Proponuję każdemu, kto czuje się samotny napisać z jakiego powodu się tak czuje, w jakich sytuacjach czuje się samotny, ile ma lat. Tak samo proszę o komentarze osoby, które się cieszą z samotności i wręcz szukają możliwości pobyć samemu. Wszystko o samotności, można zadawać pytania (na temat samotności). Zabieram się do nagrywania filmiku na często spotykane pytania podczas konsultacji. Między innymi temat samotności. Odniosę się w nim do komentarzy, które zostawicie pod wpisem. Jeśli ktoś ma problem z zawieraniem znajomości (chłopak na przykład, który boi się podejść do dziewczyny i poprosić o nr tel) albo w ogóle, może ktoś boi się wypowiadać w obecności obcych osób – też zadawajcie pytania, co sprawia problem. Porozmawiamy.
TK
88 komentarzy
Lubię być sama. Tak odpoczywam. Nie unikam ludzi, ale wybrałam mieszkanie w pojedynkę i bardzo sobie to cenię. Mam 23 lata.
A samotność zaczyna mi przeszkadzać wtedy, gdy ludzie wokół z kimś rozmawiają, a ja na przykład stoję tam sama. Narzucam sobie taką presję, że może powinnam podejść do kogoś i zacząć rozmowę? Jednak wtedy nie wychodzi to naturalnie. Boję się chyba etykiety odludka. W skrócie samotność przeszkadza mi, gdy jestem wśród ludzi.
Mam 38 lat, od 10 lat nie próbowałam stworzyć z nikim pary. Samemu można żyć szczęśliwie, ciekawie, być spełnionym i zadowolonym. Samotność doskwiera mi wtedy kiedy mimo szczerych intencji czuję się niezrozumiana, zrozumiana źle dot. to relacji biznesowych czy przyjaźni.
Lubię być sama . Lubię bić się że swoimi przemyśleniami. Kiedy dzieci moje wyszły z domu i założyły swoje rodziny , nie bałam się samotności. Mąż wyjechał za granicę do pracy ( 9 lat) i wtedy czułam się wspaniale . Nikt nie patrzył mi na ręce . W domu pozostałam ja i moje kochane zwierzęta. Z mężem pogadałam na skaypie, dwa razy do roku spotkanie . I tak mi leciał czas . Oczywiście cały czas pracowałam . I bylam szczesliwa .I nagle wrócił do domu na stałe . I teraz już nie jestem taka szczęśliwa. Jest mi źle. Muszę się z nim liczyć, bo jest w domu , muszę poświęcać mu swój czas , gotować, prać, . On uwielbia kanapę i telewizor, A ja mam inne priorytety . Jak gdzieś wyjść, to idź sama ,jedź sama bo on chce odpocząć , poleżeć na kanapie , nie chce mu się. Nie mogę swobodnie rozmawiać przez telefon , nie mogę poleżeć cały dzień i np. wisieć myślami w chmurach , .... Bo jednak ktoś jest w domu i mnie obserwuje i czasem krytykuje. Byłam szczęśliwa jak byłam sama i robiłam co chciałam. Chciałam to nie sprzątałam, albo sprzątałam , I tak to wygląda. Jak to nie ma w domu wtedy oddycham pełną piersią
Mam 41 lat 'znalazłam' panią niedawno. Teraz dzięki wiedzy z bloga mniej boję się samotności, ponieważ wiem od czego zacząć , w którym iść kierunku.
Jestem rapanem. ...
Nie potrafię w sposób naturalny, swobodny zawierać znajomości (I też podtrzymywać zawartych), oczywiście już wiem skąd to się bierze i co muszę w sobie zmienić, wypracować, ale właśnie z tego powodu czasem przeszkadza mi moja samotność...
Wypowiadanie się w obecności innych osób też sprawia mi trudność, czuje się mało ważna czasem, niepewna...
Nie wiem od czego to zalezy ale mam momenty kiedy lubie swoja samotnie, gdy wchodze do swojego azylu i robie to na co mam ochote, zwalniam tempo i nigdzie nie musze sie wtedy spieszyc i nikt nic ode mnie nie chce. Natomiast sa tez takie dni kiedy samotnosc doskwiera mi gdy chcialabym gdzies wyjsc niekoniecznie sama i wtedy okazuje sie, ze nie ma sie do kogo odezwac:( Pozdrawia okropna neurotyczka
Witam. Mam 38 lat. 3 tyg temu odszedl ode mnie mezczyzna z ktorym bylam krotko szczesliwa, zanim zaczal klamac i pisac ze swoja byla... Wstyd mowic, ale bardzo sie boje samotnosci i chyba dlatego wchodze w zwiazki i co najgorzej tkwie w nich mimo ze intuicja czesto krzyczy, zebym uciekala... przykre wiem, widze problem... a najgorsze jest to, ze doskonale wiem jak smakuje samotnosc, i przyznam nawet ze bylam w tym okresie szczesliwa... treningi, moj syn, uczelnie, praca...Od 12 lat wychowuje sama syna, i byly dlugie okres Kiedy bylam sama i szczesliwa.Aczkolwiek jak tylko kogos poznam bardzo sie angazuje i po rozstaniu cierpie katusze, tak jakby to byl koniec swiata... Nie moge sie odnalezc i cierpie mimo iz wiem, ze ten czlowiek mnie oszukiwal i nie jest mnie/nas wart. Pani Tatiano chlone jak gabka Pani rady, wiedze i wskazowki z ogromnym checia nauczenia sie ich i wprowadzwnia w moje zycie. Pozdrawiam. B
Już w samym słowie SAMOTNOSC nie wyczuwa się dobrej wibracji. Łączy się z tęsknotą i nostalgią. Wygodne życie w pojedynkę nie ma wiele wspólnego z samotnością. Odkąd pamietam, jestem w związkach na odległość i zawsze wydawało mi się, że to lubię. Zaradna, ustawiona finansowo, niezależna rozwija sie. Owszem, dobrze jest pobyć samemu....kiedy czujesz ,że masz perspektywy i nadzieję, że za jakiś czas to się pewnie zmieni i wierzysz, że wspólne plany i marzenia z partnerem wkrótce się spełnią, bądź jeśli go jeszcze nie masz,że takiego znajdziesz... Jednak czas ucieka, a Ty czujesz ,że nic się jednak nie zmienia i nagle masz 40lat i zdajesz sobie sprawę,że cały czas żylas w iluzjach, tłumacząc, że jest Ci z tym dobrze. Kiedy nawet dlugoletni cudowny związek na odległość się rozpada, zaczynasz zauważać, że z samotności zabijasz się w domu o ściany. I jednak jest Ci z tym źle.... I nagle strzał w pysk, bo przychodzą święta Bożego Narodzenia a Ty jesteś sama ze sobą. Idziesz ulicą obserwując szczęście innych, i nic Cię nie cieszy. Dzwonisz do znajomych, rodziny.... Nikt nie znajduje czasu, bo dzieci muszą wykąpać i położyć do łóżka, bo wychodzą na kolację z mężem lub z chłopakiem do kina.... Wtedy, pomimo iż posiadasz i rozwijasz swoje zasoby, czujesz w środku odchlan i tą właśnie SAMOTNOŚĆ, której nikomu nie życzę...i zdajesz sobie sprawę z tego, że całe życie dając i zaspokajajac potrzeby partnera , zapomniałaś skupić się na swoich...dom, ciepło, dzieci ... Nie masz tego, o czym marzyłaś.
