Robić to co się chce... Co jeśli 2 rzeczy których chcę wykluczają się wzajemnie? Mam zawód który chciałam wykonywać i sobie wymarzyłam ale jest mało opłacalny. Chciałabym dobrze zarabiać i nie martwić się o stan konta ale jednocześnie nie stać mnie na to jeśli chcę pozostać w obecnym zawodzie. Czasem są takie pragnienia które kłócą się ze soba i trudno je połączyć. Co wtedy zrobić?
Z ta pracą z pasji to tez róznie bywa, jedni radzą sobie świetnie a inni nie, to niekoniecznie zalezy od branzy, ale chyba bardziej od osoby, która oferuje dany produkt/usługę, od jej energii i zaangazowania, wiary w siebie i w to co się robi, ostatnio dociera do mnie info o tym, że ludzie tak naprawdę kupują naszą energię, Osobiście utrzymuje się ze swojej pasji, bywa róznie, ale wierzę w siebie i jestem dobrej mysli :)
W niektórych zawodach tak jest że zarobki są różne. W wolnych zawodach też więcej zależy od nas. Ale są takie zawody które maja pewna siatke płac niestety. Ja pracuje w szpitalu, bylam zaangazowana, pacjenci zglaszali mnie do plebiscytow, dostaje pocztówki i listy... ale dla dyrekcji jestem takim samym pracownikiem jak tysiac innych. Miałam sporo innych ofert pracy ale zawsze za te sama stawke. Są takie zawody ktore maja okreslone stawki. Wtedy mozna albo pracowac ponad sily na 2 etaty albo odejsc z zawodu który sie lubi. I to są te dylematy ktore pewnie ma wiele osób :)
Myślę że chodzi o to by robić to co się chce ale jednocześnie mieć świadomość że nie można mieć wszystkiego . Trzeba zadawać sobie pytania jaki stan konta mnie usatysfakcjonuje ile mi wystarczy ile będzie mnie to kosztowało nowa praca może i lepiej płatną ale jakie koszty i czy warto ? I jeśli panią to męczy proszę nie pytać tylko zrobić i potem ocenić czy to była dobra decyzja czy nie. .. Pani Tatiana jest wspaniałym psychologiem podaje nam pewne schematy pewne rozwiązania wyjaśnia zależności układy ale nie zrobi za nas tego co my sami musimy zrobić. Nie podejmie decyzji za nas nie poda idealnego rozwiązania ... proszę spróbować poszukać odpowiedzi na to pytanie sama dla siebie. Jestem pewna że da to pani ogromną radość a pani Tatianie nie zadawać takich pytań :))
Pani Basiu dziękuję za odpowiedź do mojego komentarza. Myślę jednak że nie powinna Pani decydować za autorkę tego Bloga jakie pytanie ktoś jej może zadawać a jakiego nie. Pozdrawiam.
Dlaczego wypowiada sie Pani w czyims imieniu? Po to jest ten blog i dyskusje, zeby ludzie mogli pisac to co chca i jak chca, Ludzie maja rozne pytania i to jest normalne, bo na tym polega dyskucja i nauka, a Pani mowi innym co moga albo czego nie powinni robic. To nie jest Pani blog.
Bardzo dziękuję Pani za filmik, szczególnie jeśli chodzi o relacje z Ojcem. Bardzo fajny sposób z obrażającymi się zabawkami :) po prostu fenomen. To takie naturalne będzie dla dziecka a dla nas spokojne z poczuciem humoru :) Przynajmniej ja to tak odbieram. Super sposób i też myślę, że ten filmik, tzn. Pani przekaz można zaliczyć do jednego z najlepszych filmików. Wg mnie emanuje Pani tutaj takim sobie Kobiecym spokojem, naturalnością, równowagą, miłym przekazem swojej wiedzy :) Życzę dużo zdrowia i sił, robi się coraz zimniej. Brr. Wpadłem na taki pomysł, gdyby np muzyka w filmiku od zera narastała do chcianego poziomu i później malał głos do zera. Może miało być tak, lub jestem przygłuchawy;) Zastanawiałem się też nad wcześniejszym wpisem. W pewnym momencie Pani podziękowała bardzo miło zostawiającym komentarz i na końcu uściskała tych którzy takowy zostawili. Nie tych, którzy zostawią, a mimo to pojawiły się kolejne komentarze. Wg mnie był to taki sygnał zakończenia wpisu i zasygnalizowania, że generalnie sytuacje się powtarzają i pewnie niewiele wniosą kolejne komentarze (choć niekoniecznie) co i mnie powstrzymało przed napisaniem takiego, co teraz uznaję tymbardziej za słuszne. Pewnie sie czepiam;) Pozdrawiam.
