Pozdrawiam
Nic się nie stało przecież :)
Tak po prostu ze strachu, że nie znajdę satysfakcjonującej i dobrze płatnej pracy i partnera na życie. Na szczęście ten strach już mnie nie paraliżuje po prostu czasami się pojawia i znika. Wszystkiego dobrego Pani Tatiano! :-)
Jeżeli chodzi o motywację też kręcę się w kółko jak ten chomik w kołowrotku. To zaczęło się po porodzie, przytyłam 30 kg z powodu wielu powikłań ciążowych, chociaż przez cukrzycę ciążową byłam na restrykcyjnej diecie. Po zakończeniu karmienia przeszłam na głodówkę i schudłam do wagi wyjściowej, niestety takim kosztem że lepiej nie mówić. Minęło kilkanaście lat i na okrągło przechodzę na dietę (korzystałam też ze wsparcia dietetyczek) trzymam się zaleceń, uprawiam sport, są efekty, jestem szczęśliwa ale po kilku miesiącach mam wszystkiego dość. Przychodzi jakiś kryzys, problemy, nie mam siły, odpuszczam, waga powoli powraca. Zajadam stres słodyczami, głównie czekoladą, lodami w weekendy wino. Staram się zmuszać do sportu mimo wszystko, lepiej lub gorzej, ale nie odpuszczam. Dzisiaj był deszcz i silny wiatr, więc nie poszłam biegać, do tego znowu nadmiar kalorii i pół roku ciężkiej pracy znika z każdym dniem, jestem prawie w punkcie wyjścia. Nienawidzę siebie za to. Nie wiem jak to przerwać. Za każdym razem znając siebie obiecuję że tym razem będzie inaczej, żeby wskrzesić mobilizację, i nieustannie siebie zawodzę i brzydzę się sobą, a z wiekiem oraz problemami z tarczycą i insulinoopornością jest coraz trudniej.
Dieta nic Pani nie da, proszę się nie katować. Pani chęć do węglowodanów jest spowodowana dużym poczuciem lęku. Lek się nasila zawsze po zmroku, zawsze wtedy chcemy jeść najbardziej. Proponuję się udać do psychiatry albo psychologa i popracować nad podwyższonym poczuciem lęku. Zniknie lęk- zniknie Pani pociąg do słodyczy.
Dziękuję pięknie Pani Tatiano <3 pierwszy raz o tym słyszę i może dlatego walczę nieskutecznie, ale to się zgadza, zmrok, węglowodany i takie napięcie, jedzenie sprawia że się uspokajam. To jest dla mnie takim ciężarem że mogłabym zacząć pracę nad sobą od zaraz. Jestem bardzo wdzięczna za otworzenie oczu. Zastanawiam się tylko, czy na to jest jakaś specjalna skuteczna terapia, obawiam się że pójdę do psychologa, powiem że chcę się pozbyć lęku a on mi będzie kazał się wywnętrzniać i wywlekać latami jakieś traumy z przeszłości jak w Pani przykładach, zamiast pomóc szybko rozwiązać problem.
Pani Karolino, cierpi Pani na klasyczne regulowanie emocji jedzeniem, czyli jedzenie kompulsywne. Sama zmagałam się z tym 15 lat, wieczne diety, a potem napady głodu i tycie. Tutaj faktycznie trzeba zrobić porządek w głowie, aby nałóg odpadł od Pani w sposób naturalny :-) Ile jedzenia Pani bycie pochłonęła, pustki wewnętrznej Pani nie zasypie, dopóki nie zaprzyjaźni się Pani sama ze sobą <3 Proszę poszukać w necie, informacji i wskazówek na temat tego nałogu jest mnóstwo, tym bardziej, że często tyczy się on właśnie kobiet. Pozdrawiam :-)
Sańka, czytałam o tym, dlatego przestałam walczyć sama, myślałam że z pomocą psychodietetyka tym razem na pewno mi się uda. Przyczyna pierwotna jak wskazuje Pani Tatiana i Pani z pewnością tkwi w głowie, tylko jak zrobić ten porządek, to brzmi tak ogólnie, aby było już raz na zawsze. Czy Pani sama sobie poradziła ? Do Krakowa mam bardzo daleko i domyślam się że Pani Tatiana na takie pierdoły nie ma czasu, zresztą koncentruje się na relacjach. Przeglądałam oferty psychologów, różne psychoterapie, można dostać zawrotu głowy. Z zamieszczanych tu komentarzy wiem że bardzo trudno trafić do kogoś kompetentnego. Żeby nie skończyło się na grzebaniu we wnętrznościach, cierpieniach itp. zamiast skutecznej pracy nad zmianami w głowie. Ale może się mylę. Nie wiem jak to ugryźć, od czego zacząć.