Agnieszko ... Jest dokładnie tak, jak napisałaś. Pozdrawiam
Jestem introwertykiem, więc w samotności odpoczywam od ludzi i calkiem dobrze czuje się sama ze sobą..ale też często doskwiera mi poczucie osamotnienia, opuszczenia. Często czuję się rozdarta pomiędzy potrzebą kontaktu z ludźmi i chęcia unikania ich. Nie jestem w żadnym związku, mam jedną, może dwie bliskie koleżanki, z rodziną utrzymuje dość luźne kontakty..od okazji do okazji. Często mam ochotę się spotkać z kimś, ale zaraz później nachodzi mnie myśl, że może jednak nie, po co..? Umiem się zająć sama sobą. Tym bardziej, że często pełnię funkcję terapeuty dla znajomych, a kiedyś notorycznie. Od kiedy wzmocniłam swoje granice staram się opanowac ta sklonnosc, ale też przez to straciłam prawie wszystkie znajomości, które trwały od lat. Zawieram powoli nowe relacje..ale jestem bardzo ostrożna. Wydaje mi się, że boję się po prostu wpaść w ten sam schemat bycia terapeutką, pocieszycielką, bo mam jakąś taką kompulsywna potrzebę naprawiania innych, kiedy widzę, że robią głupoty. I tym sposobem sama obsadzam się w roli, a później mam pretensję, że jestem wykorzystywana. Ostatnio usłyszałam, że jestem wybredna i specyficzna:)
"Tak, jestem wybredna i specyficzna i dobrze mi z tym"-mam nadzieję, że ma Pani taką postawę kiedy spotyka się z opinią, o którą nie prosiła? :)
W pierwszym odruchu czuję złość, że ktoś kto prawie mnie nie zna pozwala sobie na takie komentarze, ale później decyduję, że to w sumie komplement. Wolę być wybredna i specyficzna, niż niewybredna i typowa. :)
Super :) nie przejmować się nigdy czyjąś opinią, traktować ją, jak deszcz za oknem jesienią.
Chyba coraz lepiej mi to wychodzi... dziękuję :)
Pani Tatiano, uwielbiam Pani porównania...wszystkie
Mam 28 lat. Czuję się samotna większą połowę życia - zwłaszcza, gdy zdaję sobie sprawę, że ludzie, których lubię, którym dobrze się ze mną rozmawia, którzy dobrze się przy mnie bawią, jednak nie odwzajemniają mojego zaangażowania - nigdy nie wychodzą z inicjatywą, nie pytają co słychać, nie zapraszają na piwo. Niby mnie lubią, ale muszę za nimi biegać, albo mają mnie gdzieś. Ciągle widzę dowody, że ludziom tak naprawdę na mnie nie zależy. Czuję się tym bardziej samotna, gdy porównuję się z innymi i widzę, że inni mają z kim wyjść na miasto, lub gdy znajomi przy mnie zapraszają się np. na wycieczkę, a mnie pomijają. Jedyne osoby, które wychodzą z inicjatywą to takie, na których z kolei mi nie zależy i nie mam ochoty spotykać się z nimi. Wiem, że jestem uprzedzona, by bardziej dostrzegać tych ludzi, którzy mnie odrzucają zamiast tych, którzy szukają mojego towarzystwa. Nie potrafię docenić tych drugich. To, że oni mnie lubią w pewnym sensie się nie liczy i obsesyjnie myślę, co muszę w sobie naprawić by to ci pierwsi mnie lubili.
No ale widzisz, że ludzie traktują cie tak samo jak ty innych? :)
Znam to. Albo gonię za ludźmi dla ktorych nie jestem ważna, albo uciekam przed tymi, którzy wykonują w moją stronę zdecydowane ruchy.
Ja mam dokladnie tak samo, tylko mam 32 lata :) czuje brak zaangazowania od osob, ktore ja lubie i z ktorymi lubie spedzac czas a duze zaangazowanie od osob ktore mniej dla mnie znacza... nie umiem tego zrozumiec...
Gdy byłem w silnej depresji, to pomimo grona wielu znajomych, przyjaciół, czułem się nie tylko samotny, ale także wyobcowany, wykluczony z tego Świata. Takie bardzo nieprzyjemne uczucie jakbym był w szklanej kuli. Widzę wszystko, normalnych ludzi, którzy załatwiają swoje sprawy, zachowują się normalnie. Ja do tego Świata nie należę, nie mam dostępu, nie jestem w stanie wyjść z tej kuli, która mnie więzi, a tą kulą jest cierpienie, notoryczne destrukcyjne myśli o swojej beznadziejności, słabości, perspektyw, wiary w poprawę. Nikomu tego nie życzę!!!