Nie wiedziałam przecież, czy się jeszcze pojawią kolejne komentarze. Podziękowałam tym, które zdążyłam przeczytać. Nie mogę dziękować temu, co nie nastąpiło)
A propos... postępowania z Rodzicem, który nas nie szanuje, pomiata, wyzywa, obraża itd. Podany sposób nie jest niestety do zastosowania, gdy Rodzic wymaga naszej opieki ciągłej, zamieszkiwania z Nim. Nasze wyjście równa się Jego telefon na policję, zgłoszenie o niewdzięczności, braku opieki... Zlecenie komos opieki nie wchodzi w rachubę ze względu na koszty.
"Nasze wyjście równa się Jego telefon na policję, zgłoszenie o niewdzięczności, braku opieki… " - i? Zadzwoni na policje, powie, że jest Pan niewdzięczny, i co dalej? Pan tak się przejmuje tym, kto co o Panu powie? Zwłaszcza jeśli Pan wie, że ma racje. Czy zdanie innych osób zastępuje Panu swoje własne zdanie? Nie zostawia Pan bez opieki ojca na tydzień, bez jedzenia i wody. Przecież od czasu do czasu wychodzi Pan z mieszkania? Proszę wychodzić za każdym razem, kiedy słyszy Pan obelgi. Zresztą, jak Pan uważa, nie nalegam absolutnie. Proszę zostać i wysłuchać przykre rzeczy.
Pani Tatiano, nie neguję, że takie rozwiązanie czasami działa, ale nie u mnie... musiałbym co chwilę wychodzić, nie sypiać w domu i po nocy błąkać się niczym bezdomny. Przerabiałem to. Ojciec wtedy dzwoni twierdząc, że się przewrócił, ma zawał itp. Gdy nie przyjdę to wrzeszczy na cały blok, wali w kaloryfery budząc sąsiadów. W obecności Policji płacze, udaje bezbronnego staruszka, a ja niby jestem potworem, który go zaniedbuje i zastrasza. Tak też bywa. Trzebaby mieć naprawdę „wielkie jaja” żeby ignorować jego telefony, a potem żyć z wyrzutami sumienia, gdy on sobie coś specjalnie zrobi. Co już raz miało miejsce.
Właśnie jeśli nie stawia Pani/Pan granic będzie coraz trudniej. Granice pomagają spotykać się z najbliższymi nie z powodu poczucia winy tylko dlatego, że chcemy. Bo bliżsi też przestrzegają granic. Jeśli chodzi o Ojca: psychiatrzy radzą osobom starszym zażywać antydepresanty. Proszę zasięgnąć porady psychiatry w sprawie Taty.
Wonk, 2 grudnia 2018
Próbowałem także i tego... Ojciec do psychiatry nie pójdzie, bo jak twierdzi - to ja jestem nienormalny. Poszedłem sam, ale na odległość leków dla ojca nikt nie przepisze...zresztą jak mu je podawać ? Mnie poradzono, aby „nie słuchać jego złośliwości”. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystko co Pani pisze.
Witam serdecznie.Doskonale rozumiem o czym Pan pisze,był czas że opiekowałam się w jednakowym czasie dwoma niedołężnymi osobami,mamą i teściem.Czasami myślałam ,że oszaleję z niemocy fizycznej i psychicznej.Nikt nie zdaje sobie sprawy jak wygląda codzienność w takich rodzinach.Z mojej strony mogę Panu poradzić aby zakupić słuchawki bezprzewodowe i słuchać ulubioną muzykę,audiobooki czy obowiązkowo Panią Tatianę.Powoduje to przyjemne odcięcie się od ,,problemów wagi państwowej,,i skupieniu się na pracy, która jest do wykonania.Polecam tez wyjścia do kina,króciutkie spacery i wszystko co odwróci Pana uwagę i da wytchnienie..Warto umówić się z zaufaną osobą na odpłatną opiekę na tzw.godziny.. Wystarczy chociaż raz na 1-2 tygodnie gdzieś spokojnie wyjść . Na wtrącanie się wszystkich ,,wszechwiedzących :, należy odwrócić się , nic nie reagować a już na pewno nie należy się tłumaczyć.Jeżeli ktoś ma dobre rady to proszę go zaraz zaprosić do pomocy oczywiście charytatywnie. . a szybko przestanie się wtrącać...Kto nie pomaga nie ma prawa głosu. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Droga Pani Tatiano. Jak zachować się mądrze gdy partner okazał mi lekceważenie i brak szacunku a ja nie mogę fizycznie się oddalić bo np. jedziemy wspólnie autem. Po powiedzeniu partnerowi wprost co czułam gdy on się zachowal wobec mnie w określony sposób, krótko stwierdził że więcej nie będzie ze mna jeździł w dłuższe trasy i totalnie się zdystansował i przestał do mnie odzywać na kolejne kilka godzin jazdy. Raz zapytałam dlaczego tak się zachowuje ale nawet mi nie odpowiedział. Jak w takiej sytuacji postąpić właściwie i zachować własne granice? Uprzejmie proszę o odpowiedź i dziękuję za kazda publikację.