Tak, jest skuteczna terapia: SILNA WOLA, każdego dnia. Po jakiego grzyba wpycha Pani w swoje ciało ten ''szit'', skoro się Pani po tym zle czuje, zle wygląda, umysł zle pracuje, a Pani jest załamana. Ile Pani już pieniędzy wydała na te dietetyczki, lody i inne bajery, zamiast na dobry ciuch, wycieczkę? Niech Pani trenuje miesień samokontroli, SZANUJE SIEBIE, je to, co jest dla Pani ciała odpowiednie. Kontrola w jedzeniu, umiarkowane ćwiczenia i od razu ustawi się Pani do pionu.
K. ale ja to wszystko wiem i dlatego nienawidzę siebie. Bo pomimo wielu prób ćwiczenia silnej woli wciąż upadam. Przez większość roku się zarzynam aby wytrwać, powiedzmy 8 miesięcy, a wystarczy 1 żeby wszystko stracić. I startuję od początku. Podsumowując silną wolę mam przez znacznie większą cześć życia i co z tego. Jak pisze Pani Tatiana ja się nieustannie katuję, to nie wypływa naturalnie tylko wymaga ciągłej kontroli, która zabiera radość życia, nie mogę pozwolić sobie na błędy, bo ... muszę ćwiczyć silną wolę. Powyższe odpowiedzi uświadomiły mi że to musi samo odejść/odpaść, pod warunkiem że pozbędę się lęku i być może innych problemów. Marzę o tym, tylko nie wiem jak dobrze zacząć.
Pani raczej hoduje swoje uzależnienie, dlatego nic się nie zmieni. Jest Pani ciągle na ''głodzie'', oszukuje Pani siebie. Proponuję zbudować nowe zródła zasilania, to Pani odpadnie ten potwór.
K. gdyby nie inne źródła zasilania dawno bym popłynęła, może też popadła w inne uzależnienia. Na pewno nie miałabym siły stawać do walki wciąż od nowa na różne sposoby. Nic Pani o mnie nie wie i ocenia moje życie przez pryzmat jednego problemu. Mam dobre ubrania skoro Pani pyta, jestem zadbana i bardzo aktywna. Niedawno też spędziłam weekend w SPA, żeby odpocząć bo intensywnie pracuję. Bardziej ufam ocenie Pani Tatiany jeżeli chodzi o ten temat. Zresztą od dawna staram się korzystać z jej wskazówek, byłam na jednym ze szkoleń i chętnie jeszcze skorzystam. Temat przypomniał mi o czymś z czym jednak sobie nie radzę, ale jakoś nigdy nie łączyłam go z tym blogiem.
Jezus maria :D Krzyżyk na drogę. Powodzenia!
Ale to co Pani napisała to jest jednak duża motywacja. Motywacja do tego pierwszego kroku. Ja też często myślę o tym, że to wielkie szczęście jeśli potrafię widzieć wszystkie swoje wady i błędy, bo tylko tak mogę je zmienić na coś dobrego. A jeśli tak zrobię to przecież ja mam z tego tylko pożytek. A mój biedny socjopata orzekł ostatnio, że on nie chce widzieć swoich wad i błędów, bo to sadomasichizm jest. Uwielbiam to jak Pani wywraca świat do góry nogami, a potem się okazuje, że on właśnie do tej pory stał na głowie:))) Dziękuję. Znam innych psychologów i psychoterapeutów, ale nie znam żadnego, któremu by ludzie wyznawali miłość z wdzięczności za jego pracę :)))
Dziękuję serdecznie! :) <3 <3
Witam Pani Tatiano, rozwijanie zasobu miłości poprzez portale randkowe, czyli umawianie się i poznawanie się z osobami z sieci, z założeniem poznania ciekawych ludzi a nie szukania męża czy żony. Jakie ma Pani zdanie na ten temat? Pozdrawiam serdecznie :))))
Świetny tekst. Dobra odskocznia od + i -.