Mam 33 lata, jestem nauczycielką i mnóstwo czasu spędzam z ludźmi. Myślę, że jestem introwertykiem i moja praca, ze względu na ciągłą obecność ludzi bardzo mnie obciąża (hałas, pytania, muszę dużo mowić) .Po pracy lubię pobyć sama lub się przespać. Z drugiej strony, mogę mieszkać w 1 małym pokoju z wieloma ludźmi (wojsko, akademik). Mam męża i syna. Mąż często na długo wyjeżdża, nie przeszkadza mi to, choć bardzo go kocham, ale cieszę się z możliwości przebywania sama ze sobą i z tego, że mąż spełnia się zawodowo. Często tak organizuję sobie dzień, żeby skorzystać jak najwięcej z możliwości przebywania samej. Nie obawiam się, że mąż wyjedzie i nie wróci (w sensie zostawi mnie). Myślę, że moje życie mogłoby być równie udane, gdybym żyła sama (w sensie bez partnera).
Mam 43 lata i długo jestem sama ( będąc w związku też byłam sama:)) . Nie czuje sie samotna bo mam dzieci, mamę i wspaniałą babcię ( niewiele brakuje jej do 100:) troche taki matriarchat :). Boje sie sytuacji gdy ich zabraknie, że wtedy dopiero zostanę sama i poczuje się samotna.
Mam 27 lat. Czuję się samotnie kiedy się nudzę. Lubię wyjść gdzieś pożartować z ludzmi jeżeli jesteśmy w mniejszej grupce czuję się dobrze. Ale lubię też dużo czasu spędzać sama, np. po pracy potrzebuję spokoju, nie wyobrażam sobie siebie jako matki, bo musiała bym się zająć dzieckiem, a tak to robię co chce wstaje o której chce. Wyczuwam, że cos ze mną nie tak, że jestem zbyt nastawiona na własną wygodę, chociaż lubię pomagać ludziom. Po rozstaniu z mężczyzną z którym spotykałam się przez 10 lat najbardziej mnie przerażało, że nie będzie mi miał kto organizować czasu. Będąc z nim mogłam robić co chciałam spędzając czas samotnie kiedy nie chciało mi się gadać z ludżmi, a kiedy mi się to nudziło to widywałam się z nim, jego przyjaciółmi.
Rodzice od zawsze naciskają, że powinnam zdobywać więcej znajomości, mniej się zamykać przed ludzmi, A mnie męczy znajomość z większością ludzi, bo albo narzekają albo się chwalą.Generalnie mało jest ludzi, z którym spotykając się człowiek się relaksuje przy lużnej rozmowie,
Często szukam okazji do samotności, szczególnie kiedy pęd życia mnie męczy, ludzi wokół mnie jest za dużo oraz liczba informacji docierająca do mnie i decyzji do podjęcia przewyższa moje możliwości. Wtedy lubię pobyć sama, zająć się tylko sobą... Taki czas pomaga mi w podjęciu kolejnych kroków w życiu, w uporządkowaniu bałaganu wokół mnie. Samotności nie lubię w święta.. Nowy Rok... itp. Okazje które kojarzą mi się z rodziną. Wtedy faktycznie czuje się źle.
Ps: Pani Tatiano,
Czytam Pani blog i oglądam filmy na yt od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem Pani mądrości. Poza tym jest Pani przepiękną kobietą. Dziękuję za przekazanie tak ważnej wiedzy <3
Mam tak jsamo ak Ania, samotność wśród obcych ludzi, bo do znajomych zawsze mozna podejść, do tych sympatycznych ;) bycie samą ze soba mi nie przeszkadza, duzo czasu spedzam sama.
Po toksycznym związku który zakończył się na początku roku,gdzie byłam poddawana przemocy psychicznej i manipulacji dziś cieszy mnie samotność.W zasadzie to nie samotność ale możliwość odetchniecia pełna piersią,swobodnie bez zastanawiania się jaki humor toksyk dziś ma.Jestem w tym punkcie że widzę że bardziej czułam się samotna będąc z nim,kiedy wciąż byłam odpychana na bok.Dziś czuję się dobrze sama ze sobą,przepracował parę rzeczy a inne wciąż przerabiam jednak dochodzę do wniosku że samotnym można być nie tylko będąc samemu ale też i w związku który nie jest dla nas dobry.Ktoś kiedyś powiedział że samotność jest stanem umysłu i coś w tym bo samotność to nie brak osoby obok ale ten stan kiedy czujemy że te osoby gaszą nasz uśmiech czy chęć do życia.Dziś jestem sama ale nie samotna
Samotna się czułam gdy nie miałam z kim pójść na wesele, imprezę taneczną, sylwestra itp. Samotność również doskwierała mi podczas wakacji. Wydawało mi się, że wszyscy podróżują w parach. Samotna się również czuję gdy nie ma mi kto pomóc ( na zasadzie, że wszystko jest na mojej głowie).
Jestem matką samotnie wychowującą syna. 3 lata temu rozwiodłam się. Do tej pory nie udało mi się poznać mężczyzny, z którym mogłabym się związać. Mam 38 lat. Pracuję i jestem aktywną osobą. W tygodniu nie odczuwam samotności, gdyż nie mam czasu myśleć o niej. Natomiast w weekendy, kiedy syn idzie do ojca czuję ją. Poza tym nadchodzi najgorszy dla mnie okres w roku... święta, Nowy Rok. W tym czasie samotność odczuwam najdotkliwiej. Moja rodzina to tylko syn i mama. Kiedy w święta zostaje sama czuję się samotna, rozżalona, rozgoryczona. Mam oddanych przyjaciół jednak oni nie są w stanie zastąpić mi bliskości drugiej osoby, za którą tęsknię. Jak sobie poradzić z poczuciem samotności szczególnie w tym swiateczno -noworocznym okresie?
Jestem w identycznej sytuacji. Mam 38 lat i samotnie wychowuję syna. Ten czas jest rzeczywiście dla mnie najgorszy. Zatem podłączam się do Pani pytania.
Mela, Mag
Zapraszam w Święta na przyjemne aktywności na świeżym powietrzu. Spacer po lesie, bieganie, ćwiczenia. Jakoś tak jest, że na Święta zostaję sam trzeci rok z rzędu. Mój pomysł bardzo dobrze działa :-) Pozwala na relaks, zadbanie o zdrowie, a nie kiszenie się w domu ze złymi myślami :-)
Ktoś jeszcze chętny? ...serio! :-)
Do Krakowa zapraszam, też serio )
Pani Tatiano!
...i ja to zaproszenie serio z wielką przyjemnością przyjmuję do serca. Czuję się zaszczycony. Wie Pani, że ja ciągle podróżuję po Polsce i w Krakowie też często bywam!