Witam. Nawiązując do ostatnich odpowiedzi na pytania czytelników bloga ciekawi mnie odpowiedź: dlaczego psycholodzy nie mogą doradzac znajomym. Nie chidzi o prowadzenie terapii to jest jasne. Ale naturalne jest, że w relacjach ze znajomymi często jest wzajemność i czy ktoś chce usłyszeć nasze zdanie. Nie powiem przecież komus : Nie możesz mnie oto pytać, bo jesteśmy znajomymi a ja jestem psychologiem.... Aczkolwiek wiem ze bedąc psychologiem może to otwierać rozne problemowe wątki. Oco w tym chodzi?
A na pytanie znajomego jest Pani w stanie odpowiedzieć jednym zdaniem? Np " Co zrobić, bo podejrzewam, że dziewczyna mnie zdrada" Jest Pani w stanie nie zadając dodatkowych pytań, nie analizując sytuacji odpowiedzieć jednoznacznie "zrywaj z nią" i pójść dalej? To nie jedyny powód, ale zacznijmy od tego.
Droga Pani Tatiano. Jak zachować się mądrze gdy partner okazał mi lekceważenie i brak szacunku a ja nie mogę fizycznie się oddalić bo np. jedziemy wspólnie autem. Po powiedzeniu partnerowi wprost co czułam gdy on się zachował wobec mnie w określony sposób, krótko stwierdził że więcej nie będzie ze mną jeździł w dłuższe trasy i totalnie się zdystansował i przestał do mnie odzywać na kolejne kilka godzin jazdy. Raz zapytałam dlaczego tak się zachowuje ale nawet mi nie odpowiedział. Jak w takiej sytuacji postąpić właściwie i zachować własne granice? Uprzejmie proszę o odpowiedź i dziękuję za każdą publikację.
Na blogu nie odpowiadam na pytania. W grupie zamkniętej jedynie, na FB. Albo proszę zaczekać, aż będzie kolejny wpis "Pytania" i zaproponuję Czytelnikom zadawanie pytań.
Na blogu nie odpowiadam na pytania. Poza tym myśli Pani, że jednym zdaniem nie zadając Pani pytań jestem w stanie udzielić lakonicznej odpowiedzi? :) Ok - rozwodzić się.
Dziękuję za odpowiedź.
Dopiero zaczynam Panią czytać/oglądać i myślałam że te pytania na które Pani odpowiada w filmikach należy zadawać tutaj na blogu. Ze względu na prośbę w filmikach o nierozwlekanie pytań starałam się aby moje było zwięzłe.
Oglądając filmiki na yt odniosłam wrażenie że Pani wypowiedzi o kończeniu związków, gdy jest nam w nich źle, odnoszą się głównie do par.
Życzę miłej niedzieli i przepraszam za pytanie tutaj, wynikało to z mojej niewiedzy.
Dzień dobry, Pani Tatiano. Nie mogę oderwać się od Pani bloga i filmów na YouTube. Chciałabym wziąć udział w Pani warsztatach. Czy planuje Pani warsztaty w Warszawie? Zarekomendowałam Pani twórczość w internecie swoim synom i synowej. Mam nadzieję, że skorzystają z Pani wiedzyPozdrawiam serdecznie Panią oraz wszystkich komentujących.
Dzień dobry :) Dziękuję bardzo! :) Tak, w grudniu będzie spotkanie w Warszawie, wczoraj wróciłam do Krakowa i właśnie piszę tematy szkolenia... Pozdrawiam Panią serdecznie!