Dziękuje Pani Tatiano.
Karolina
Naprawdę nie pomyślała Pani o konsultacji u Pani Tatiany? Lepszego psychologa Pani nie znajdzie. Nie ma szans.
Monika S. ja to widzę trochę tak jakbym prosiła wziętego projektanta mody żeby mi uszył fartuch do kuchni. Jeszcze z wieloma falbankami, zakładkami i kieszonkami. Nie chciałabym tutaj w najmniejszym stopniu urazić Panią Tatianę, wręcz przeciwnie. Uważam że jest wybitnym psychologiem (nie żeby moje zdanie tu miało znaczenie), skutecznie i w bardzo oryginalny sposób pomaga wielu osobom, mocno stawia do pionu bez tego rozkminiania i dłubania w przeszłości.. Mam w związku z tym świadomość, bo też czasem tutaj widać iż wiele osób prosi o konsultację i wydaje mi się że mają dużo poważniejsze problemy głównie w relacjach, bo wiem że Pani Tatiana w tym się specjalizuje i tutaj faktycznie można sensownie, konkretnie pomóc. Nie chcę zawracać głowy jakimiś swoimi być może urojonymi lękami, które w dodatku nie wiem skąd się biorą. Przypuszczam że to tak sobie nie zniknie po jednej czy dwóch konsultacjach. Czeka mnie żmudna, systematyczna i pewnie niezbyt przyjemna dla potencjalnego psychologa praca. Jestem niewymownie wdzięczna Pani Tatianie za rzucenie światła, ale nie mam odwagi zabierać jej czasu takimi mało konkretnymi problemami z głową . Przepraszam jeżeli się mylę.
Pewnie, że należy się umawiać na randki, zdobywać doświadczenie, itd, tylko w dzisiejszych czasach panowie wygodni, co sprawia że dziewczyny (te którym zależy a które jeszcze nie wiedzą, że nie warto panów w tym wyręczać) czują się zmuszone przejmować inicjatywę, Co za czasy nastały. Na samą myśl się odechciewa.
Dokładnie to samo zauważyłam, panowie oczekują że to my będziemy się starać, mam na myśli początki znajomości. Potrzebują zachęty, sami nie zaczną.. Myślę że to po części wina kobiet, po co mają się starać skoro chętnych nie brakuje, mało że chętne to jeszcze zdesperowane. Może mam kiepskie doświadczenia, ale z moich obserwacji tak właśnie wynika.
@ Czarna sukienka, podzielam obserwacje. Zjawisko nagminne. Jestem na nie i nie praktykuję :) Powodzenia!
Pani Tatiano, dziękuję dziękuję dziękuję. Dziś z córką w czasie koronawirusa układałam puzzle 1000. I gdy ona połączyła cały łańcuch górski, powiedziała: ale mi się jeszcze bardziej chce układać !!! A ja pomyślałam sobie ciepło o Pani i Pani wspaniałym wpisie i pomyślałam tak jak Pani powiedziała na YT: czas przemija, a Pani uroda i mądrość nie przemija.
O swojej nie przemijającej urodzie i mądrości mówiłam oczywiście sarkastycznie, tym bardziej, że filmik był o samoocenie :)))
Karolina
Pani Karolino! Proszę pomyśleć o sobie, nie o innych. Pani problem wcale nie jest mniejszego kalibru. Pani też jest ważna. Dla siebie powinna być Pani najważniejsza. Pani Tatiana jest nie tylko genialnym psychologiem, ale także cudowną osobą z piękną duszą. Nie mam żadnych wątpliwości, że pomoże. Proszę nie wróżyć z fusów, że na dwóch konsultacjach się nie skończy. Być może już podczas pierwszej (może być przez telefon) usłyszy Pani zdanie, dzięki któremu rozpocznie Pani pracę nad sobą. I wbrew czarnym scenariuszom, ta praca może być dla Pani przyjemna (nie znaczy, że lekka) i niezwykle satysfakcjonująca.