Proszę sobie przygotować "terenowo..poligonowy" strój do biegania, ćwiczeń w lesie, czyli najlepiej wojskowy :-) ...bez względu na pogodę :-)))))))))
Kto jeszcze chętny???!
Jestem leniwa (... Ale może, jak się zbierze większa grupa, postaram się nie narobić sobie wstydu )) Ma Pan talent organizatorski, proszę działać w tym kierunku!
Słuchajcie, moi kochani, ja bardzo dziękuje wszystkim za szczere komentarze! Jutro się zabieram za nagrywanie filmiku na kilka tematów, między innymi na temat samotności. To jest bardzo często spotykane uczucie, niestety. Postaram się Was nie zawieść i dać z siebie wszystko, by po obejrzeniu filmiku ktoś, kto czuje się czasami samotny potrafił dać sobie z tym radę :) Ściskam wszystkich, kto zostawił komentarz :)
Mam 34 lata. Przyzwyczaiłam się do swojej samotności i potrafię ją "zagospodarować", ale mam momenty kiedy chciałabym spotykać się z ludźmi i tęsknię za bliskością (przyjaźnią/związkiem). Od roku mieszkam w nowym miejscu, a moje znajomości ograniczają się do osób poznanych w pracy, nie potrafię zawrzeć nowych relacji. To co jest problemem to wydaje mi się niskie poczucie wartości, niewiara w siebie. Krępuje mnie zabieranie głosu publicznie, w większej grupie, zawsze wydaje mi się że coś "palnę", mam blokadę, nagle brakuje mi tematów i luzu, jakiejś swobody. A jeśli chodzi o relacje damsko-męskie to gdy udaje mi się zwrócić uwagę faceta, który mi się podoba, to nagle robię się zimna, dystansuję się, uciekam. To też chyba brak pewności siebie. Trudno to przezwyciężyć, choć zdaje się że znalazłam odpowiedź na ten problem na Pani blogu, bo radą będzie zajęcie się różnymi sferami życia i rozwój?
A ja od paru lat nie czuje samotności...wcześniej bywało różnie, nawet nie pamiętam dokładnie kiedy to się stało, wychowuje samotnie syna i kiedys mnie to bardzo uwieralo, a teraz nie, zmienilam paradygmat myslenia, patrze na rzeczy, ludzi, zjawiska i wydarzenia jak na całość, pełnię, wszystko jest takie jakie powinno byc. Nawet nie umiem stwierdzic kiedy sie tak stało i dlaczego, ale cieszę się, że tak sie stało...to trochę tak jakby wyjscie z uzależnienia.To duza zasluga tez w tym Tatiany i jej bloga, bo jakos mija mi 2lata jak profituje z jej wiedzy pelnymi garsciami. A dzis zobaczylam obraz z podpisem " mozna na każdym poziomie (z kazdego poziomu) sie tylko skarżyć albo byc szczęśliwym" te slowa napisal Samuel Koch, mlody chlopak, ktory wskutek nieszczęśliwego wypadku w telewizyjnym show w Niemczech zostal sparaliżowany, ściskam wszystkich
Za wysiłek, chęć pomocy, danie ulgi ....
Bardzo, bardzo dziękuję ❤
O! :) <3
Jestem dopiero co po 40. Wiedziałam, że szybko nie wyjdę za mąż (tzn tak na studiach), ale nigdy nie podejrzewałam,że po 40 nadal będę sama. Umiem sobie zagospodarować czas, mam wiele aktywności, ale ciągle pojawia się ta tęsknota aby być z kimś.
Wiem z doświadczenia, ze można się samemu czuć bardzo osamotnionym w związku jest to o wiele gorsze niż byciu samemu.
Czasami radzę sobie dobrze z samotnością, a czasami nie zwłaszcza jak sobie pomyślę, że już tak możę być do końca- ogarnia mnie wtedy przerażenie. Ciąglę staram się rozwijać i pracować nad sobą, ale to widać za mało aby kogoś przyciągnąć do siebie.
Czasem mam też wrażenie, że osoby, które są same, bez męża czy partnera i są same nie z własnego wyboru, muszą mieć jakiś "feler", być wybrakowane, bo jak ktoś jest "fajny i poukładany", to niemożliwe, aby był sam (z resztą to wynika też z bloga - tylko ciekawe osoby z wysoką WS mogą kogoś przyciągnąć). Podsumowując, bycie samemu jakiś okres czasu, może rok czy dwa, niech będzie trzy jest w porządku, ale dłuższy czas nie jest czymś pozytywnym, zaczyna się wtedy łapać doła, ze może ze mną coś jest nie tak, skoro nie umiem sobie ułożyć relacji.
Witam Wszystkich.
Mam 32 lata. Czuję się samotna na imprezach rodzinnych i imprezach z już dawno ustatkowanymi znajomymi. Czuję się samotnie, gdy patrzę na pary zwłaszcza te,na które się patrzy z przyjemnością ze względu na to jak siebie traktują i i co tworzą. Czasami w ciągu dnia , wieczorami...są to chwile, ale myślę sobie wtedy, że chciałabym, żeby ktoś o mnie czasem pomyślał...pamiętał....wspierał....pomógł.....hmmmm...a może są to iluzje? fantazje ?
Zdarza się niekiedy również tak, że samotność czuje w sytuacjach, gdy ludzie słysząc ile mam la, to że nie mam męża i dzieci i czuje politowanie , zakłopotanie to wtedy jest mi smutno... dziwnie, Czuję się gorsza.
Pozdrawiam serdecznie.
Ad.1 Kiedy byłam dzieckiem i nastolatką i mieszkalam z rodziną, lubiłam chwile samotności i potrzebowałam jej. Dziwiłam sie ludziom ktorzy jej nie lubią. Sytuacja zmienila się gdy zaczelam mieszkac sama i gdy tej samotności mialam duzo wiecej niz jej potrzebowalam to ona zaczela mi bardzo doskwierac. Dzis mam 38 lat i wszystkie kolezanki maja swoje rodziny i nie maja czasu i checi spotykac sie jak kiedys, to zrozumiale. Czesto czulam sie tak samotna jakbym byla swiatu niepotrzebna. Kilka moich zwiazkow rozpadlo sie. Dzis jestem w zwiazku z chlopakiem ktory nie jest miloscia zycia ale jest przyjacielem i dobrze mi z nim na codzien. Jest partnerem w zyciu. Mozliwe ze nie myslalabym o tym bardzo powaznie gdyby nie moj wiek bo zawsze chcialam miec rodzine, dzieci... ale z milosci nigdy sie nie udalo.