Tak, ja widzę w statystykach, że sporo osób z Londynu i Bristolu odwiedzają bloga :) Myślę, że na wiosnę się zobaczymy w Londynie, wrzucę informacje na bloga. Pozdrawiam serdecznie :)
Dzień dobry! Pani Tatiano piszę do pani z takim problemem (Jest to dość długa historia).Byłam z partnerem 5 lat , po czym zaczęliśmy starać się o dziecko. po pół roku się udało, jednak on zostawił mnie w trzecim miesiącu ciąży i zaczął spotykać się z koleżanką z pracy, z którą już wcześniej organizował sobie wspólny czas (robili wspólnie różne rzeczy, odwoził ja po pracy)Jednak zaprzeczał jakoby łączyło go z nią coś więcej niż praca.zaufałam mu. Teraz już od ponad 2 miesięcy nie mieszkamy razem ale on podczas ostatniego spotkania na badaniu usg popłakał się, powiedział że tęskni i myśli o mnie codziennie i nie wie co ma teraz zrobić. powiedział też, że nie będziemy już razem, choć nie pytałam go o to. Łapał mnie za ręce podczas rozmowy i na pożegnanie mocno przytulił. Ja nie odzywam się do niego, ani on do mnie. Wiem, że jest z inną. Czy powinnam milczeć i czekać na jego krok? Kocham go nadal, choć zachował się niewybaczalnie. Proszę o radę.
Droga Pani Tatiano, z wielkim uznaniem czytam ten blog i bardzo za niego dziękuję, bardzo duzo mi pomaga. Mam wątpliwość wobec relacji koleżeńskiej. Jak mam sie zachować, gdy po dwóch spotkaniach z nowo poznaną (starszą)kobietą ona nazywa naszą znajomość "przyjaźnią, która ma trwać na wieki"...? Jeżli nie napiszę jakiegoś sms przez 3 dni do niej, przychodzi do mnie z pretensjami? Jestem skonsternowana jej zachowaniem, mało ją znam, jest ona w wieku mojej mamy.
Mnie ciekawi temat dojrzałości. Mało jest o tym w Internecie. Mianowicie -
na czym polega dojrzałość emocjonalna, jak robić i jak myśleć, żeby stać się dojrzałą osobą?
P.S. Dziękuję za wszystkie Pani filmy na youtube.
Zawsze jest mi bardzo miło, kiedy ktoś dziękuje za filmiki, czyli docenia to, co robię :) <3 Wzruszające dla mnie <3 Ja również dziękuję,z całego serca! :)
Dobry wieczór Pani Tatiano,
od niedawna śledzę Pani bloga, bardzo dużo mi pomógł. Chciałabym się podzielić swoim dylematem, który jest we mnie od ponad 2 miesięcy i nie umiem podjąć decyzji.. a brak decyzji powoli mnie wykończa. Jestem ponad pół roku w związku na odległość dzielą nas tysiące km. Średnio raz w miesiącu latamy do siebie. Przyszedł moment gdzie oboje stwierdziliśmy że musimy podjąć decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Cały problem polega na tym, że mój partner mieszka w domu ze swoją córką (12lat) i jej mamą ex-partnerką. Poprosił mnie żebym zamieszkała z nimi do czasu kiedy dom nie zostanie sprzedany. Bardzo mi na nim zależy i nie chciałabym go stracić jednak myśl o wspólnym mieszkaniu a przede wszystkim niezamkniętej do końca jego przeszłości napawa mnie ogromnym strachem. Myślę nad zakończeniem tego związku, czy to słuszna decyzja, a może powinnam zaufać, że to tylko chwilowa sytuacja?
Zwłaszcza dzisiaj, jak operowano mojego psa byłam bardzo stabilna i uporządkowana :))) czekając pod salą operacyjną. Przed zabiegiem tłumaczyłam lekarzom, że należy psa zważyć! żeby wiedzieć, jaką dawkę narkozy podać! że to jest bardzo ważne! :))) Żeby podali też najlepszą narkozę! nie byle jaką! nie tanią! żeby nie cierpiał!Pouczałam i tłumaczyłam, na zmianę błagając, by byli dobrzy dla niego :)) Wyprosili mnie, dali wody, prosili się nie martwić... Mieli mnie dosyć, ja sama też zreztą.
Zdrówka dla pieseczka. Ja od wczoraj pochlipuje, bo mojego brata sunia odeszła do psiego nieba. Psiaki to takie kochane istoty.. chyba mocne minusy i my przy nich też:)
Pani Tatiano, czy mógłaby Pani rozważyć omówienie tematu głośnych kłótni, podnoszenia głosu w związku ale od strony osoby podnoszącej głos? Jak skutecznie przestać się w zły sposób kłócić? Jak należy się "kłócić" jeżeli w ogóle. Mam z tym problem, może wynikało to z mojego myślenia że w związku coś mi się "należy", wbijam już sobie do głowy (często powtarzam sobie) że nikt niczego mi nie jest winien i niczego nie musi, ale czy to wystarczy by zażegnać ciągłe konflikty w związku? W ostatnim związku na końcowym etapie było ich coraz więcej, wręcz co 3 dzień... Obecnie nie jestem w związku by to sprawdzić, pracuję nad WO i granicami. Byłabym wdzięczna za ewentualny artykuł na ten temat. Pozdrawiam
Przepraszam że tak od razu od pytania zacznę, ale mam naprawdę nadzieję na odpowiedź, bo dotychczas ten temat traktowany jest marginalnie i trudno otrzymać jakąkolwiek pomoc (przynajmniej tam gdzie ja probowałam). Zmeczona juz tym jestem. Jak 'odciąć' się od marzeń, które się nie spełniły (posiadanie dziecka)? Jak pozbyć sie bólu i zawodu, i złamać oczekiwania, które narastały we mnie od 30 lat i się nie spełniły? Jak się podnieść i znów żyć? Dziękuję.