A które to dziewczyny nie wiedzą, że nie należy wychodzić przed szereg? Jeszcze nie słyszałam, żeby mężczyzna, któremu zależy, nie znalazł okazji, by się umówić z kobietą. A jeżeli takiemu nie zależy, to po co się z nim umówiać? I tak nic z tego nie będzie. Pozostanie tylko absmak.
Pani Tatiano miałam podobnie jak Pani. Pierwsze dziecko płaczące , wymagające ,śpiące po 4 godziny na dobę w sumie i moja przysięga -nigdy więcej dzieci . Potem druga ciąża , nawet nie wpadka , ale ciąża , której miało nie być , 1 procent czy jak to się nazywa możliwości zajścia . Mój płacz , niechęć , niemoc , na szczęście trwało to krótko .I potem dziecko marzenie -duże , piękne , śpiące , nie płaczące nawet podczas choroby (u Pani podczas szczepienia ), nie wiedzialam nawet , że są takie dzieci. A potem podrostek cała szafa statuetek najlepszego sportowca, medali .Pani Tatiano życie jest nieprzewidywalne ...
))
Witam. Mnie się dużo w życiu chciało, ale nic mi się do tej pory nie udało. Zostałam uznana za lenia , ( pracowałam po 24 na dobę, teraz mniej), nieuka ( jestem po studiach, władam 3 językami) , tępaka ( to prawda, nic nie udało mi się w życiu osiągnąć oprócz wzięcia kredytów), osobę toksyczną ( to prawdą przez ciągłe problemy nie potrafię się uśmiechnąć), nie umiejącą zarobić porządnych pieniędzy ( to prawda, wszystkie Państwa do których wyjeżdżałam do pracy przyniosły tylko długi. )Pozdrawiam wszystkich.
Etna,pieniadze to nie wszystko.Ja tyralam jak dziki,jakbym chciala zabezpieczyc szczesliwe,takie w kloszu zycie dla mojej rodziny.Cale dotychczasowe zycie gonilam za kasa,jak brakowalo to bralo sie kredycik.I tak w kolko.Teraz splacam ostatni kredyt w moim zyciu(mam nadzieje),zostalomi jeszcze dwa czy trzy miesiace i wooolnosc:)
Pocielam karty kredytowe,zmienilam konto zeby nie miec mozliwosci zadluzenia (no overdraft).Nie mam pieniedzy,nie kupuje czegos,nie ide do knajpy na obiad itp. itd.
Poniewaz jestes uznana za lenia itd. (nie wiem dlaczego wierzysz w to) to tak sobie mysle,ze zylas na pokaz,usilujac pokazac calemu swiatu jaka to zdolna,zaradna i pracowita jestes.A to jest droga do nikad.Nie mozna tego robic(wiem po sobie) bo konczy sie bardzo zle.
Pozdrawiam i wiary w siebie zycze
"Zostałam uznana"- przez kogo? Etno, ileś rzeczy w życiu zrobiłaś świetnie ( np.3 języki- wow!!) , parę problemów też wygenerowałaś. I tak, to Ty decydujesz, jak na te swoje zasoby i doświadczenia spojrzysz i co z tego wyciągniesz. Można "zostać uznanym" nawet za ostatniego nieroba w kraju i podłamać się pod ciężarem tej opinii. Albo nie. Wkurz się, nie chcij opisywać siebie w ten sposób!! Nie płyń w smutek i poczucie krzywdy, jeszcze raz przyjrzyj się sobie, ale już bez patrzenia cudzymi etykietkami.
Witam,pozwole sobie zapytac czy nie ma Pani czasami Seweryna na drugie imie:)
Pozdrawiam
Etna wiele osób zarabia glodowe pensje i długów nie mają...może problem nie tkwi w "porzadnych" pieniądzach A czymś innym? Czytając komentarz mam wrażenie jakbyś żyła ciągle tak żeby coś komuś udowodnić? Że nie jesteś leniem, tepakiem itp i może to zaprowadziło Cię do złego rozporządzania pieniedzmi? Nie bierz do serca moich wypocin, bo wiadomo życie potrafi też platac różne figle. Życzę Ci wyjścia z długów i wyjścia na prostą żeby uśmiech na twojej twarzy w końcu się pojawił i obyś miała siłę.