Ad.2 Kiedys bylam bardziej odwazna i lubilam dyskutowac. Od kilku lat mam problem z wypowiadaniem sie w wiekszym gronie. To sie zaczelo od a) kiedy czulam ze w zyciu prywatnym idzie mi fatalnie, b) odkad zaczelam pracowac w obecnym zawodzie i sa ludzie w pracy ktorzy bez szacunku i z wyzszoscia odzywaja sie do osob z mojego fachu i daja do zrozumienia ze malo sie licze. Kiedys robilam swoje i nie sluchalam, czasem sie buntuje... ale sytuacja i w zyciu zawodowym i prywatnym sprawila ze z osoby wygadanej stalam sie malo pewna siebie i wycofana (normalnie zwrot o 180 stopni)
Przepraszam za długa wiadomosc. Pisalam o 2 punktach i pewnie dlatego tak polecialo. Czekam na film bo to ciekawy temat.
Lat 35. Inwestuję w siebie, rozwijam zasoby, potrafię gospodarować swoim czasem, lubię go spędzać w pojedynkę, nawet często mam taką potrzebę (wakacje w pojedynkę też się zdarzały) i generalnie nie mam z tym jakiegoś problemu, ale nie będę ukrywać, że to nie zastąpi drugiej osoby w dłuższej perspektywie. Mam siebie, ale nie chcę żyć w pojedynkę. Nie chcę tak. Bycie z kimś dopełnia. Dziś czasy się zmieniły. Ludzie nie chcą zaryzykować, podejmować prób, powalczyć. Obserwuję to. Nie mam problemu z tym, żeby coś niezobowiązująco zainicjować, i nie zawsze spotyka się to z odwzajemnieniem. Zanim pozwolą sobie na niezobowiązujący small talk będą się zastanawiać czy w ogóle warto... A czas leci. Ja mam problem z nawiązywaniem znajomości w Polsce, podczas gdy nie mam takiego problemu będąc za granicą. Myślę, że generalnie ludzie są tu zbyt zamknięci, niepewni siebie, usztywnieni, faceci strachliwi, wszystko biorą tak na serio. A to nie ułatwia. Wiem, że trochę generalizuję, ale takie są moje doświadczenia.
Dołożę swoją cegiełkę w temacie. Mieszkam sama prawie 3 lata. Singlem jestem tez prawie od 3 lat a mam 29 wiosen. Odpoczywam najlepiej w samotności mimo że odczuwam samotność czasami i jest mi smutno. Szczególnie gdy nie mam pary na wesele imprezę sylwestra.... Przykro mi jest przez to widząc wszędzie pary. Wkurza mnie że niektórzy kończą jeden związek zaraz mają kolejna miłość. Poznając ludzi (internet klub) faceci gadają o sexie itp. a ja chciałabym poznać kogoś i rozmawiać dotknąć emocjonalnie siebie i wtedy zaczynać z cielesnością. Nabieram niechęci do chodzenia na randki zauważyłam że nie ma we mnie już takiego entuzjazmu bo nie widzę progresu od schematu. Mimo to chodzę staram sie. Może coś ze mną jest nie tak czasami myślę w ten sposób. Generalnie wierzę w miłość i cóż będę jej dalej poszukiwac. Pozdrawiam ciepło
Uczucie samotności pojawia sie gdy jestem sama i mam chwilowy brak zajecia, a wśród ludzi gdy odnosze wrażenie że nie jestem zrozumiana i np niesprawiedliwie skrytykowana
Mam 43 lata.przeżyłam samotność trzy lata temu.Dziś chyba wiem dlaczego.Po długim okresie bycia singlem,w końcu zaczęłam szukać kogoś do pary.Na portalu randkowym poznałam mezczyzne ,który był klebkiem mojej iluzji, chodziło o znajomość luźna a ja czytałam kody trochę:-D inaczej.Dla mnie był to moment odrzucania,ja w całej swojej szczerej ocenie wartościowa osoba a mój wątpliwy przyjaciel nie chciał mnie poznać. Najtrudniejszy w życiu moment ,ale też z perspektywy największy przełom w życiu, Nie potrafiłam nie wyć z bólu że ktoś mnie nie chce poznać, czułam pustkę i pomimo faktu ze sporo cudownych ludzi wokół, czułam się bardzo samotna.ból czułam nawet fizyczny.Dziś nie wiem skąd ale jestem przekonana że już w podobnej sytuacji nigdy nie będę. Życie jest płynne, raz jest trudniej w innym okresie łatwiej... życie jest przewrookresie i się zmienia.Obecnie jestem sama i lubię ten stan, oczywiście dalej nie chce być sama, ale już nie jestem samotna...ale gdyby mi ktoś powiedział ze jest samotny to będę wiedziała co czuje...ta najsilniejszą emocja jest jak tatuaż. Pozdrawiam i dziękuję ze mogłam się uzewnetrznic.Sciskam szczególnie te osoby które maja obecnie gorszy czas
Kiedy jestem sama i mnie to cieszy nie ma tematu samotnosci , bo jestem ze soba w zgodzie , z ksiazkami ,filmami , muzyka , tematami o których mysle . Kiedy mam potrzebe ,żeby byc z kims , z mężczyzna , kiedy chce męskiej energii , seksu , przytulenia, ciepła , wtedy czuję samotnośc i wtedy czuję tęsknotę i zimno i wielka otchłań , w której sie kulę . Kiedy jestem po rozstaniu , czuję się odrzucona i tym bardziej samotna .
Kiedy jestem samotna , bo nie mam do kogo sie odezwac , bo nigdzie nie idę , nie jestem nikomu potrzebna , nikt mnie nie woła , ani ja nie mam kogo zawołac , a jęsli nawet wołam , to nikt nie odpowiada , nie mam ludzi wokół , srodowiska do którego naleze , to tez czuję sie bardzo głęboko samotna na dłuższym dystansie , outsidersko i wręcz odczuwam to jako rodzaj destrukcji .
mam 48 lat
Witam, mam 30 lat, czuję się samotna, kiedy pomyślę o byłym plusie, jest mi źle, że ułożył sobie z piękną nowa dziewczyna młodsza ode mnie o 12 lat, czuję się okropnie brzydka, głupia, stara, samotna... Chcę by wrócił, by wybrał mnie... Tyle, że mam trochę jeszcze godności i nie kontaktuje się z nim...