Pani Moniko, jeśli napiszę, że uważam za pomocne w Pani sytuacji przyjście na szkolenie, będzie to wyglądało, jak by chciała na siłę tam kogoś wciągnąć. Tak nie jest. I ja naprawdę uważam z doświadczenia, że te szkolenia dają więcej czasem, niż konsultacja indywidualna. To nie jest moja zła wola, ale nigdy nie dam rady wytłumaczyć w komentarzu co, dlaczego i jak, ponieważ pytania, które Pani zadała są bardzo ważne, istotne i wymagają poświęcenia im czasu. Czy chce Pani, żebym napisała na odczepnego formułkę " uwierz w siebie" ? :) Przecież te piękne słowa tak nie działają. Jedynie, o czym mogę powiedzieć z całą pewnością, to że wszystko się da zmienić i naprawić. I że trzeba się przestać przejmować! A Pani mądre i często spotykane na konsultacjach pytania ja uwzględnie w następnym szkoleniu w Warszawie, 9.11, dzisiaj późnym wieczorem będzie dokładna informacja na temat szkolenia. Ściskam :)
Bardzo dziekuję że Pani odpisała. Bardzo mi już choćby to pomogło….. wazne dla mnie jest.... Niestety jetem za granicą i nie będę mogła w tak krótkim czasie zorganizować uczestnictwa w szkoleniu teraz w Warszawie, ale mam nadzieję na kolejne… Cieszę się ze ‘trafilam’ na Panią na youtube i mogę słuchać Pani matriałów. Dziękuję za nie.
Witam, dziękuję bardzo za Pani filmiki, które pomagają mi w tym ciężkim okresie. W naszej relacji to ja stałam się minusem-zawsze się bardziej angażuje. Byłam świadoma, że to bardzo przytłacza plusa, który jest bardzo introwertycznym człowiekiem. Zawsze powtarzał, że mu bardzo zależy, ale nie potrafi okazywać swoich uczuć, tak jak ja bym tego chciała. W końcu plus zerwał relację powtarzając, że musi sobie wszystko poukładać (sam miał problemy), że kocha ale widzi, że mnie rani. Przy zerwaniu oczywiście była poruszana kwestia powrotu ale na pewno teraz on nie chce mieć żadnych relacji. Zastanawia mnie dlaczego od razu zaproponował przyjaźń (twierdząc że nie chce mnie stracić)? Po dniu przemyślenia powiedziałam, że chce zerwać kontakt. Nie mogłabym się z nim od razu przyjaźnić. Mija miesiąc od zerwania kontaktu. Nie odzywam się on również. Czy w tej sytuacji jest szansa na powrót? Jeśli chłopak od razu zaproponował przyjaźń niby z szansą na odbudowanie relacji? Myślę, że dobrze zrobiłam zrywając kontakt z klasą od razu ale cały czas myśle o nim i o powrocie. Ale czuję, że jeśli ja zerwałam kontakt to on nie odezwę się do mnie myśląc, że sobie tego życzę.
Marta, no nie wiem.... Za dużo fantazjujesz, a za mało skupiasz się na faktach. Zazwyczaj, jak się facet nie odzywa, to dlatego, że tak chce :) Mało który dopisuje do tego jakąś większą filozofię. Radziłabym się skupić na sobie i na rozwijaniu własnych zasobów (nade wszystko miłości do siebie, bo tego chyba tutaj bardzo brakuję, skoro tak intensywnie się od razu angażujesz). Zwróc się w stronę pasji i nowych znajomości. Z lekkością i bez większych planów,. Czy to jest łatwe? Nie, ale jak najbardziej konieczne. W moim życiu spotykałam różnych mężczyzn, pierwsze byłam w stanie oczarować żaby, potem książeta, a teraz żyję z jednym królem w jego królestwie ;) Kiedy skupisz się na tym jednym, który - według mnie - buja w obłokach i niekoniecznie widzi Cię aktualnie w swojej bajce, to życie Ci ucieknie na oglądaniu się wstecz. Czy warto? Sama znajdziesz odpowiedź na to pytanie. Powodzenia Ci życzę
Pani Marto partner zaproponował przyjaźń bo bardzo dbał o swój komfort w tym rozstaniu. A Pani dobrze zrobiła, że się nie zgodziła. Teraz proszę się nie obwiniać ,bo nie warto.Jeśli Pani nie zajmie się swoim życiem tylko myśleniem czy on się odezwie czy nie, to nic dla Pani dobrego z tego nie wyniknie. Przyjaźń może wychodzi, ale nie jeśli wcześniej było się minusem. Proszę robić wszystko od tej pory dla siebie i na przyjaciela poszukać kogoś innego. Będę trzymała kciuki. Trochę żyję na tym świecie i wiem, że jak facet kocha kobietę to nigdy nie powie, że na nią nie zasługuje, tylko robi wszystko, żeby zasłużyć.