Pani Tatiano, chcę wyrazić moją głęboką wdzięczność za dzisiejszy film. Trafił prosto w serce, myślę, że nie tylko moje. Doceniam Pani otwartość, to pewnie niełatwe - tak się publicznie odsłonić. Ale to daje wielką motywację tym, którzy znajdują się w takim trudnym momencie w życiu. Dziękuję
:)
Kochana Pani Tatiano, mam pytanie do filmiku.
Podoba mi się mężczyzna z którym łączyła mnie tylko znajomość fizyczna. Od jakiś 3 miesięcy unikam go, walczę ze sobą aby się z nim nie widzieć. Walczę ponieważ bardzo mnie do niego ciągnie. Mimo tego że on nie chce zmienić charakteru tej znajomości. Jak sobie z tym poradzić? Jak przestać myśleć o nim?
Bywają dni że jest lepiej ale ostatnio odczuwam spadek swojej wewnętrznej siły.
Fizycznosc nie powinna Pania kierowac,mamy wolna wole i to odroznia nas od...
Niech sie Pani zkoncentruje na sobie,budowaniu lub tez wzmacnianiu siebie samej.Kazdy moze miec jakas pasje jesli jej nie ma warto poszukac lub sobie przypomniec (ja o swoich pasjach zapomnialam,rodzina najwazniejsza)
Pozdrawiam
Coś ten tekst we mnie żwawo porusza- jutro będę mieć z pewnością bardziej aktywny dzień :) .
Wreszcie! Hura! Dziękuję.... Nikt nie potrafili odpowiedzieć na pytanie skąd się bierze motywacja ...i proszę do czasu... Do Ery Pani Tatiany heh :)
"Odkryłam" Panią tydzień temu...i zassała Pani moja uwagę swoją wiedzą i charyzmą na tyle, że obejrzałam wszystko na YT ;)
Odnajduję tam niektóre mogę zachowania, a już sama świadomość i zrozumienie działania pewnych mechanizmów działa uzdrawiająco i MOTYWUJE do pracy nad sobą, choćby poprzez obserwację samej siebie.
Pozdrawiam!
Czy można kogoś zmotywować? Mój syn nie ma żadnych znajomych, siedzi w domu, rzucił studia. Nie wierzy w siebie, niczego nie szuka, niczego nie próbuje, boi się wszystkiego. Rozmowy o możliwościach, o życiu, wspominanie sukcesów, opowiadanie o mnie, nic nie pomaga. Siedzi i czeka cud. Martwię się o niego.
Stało się coś w jego życiu? Jest możliwe, żeby Pani to coś przeoczyła?
Jakie to wszystko mądre o czym Pani pisze!
Pani Tatiano, piszę właśnie pracę magisterską, bardzo ważną dla mnie i gdy miewam słabsze chwile, czytam ten wpis. Celowo go nie drukuję, żeby móc tutaj wejść i przeczytać go wprost ze źródła. Wiele to dla mnie znaczy, jestem ogromnie wdzięczna! Dziękuję!
O, jak mi miło! :) Dziękuję Pani :)
Jest niedziela przed południem, piękne Słońce za oknem. Podnoszę tyłek, wychodzę, spróbować czegoś nowego, co da kiedyś przyjemność, rozwinie nowy zasób... ;-)) Kto jeszcze chce, ma ochotę, pomimo wewnętrznego krytyka...? :-))
Nie wiem, jak mam dziękować za ten i inne wpisy.
Niby człowiek widzi, ale nie dostrzega, a po Pani słowach - ciach, i światło włączone.
Zaczęłam od słuchania Pani podcastów i bardzo podoba mi się to co Pani mówi i w jaki sposób . Nie uważam, że jest Pani chaotyczna, a styl wypowiedzi przypisuje pasji :)
Pani blog jest równie ciekawy i bardzo dziękuje, że dzieli się Pani swoją wiedzą i pobudza do działania.dla mnie super
Dziękuję za ten wpis! Jak ja uwielbiam Pani podejście do przekazywania wiedzy psychologicznej, żadne ciepłe kluchy (których tyle jest teraz wśród psychologów)- prosto, bez ogródek, "bez jeńców", a przy tym z dużą empatią i wiarą w możliwości ludzi. :)
:)
Zostaw Komentarz