To, że tamta dziewczyna jest młodsza od Pani o 12 lat nie ma znaczenia. Nawet jakby miała 50 lat odszedł by do niej, gdyby ją pokochał. Nie z powodu wieku partnera odchodzi się z relacji. Odchodzi się, bo się nie układa. Nie ma uczucia.
Marzenka
..., a Ty ciągle o tym byłym plusie :-( Ostatnio pisałem do Ciebie w tym wpisie, gdzie rozmawialiśmy ostatnio i pytałem, co tam słychać..? :-) . Dobrze, że przynajmniej "były plus" napisałaś z małej litery. Na konsultacji Pani Tatiana przykazała mi tak pisać i w myślach wypowiadać słowo "była", aby zmniejszać "jej" :-) znaczenie. Może to niepoprawne, trochę niegrzeczne jednak ważne, że mi pomaga. Szukasz jakiś fajnych, pożytecznych przyjemności ...kurs tańca, bieganie ...w lesie, fitness, co tam jeszcze można..? Może masz jakiś fajny pomysł...zajęcie, który chcesz innym polecić? :-)
P.S. Ty masz 30, a ja 45 lat. Zobaczysz ile fajnych wydarzeń przeżyjesz, osób poznasz do swojej 45..piątki i były plus zniknie w otchłani niepamięci ...tylko zacznij się "ruszać" :-)
Witam !.....................zobaczylam CIEKAWY TEMAT .......BEDZIE PORUSZANY TO sie jeszcze dolaczam !!- mam 60-lat mieszkam daleko od PLSKI juz 37-lat w dalekiej polnocy _gdzie klimat jest bardzo ostry ,zima dluga lato kruciutkie ! Bylam tutaj bardzo Samotna ?bo wydawalo mi sie ze szczescie ,radosc ,i milosc da mi -drugi czlowiek ? tak czulam i myslalam b.dlugo ? dopiero po wypadku ktory mnie zatrzymal??? ! zrozumialam ????ze Samotnosc -to jest STAN WEWNETRZNY -w ktorym moge poznac SAMA -SIEBIE ? ZE PEWNYCH RZECZY NIEDA SIE ZROBIC Z LUDZMI ???!TYLKO -ze sama SOBA...........-JAK ZE SZCZESCIEM ................? musze go ....... SOBIE SAMEJ ..............dac ,DOTKNOC -i to nie tylko w postaci ludzi ale i tego co mnie otacza...RZECZY roznych przyjemnosci !Probowalam jakis wiekszy -KONTAKT NAWJAZAC Z GRUPKAMI -ale to mi sie niestety nie udaje ! JESTEM BARDZO wrazliwa -empatyczna -i mam calkiem inne zainteresowania niz inni -ludzie ? NIE KRECA MNIE -takie pierdolki -ploteczki o innych -----------PROBLEMACH? Bardzo sie interesuje tym...............JAKA ja jestem SAMA -NAPRAWDE do poznania ? czytam ,maluje , mam duzy kontakt z przyroda z lasem to mnie wrecz pocjaga i fotigrafika ,podroze ! przez to nie czuje sie SAMOTNA !!!-UWIELBIAM SPEDZAC czas NA CZYTANIU ! MYSLE ze mecze ludzi swoja wrazliwoscja --- nie rozumieja mnie i mojch zainteresowan zabardzo ???a ONI MNIE --- nie pocjagaj swojm zycjem -bo zdaje sobie sprawe ze kazdy z nas jest inny i ma prowo byc tym co chce !................. TAK ZRESZTA jak ja mam prwawo byc inna .............MAM problem z nawjazywaniem znajomosci i rozpoznawaniu ludzi ? mam....bardzo......slabe granice..................czasami moja dobroc mylona jest z naiwnoscja ??? przez co padam lupem wykorzystania ! Wiem OTYM ZE TO jest moj duzy problem slabe granic ??? ale PRACUJE NAD SOBA i dzieki PANI -TATIANO ! DUZO SIE UCZE I ODKRYWAM ? Mam problem z wypowiadaniem sie wsrod -ludzi ! mam pare dobrych kolezanek z dawnych lat -komunikujemy sie !A z nowymi znajomoscjami mam problem ??? ! tak ze ogolnie JESTEM -SAMA ale nie samotna ! lubie tworzyc interesuje mnie to co NOWE -to co moge jeszcze poznac .........................!!!
O.... a już myslam, że będę ,,tu,, najstarsza. Bliżej mi do sześćdzisiątki niż pięćdziesiątki. Polubiłam już swoją samotność a raczej zaakceptowałam.
Mam 29 lat i dopiero od ok. roku zrozumialam, że potrzebuję pobyc sama np. w sobotni wieczór, czy tez pojsc na spacer, i to nic złego. Kiedyś mialam potrzebę ciaglego otaczania się ludźmi i czułam się źle gdy telefon milczał i nikt nie mial czasu. Doceniam swoją samotność w aspekcie spędzania czasu, natomiast doskwiera mi często brak partnera (godnego zaufania), związku, bo trafiam na samych dupków.
..., a co Ciebie tak ciągnie do tych dupków? :-)
Chyba poruszają we mnie skrajne emocje. Na poczatku znajomości, gdy wyczuje podstęp, jestem w stanie odwrocic się na pięcie i pojsc dalej, ale gdy juz jestem "zahaczona" jest mi niezmiernie trudno odejść zamykając drzwi.
Pani Tatiana baaaardzo dużo napisała o takich problemach :-)
Samotność jestem brakiem równowagi, ci co mówią że czują się dobrze sami, oszukują samych siebie, to jest program, przyzwyczajenie, tak samo jak nadmiar znajomych, znajomości, nie jest normalne. Ja też byłem samotny, i zobaczyłem o co w tym chodzi, być może to wynika z sytuacji rodzinnej, gdzie np. u mnie w rodzinie wychowała mnie matka, bo ojciec od niej odszedł, i nam jako nieświadomym niczego dzieciom, pragnącym miłości jak każdy, utarło się że szczęśliwsi będziemy, jak będziemy samotni.