50 komentarzy
Szkoda, że Pani wcześniej nie znałam. Rada z dzieckiem cudowna.
Robić to co się chce... Co jeśli 2 rzeczy których chcę wykluczają się wzajemnie? Mam zawód który chciałam wykonywać i sobie wymarzyłam ale jest mało opłacalny. Chciałabym dobrze zarabiać i nie martwić się o stan konta ale jednocześnie nie stać mnie na to jeśli chcę pozostać w obecnym zawodzie. Czasem są takie pragnienia które kłócą się ze soba i trudno je połączyć. Co wtedy zrobić?
Z ta pracą z pasji to tez róznie bywa, jedni radzą sobie świetnie a inni nie, to niekoniecznie zalezy od branzy, ale chyba bardziej od osoby, która oferuje dany produkt/usługę, od jej energii i zaangazowania, wiary w siebie i w to co się robi, ostatnio dociera do mnie info o tym, że ludzie tak naprawdę kupują naszą energię, Osobiście utrzymuje się ze swojej pasji, bywa róznie, ale wierzę w siebie i jestem dobrej mysli :)
W niektórych zawodach tak jest że zarobki są różne. W wolnych zawodach też więcej zależy od nas. Ale są takie zawody które maja pewna siatke płac niestety. Ja pracuje w szpitalu, bylam zaangazowana, pacjenci zglaszali mnie do plebiscytow, dostaje pocztówki i listy... ale dla dyrekcji jestem takim samym pracownikiem jak tysiac innych. Miałam sporo innych ofert pracy ale zawsze za te sama stawke. Są takie zawody ktore maja okreslone stawki. Wtedy mozna albo pracowac ponad sily na 2 etaty albo odejsc z zawodu który sie lubi. I to są te dylematy ktore pewnie ma wiele osób :)
Myślę że chodzi o to by robić to co się chce ale jednocześnie mieć świadomość że nie można mieć wszystkiego . Trzeba zadawać sobie pytania jaki stan konta mnie usatysfakcjonuje ile mi wystarczy ile będzie mnie to kosztowało nowa praca może i lepiej płatną ale jakie koszty i czy warto ? I jeśli panią to męczy proszę nie pytać tylko zrobić i potem ocenić czy to była dobra decyzja czy nie. .. Pani Tatiana jest wspaniałym psychologiem podaje nam pewne schematy pewne rozwiązania wyjaśnia zależności układy ale nie zrobi za nas tego co my sami musimy zrobić. Nie podejmie decyzji za nas nie poda idealnego rozwiązania ... proszę spróbować poszukać odpowiedzi na to pytanie sama dla siebie. Jestem pewna że da to pani ogromną radość a pani Tatianie nie zadawać takich pytań :))
Chętnie odpowiem na to pytanie w następnym filmiku. To ważne pytanie, od odpowiedzi na takie pytania zależy jakość naszego życia )
Bardzo dziękuję Pani Tatiano.
Pani Basiu dziękuję za odpowiedź do mojego komentarza. Myślę jednak że nie powinna Pani decydować za autorkę tego Bloga jakie pytanie ktoś jej może zadawać a jakiego nie. Pozdrawiam.
Dlaczego wypowiada sie Pani w czyims imieniu? Po to jest ten blog i dyskusje, zeby ludzie mogli pisac to co chca i jak chca, Ludzie maja rozne pytania i to jest normalne, bo na tym polega dyskucja i nauka, a Pani mowi innym co moga albo czego nie powinni robic. To nie jest Pani blog.