Zazdroszczę Pani takiego oglądu. Ja również wychowuje samotnie syna. Niestety nie potrafię jeszcze tak racjonalnie do tego podejść i czerpać z życia garściami. Wszyscy naookoło wydają mi się "szczęśliwi", a ja sama czuję się "wybrakowana", ponieważ nikt nie okazuje mi zainteresowania, ale i ja specjalnie nie umiem o to zabiegać.
Też czytam bloga Pani Tatiany. ale nadal jestem "uzależniona" od przekonania, ze w parze byłoby mi raźniej, a czasem po prostu tęsknie za kimś u boku.
Samotność jest też upokarzajaca. Czuję się tak za każdym razem gdy spotykam się z siostrami,które mają mężów w święta, przyjaciółkami ,ktore przychodza np na andrzejki z mezami ,koleżankami w pracy do których dzwoni maz z zapytaniem jak minal dzien itp....Mam 40 lat i źle się czuje w towarzystwie par i małżonków.
Mam 24 lata i kiedy jestem sama ze sobą to nie doskwiera mi samotność jedynie w momentach, kiedy jestem wśród znajomych czy rodziny, kiedy to wszyscy opowiadają o swoich związkach i pytają się mnie czemu jestem sama albo w momentach, kiedy mam ochotę gdzieś wyjść a żywcem nie ma z kim, bo wszyscy znajomi są akurat zajęci i ostatni przypadek podczas imprez, gdzie jest dużo par. W otoczeniu singlów czuję się dobrze ale w otoczeniu osób w związkach czuję się fatalnie, jeszcze te ich pytania w stylu czemu nie znalazłaś sobie jeszcze nikogo, są okropne.
Pytania "dlaczego jesteś sama?" są rozbrajające )) swoją głupotą )) albo "dlaczego nie znalazłaś sobie jeszcze nikogo?" Poprawna odpowiedź" dlatego" :)
Teraz to już będę wiedzieć, że na takie pytania nie ma co wysilać się z odpowiedzią. Dziękuję i pozdrawiam
Witam Pani Tatiano :)
zaczytałam się kilkakrotnie , rozmyślam...
i dziś już wiem że samotna czułam się do tej pory ,smutna ,zgaszona w związku bez miłości . Razem a jednak osobno blisko a jednak daleko . przeżyłam dwa rozstania potwornie bolesne a kiedy uświadamiałam sobie że powroty nic nie dają nic nie wnoszą czułam się jeszcze bardziej samotna bezwartościowa jeszcze bardziej źle . Walczyłam ( o co teraz nie wiem sama ...) pełna obaw, leków bojąc się kolejnego rozstania myśląc razem źle osobno jeszcze gorzej..i .nastąpiło kolejne rozstanie . Co dzień budzę się zdziwiona że już nie boli ..myślę sobie hmm być może za krótko na pewno ten ból przyjdzie i zwali mnie z nóg :) a tym czasem nic takiego się nie dzieje śpię jem uśmiecham się ..życie jest bardzo przewrotne a ja dziękuję za to co mam. .. samotność jak wszystko w życiu jest doświadczeniem . Lekcja dla nas o nas ,czasem doskwiera bardziej czasem mniej. Byłam samotna w związku z gronem przyjaciół znajomych ...teraz czuję się spokojna ...
Pani Tatiano uczy nas pani tylu wspaniałych rzeczy i nawiązując do karmy oddala pani z nawiązką :))) nie wiem co sprawia pani radość mam nadzieję że nasze słowa uznania podziękowania to że i dla wszystkich i indywidualnie jest pani światełkiem w tunelu na drodze do szczęścia..
A jeśli nawet nie od razu do szczęścia to na pewno do lepszego jutra <3
Ktoś tu pięknie ubrał w słowa... mam takie same przemyślenia.
Ja czuję się samotna również kiedy jestem na przykład w towarzystwie samych par a ja jestem jedyną singielką.
Mam 34 lata. Uczucie samotności nie towarzyszy mi cały czas, zauważyłam że ono się pojawia co jakiś czas ( np.po miło spędzonym czasie wśród rodziny lub znajomych, gdzie świetnie się bawiłam, na drugi dzień czuję się samotna i smutna), a potem znika. Często też towarzyszy mu uczucie smutku. Nie jest to przyjemne. Kiedyś za wszelką cenę próbowałam je zagłuszyć, dziś po prostu akceptuję, mówię sobie" nie szkodzi, możesz się tak czuć, jutro będzie lepiej"
Zauważyłam, że jednym z dobrych sposobów jest zajęcie się czymś.
Zastanawia mnie jedna rzecz: odzyskałam "siebie", lubię swoje towarzystwo i lubię siebie ( kiedyś nie lubiłam), mam się czym zająć, dbam o siebie a jednak uczucie samotności powraca co jakiś czas, dlaczego tak się dzieje?
Mam 38 lat. Sytuacja zyciowa: 3 lata od rozstania (decyzja owczesnego partnera), od ponad 2 lat mieszkam sama. Z wyboru.
Duzo sie ucze o sobie, czesto czuje wdziecznosc za to, co mam, za to, ze wzrastam. Przechadzam sie po lesie i usmiecham do zycia. Ale oczywiscie bywaja tez ciemne mysli...
Doskonale czuje kiedy nastroj znizkuje (ma to zwiazek takze z cyklem hormonalnym), kiedy nadchodzi fala poczucia samotnosci zwiazanej z brakiem milosci. Wtedy dzialam - rozpoczynam akcje zorganizowania spotkania towarzyskiego, by zajac mysli czyms innym niz rozczulaniem sie nad soba. Jesli akcja zakonczy sie niepowodzeniem, samotnosc mnie pozera i mam poczucie zle przezytego dnia/wieczoru.
UWAGA, UWAGA!!! AKTYWNE SPOTKANIE ŚWIĄTECZNE dla MINUSÓW i SAMOTNIKÓW. DRUGI DZIEŃ ŚWIĄT
...Pani Tatiana popiera ten pomysł :-) ...i może weźmie w tym udział :-) ..w zasadzie nie ma wymówki, bo wyraziła poważne zainteresowanie pod moim komentarzem powyżej :-)
Spotykamy się w drugi dzień Świąt w Krakowie na aktywny spacer z bieganiem i ćwiczeniami, żeby rozgrzeszyć swoje świąteczne obżarstwo i lenistwo.