Bardzo dziękuję Pani za filmik, szczególnie jeśli chodzi o relacje z Ojcem. Bardzo fajny sposób z obrażającymi się zabawkami :) po prostu fenomen. To takie naturalne będzie dla dziecka a dla nas spokojne z poczuciem humoru :) Przynajmniej ja to tak odbieram. Super sposób i też myślę, że ten filmik, tzn. Pani przekaz można zaliczyć do jednego z najlepszych filmików. Wg mnie emanuje Pani tutaj takim sobie Kobiecym spokojem, naturalnością, równowagą, miłym przekazem swojej wiedzy :) Życzę dużo zdrowia i sił, robi się coraz zimniej. Brr. Wpadłem na taki pomysł, gdyby np muzyka w filmiku od zera narastała do chcianego poziomu i później malał głos do zera. Może miało być tak, lub jestem przygłuchawy;) Zastanawiałem się też nad wcześniejszym wpisem. W pewnym momencie Pani podziękowała bardzo miło zostawiającym komentarz i na końcu uściskała tych którzy takowy zostawili. Nie tych, którzy zostawią, a mimo to pojawiły się kolejne komentarze. Wg mnie był to taki sygnał zakończenia wpisu i zasygnalizowania, że generalnie sytuacje się powtarzają i pewnie niewiele wniosą kolejne komentarze (choć niekoniecznie) co i mnie powstrzymało przed napisaniem takiego, co teraz uznaję tymbardziej za słuszne. Pewnie sie czepiam;) Pozdrawiam.
Nie wiedziałam przecież, czy się jeszcze pojawią kolejne komentarze. Podziękowałam tym, które zdążyłam przeczytać. Nie mogę dziękować temu, co nie nastąpiło)
A propos... postępowania z Rodzicem, który nas nie szanuje, pomiata, wyzywa, obraża itd. Podany sposób nie jest niestety do zastosowania, gdy Rodzic wymaga naszej opieki ciągłej, zamieszkiwania z Nim. Nasze wyjście równa się Jego telefon na policję, zgłoszenie o niewdzięczności, braku opieki... Zlecenie komos opieki nie wchodzi w rachubę ze względu na koszty.
"Nasze wyjście równa się Jego telefon na policję, zgłoszenie o niewdzięczności, braku opieki… " - i? Zadzwoni na policje, powie, że jest Pan niewdzięczny, i co dalej? Pan tak się przejmuje tym, kto co o Panu powie? Zwłaszcza jeśli Pan wie, że ma racje. Czy zdanie innych osób zastępuje Panu swoje własne zdanie? Nie zostawia Pan bez opieki ojca na tydzień, bez jedzenia i wody. Przecież od czasu do czasu wychodzi Pan z mieszkania? Proszę wychodzić za każdym razem, kiedy słyszy Pan obelgi. Zresztą, jak Pan uważa, nie nalegam absolutnie. Proszę zostać i wysłuchać przykre rzeczy.
Pani Tatiano, nie neguję, że takie rozwiązanie czasami działa, ale nie u mnie... musiałbym co chwilę wychodzić, nie sypiać w domu i po nocy błąkać się niczym bezdomny. Przerabiałem to. Ojciec wtedy dzwoni twierdząc, że się przewrócił, ma zawał itp. Gdy nie przyjdę to wrzeszczy na cały blok, wali w kaloryfery budząc sąsiadów. W obecności Policji płacze, udaje bezbronnego staruszka, a ja niby jestem potworem, który go zaniedbuje i zastrasza. Tak też bywa. Trzebaby mieć naprawdę „wielkie jaja” żeby ignorować jego telefony, a potem żyć z wyrzutami sumienia, gdy on sobie coś specjalnie zrobi. Co już raz miało miejsce.
Właśnie jeśli nie stawia Pani/Pan granic będzie coraz trudniej. Granice pomagają spotykać się z najbliższymi nie z powodu poczucia winy tylko dlatego, że chcemy. Bo bliżsi też przestrzegają granic. Jeśli chodzi o Ojca: psychiatrzy radzą osobom starszym zażywać antydepresanty. Proszę zasięgnąć porady psychiatry w sprawie Taty.
Próbowałem także i tego... Ojciec do psychiatry nie pójdzie, bo jak twierdzi - to ja jestem nienormalny. Poszedłem sam, ale na odległość leków dla ojca nikt nie przepisze...zresztą jak mu je podawać ? Mnie poradzono, aby „nie słuchać jego złośliwości”. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystko co Pani pisze.