Kto zna miejsce w Krakowie lub bliskich okolicach, gdzie jest ładny las, ścieżka zdrowia i może fajna knajpka na gorącą herbatę? :-)
A bez biegania nie można? Nie lubię biegać, ćwiczyć też wolę sama a chętni spotkałabym się z uczestnikami bloga ..
Widzę że ktoś przyganął moją nazwę ..
Ja też najchętniej bez biegania ... ))
Pani Tatiano
Tzn.? Proszę o info, jak Pani to widzi? Czy ma to być aktywne spotkanie na świeżym powietrzu w lesie, czy jakoś inaczej?
Może być na świeżym powietrzu i w lesie ale bez biegania! )) Albo na kiełbaski z rożna pójdziemy, i na oscypek, na rynku przy kościele Mariackim ) ?
Pani Czytelniczko 1
Pani Tatiana organizuje spotkania, gdzie się siedzi, słucha, rozmawia. To może tam...? :-)
Panie Kris do Krakowa mam ok 300 km. Obecnie jestem za granicą i muszę to wszystko jakoś poukładać więc niczego nie obiecuję...
A kto w Londynie chetny?W ktorys weekend wlacznie z 22 grudnia.Tylko zadnego biegania poprosze,mozemy po Xmas Markets pochodzic,mulled wine etc.
Ja jestem dojrzala pani 37 lat :-)
Proszę jednak nie traktować bloga, jako odpowiedniego miejsca do umawiania się na zajęcia rekreacyjne czy sprzedaż rzeczy używanych ) Myślałam, że jednorazowo ujdzie ale widzę, że był to błąd. Umawiajmy się prywatnie, na blogu trzymajmy się tematu relacji.
Przepraszam w takim razie.Pomyslalam ze taka fajna inicjatywa w Polsce...Tutaj odczuwa sie samotnosc tak samo.
Mam 48 lat.
Większość swojego życia uwielbiałam samotność.Dużo czasu na książki itp;)
Obecnie kiedy samotność nie jest moim wyborem, a sytuacją w jakiej się znalazłam trochę mi zaczyna to doskwierac.Mam poczucie bezradności i pustaki oraz tęsknoty .
Szkoda ,że nie mieszkam w Krakowie
Kasia
..., a gdzie mieszkasz?
Ja też żałuję, że mam tak daleko (Wrocław) :(
We Wrocławiu zapraszam chętnych na bieganie i ćwiczenia w lesie w ten piątek, albo sobotę rano :-)
Co Ty na to MONN? :-)
Krisie dziękuję za propozycję, ale niestety mam 3-dniowe szkolenie i w ten weekend nie dam rady. Widzę jednak, że podróżujesz pomiędzy miastami, więc może będziesz we Wro jeszcze kiedyś? Chętnie się spotkam, może znajdzie się jeszcze ktoś z Wro?
Kris...i inni☺Dolaczam do Waszej paczki aby miło,wesoło i na powietrzu spędzać czas.Dodam, że obserwuję wpisy na blogu Pani Tatiany i wielki szacun dla Wszystkich za szczerosc w wypowiedziach.Kochani choć mam 50+ nie wiem czym jest samotność.Mam mnóstwo pozytywnej energii po rozstaniu się i zarazam nią wokół innych.Ludzie sami pragną być w moim otoczeniu i to sprawia mi ogromną frajdę☺
"At last" np. w wykonaniu Etty James lub choćby Evy Cassidy....kto co lubi :-)
Tyle ode mnie w kwestii samotności...
Witam
Mam 38 lat mam dorastajacego syna i jestem 2 lata po rozwodzie. Mimo dużej ilości przyjaciół są chwile wieczory przez weekend, święta kiedy brakuje mi miłości dotyku tej osoby która kocha ze wzajemnością czuje się samotnie .Jestem osoba pracującą zawodowo i uprawniającą sport .
Pozdrawiam
Ja mam 31 lat i w sumie bliżej mi do introwertyka, niż do ekstrawertyka, więc lubię samotne chwile, dobrze się ze sobą czuję :) Nawet w góry najczęściej wyjeżdżam sama, czy nad morze. Kino, knajpka, spacery też. Choć jak jest okazja z kimś się spotkać, to też to bardzo lubię :) A jeśli nie ma takiej okazji, to nie przeszkadzają mi samotne wyjścia czy wieczory z samą sobą w pokoju.
W związku nigdy nie byłam. I już tak jestem do tego przyzwyczajona, że nawet mi tego nie brakuje. Nawet nie wiem, czy bym się w tym związku odnalazła. Jedyne, czego mi brakuje, to bliskości, czułości, dotyku, pocałunków... Oczywiście mam na myśli osobę, na której mi zależy, nie kogokolwiek. Może to dlatego prawie zgodziłam się na "fwb", ale na szczęście w porę się wymiksowałam z tego pomysłu... Choć dalej za tym chłopakiem tęsknię, a raczej za jego bliskością. No tego sobie sama nie dam... Mogę rozwijać wszystkie zasoby, nie odczuwać samotności, cieszyć się życiem, ale czułość, dotyk ważnego dla mnie faceta i jego pocałunki to coś, czego się nie da samej sobie. Dlatego nie przemawiają do mnie różne hasła singielek typu - naucz się być szczęśliwa sama ze sobą. Ciekawa jestem, czy da się zrobić tak, żeby nie odczuwać tych pragnień i tęsknot?
"Samotność nie wynika z tego, że nikogo nie ma w pobliżu, ale z niezdolności do komunikowania rzeczy, które wydają się dla nas ważne, lub z wartościowania pewnych myśli, które inni uważają za niedopuszczalne.
(...)
Kiedy człowiek wie więcej niż inni, staje się samotny.
Ale samotność niekoniecznie jest wrogiem przyjaźni, ponieważ nikt nie jest bardziej wrażliwy na związki niż samotnik, a przyjaźń rozkwita tylko wtedy, gdy każda jednostka jest świadoma swojej indywidualności i nie utożsamia się z innymi."
Gdybym miał stworzyć najtrafniejszą definicję mojej samotności to brzmiała by ona jak powyższy cytat.
Na szczęście zrobił to Carl Gustav Jung.
Zostaw Komentarz