Witam serdecznie.Doskonale rozumiem o czym Pan pisze,był czas że opiekowałam się w jednakowym czasie dwoma niedołężnymi osobami,mamą i teściem.Czasami myślałam ,że oszaleję z niemocy fizycznej i psychicznej.Nikt nie zdaje sobie sprawy jak wygląda codzienność w takich rodzinach.Z mojej strony mogę Panu poradzić aby zakupić słuchawki bezprzewodowe i słuchać ulubioną muzykę,audiobooki czy obowiązkowo Panią Tatianę.Powoduje to przyjemne odcięcie się od ,,problemów wagi państwowej,,i skupieniu się na pracy, która jest do wykonania.Polecam tez wyjścia do kina,króciutkie spacery i wszystko co odwróci Pana uwagę i da wytchnienie..Warto umówić się z zaufaną osobą na odpłatną opiekę na tzw.godziny.. Wystarczy chociaż raz na 1-2 tygodnie gdzieś spokojnie wyjść . Na wtrącanie się wszystkich ,,wszechwiedzących :, należy odwrócić się , nic nie reagować a już na pewno nie należy się tłumaczyć.Jeżeli ktoś ma dobre rady to proszę go zaraz zaprosić do pomocy oczywiście charytatywnie. . a szybko przestanie się wtrącać...Kto nie pomaga nie ma prawa głosu. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Droga Pani Tatiano. Jak zachować się mądrze gdy partner okazał mi lekceważenie i brak szacunku a ja nie mogę fizycznie się oddalić bo np. jedziemy wspólnie autem. Po powiedzeniu partnerowi wprost co czułam gdy on się zachowal wobec mnie w określony sposób, krótko stwierdził że więcej nie będzie ze mna jeździł w dłuższe trasy i totalnie się zdystansował i przestał do mnie odzywać na kolejne kilka godzin jazdy. Raz zapytałam dlaczego tak się zachowuje ale nawet mi nie odpowiedział. Jak w takiej sytuacji postąpić właściwie i zachować własne granice? Uprzejmie proszę o odpowiedź i dziękuję za kazda publikację.
Witam. Nawiązując do ostatnich odpowiedzi na pytania czytelników bloga ciekawi mnie odpowiedź: dlaczego psycholodzy nie mogą doradzac znajomym. Nie chidzi o prowadzenie terapii to jest jasne. Ale naturalne jest, że w relacjach ze znajomymi często jest wzajemność i czy ktoś chce usłyszeć nasze zdanie. Nie powiem przecież komus : Nie możesz mnie oto pytać, bo jesteśmy znajomymi a ja jestem psychologiem.... Aczkolwiek wiem ze bedąc psychologiem może to otwierać rozne problemowe wątki. Oco w tym chodzi?
A na pytanie znajomego jest Pani w stanie odpowiedzieć jednym zdaniem? Np " Co zrobić, bo podejrzewam, że dziewczyna mnie zdrada" Jest Pani w stanie nie zadając dodatkowych pytań, nie analizując sytuacji odpowiedzieć jednoznacznie "zrywaj z nią" i pójść dalej? To nie jedyny powód, ale zacznijmy od tego.
Droga Pani Tatiano. Jak zachować się mądrze gdy partner okazał mi lekceważenie i brak szacunku a ja nie mogę fizycznie się oddalić bo np. jedziemy wspólnie autem. Po powiedzeniu partnerowi wprost co czułam gdy on się zachował wobec mnie w określony sposób, krótko stwierdził że więcej nie będzie ze mną jeździł w dłuższe trasy i totalnie się zdystansował i przestał do mnie odzywać na kolejne kilka godzin jazdy. Raz zapytałam dlaczego tak się zachowuje ale nawet mi nie odpowiedział. Jak w takiej sytuacji postąpić właściwie i zachować własne granice? Uprzejmie proszę o odpowiedź i dziękuję za każdą publikację.
Na blogu nie odpowiadam na pytania. W grupie zamkniętej jedynie, na FB. Albo proszę zaczekać, aż będzie kolejny wpis "Pytania" i zaproponuję Czytelnikom zadawanie pytań.
Dobrze. Dziękuję.
A no tak:) Dzień dobry, Mateusz jestem:)
Pani Tatiano Co zrobić kiedy w małżeństwie jedna ze stron nie kocha drugiej, męczy się, dodam że w rodzinie którą tworzą są dzieci w wieku szkolnym.
Na blogu nie odpowiadam na pytania. Poza tym myśli Pani, że jednym zdaniem nie zadając Pani pytań jestem w stanie udzielić lakonicznej odpowiedzi? :) Ok - rozwodzić się.
Dziękuję za odpowiedź.
Dopiero zaczynam Panią czytać/oglądać i myślałam że te pytania na które Pani odpowiada w filmikach należy zadawać tutaj na blogu. Ze względu na prośbę w filmikach o nierozwlekanie pytań starałam się aby moje było zwięzłe.
Oglądając filmiki na yt odniosłam wrażenie że Pani wypowiedzi o kończeniu związków, gdy jest nam w nich źle, odnoszą się głównie do par.
Życzę miłej niedzieli i przepraszam za pytanie tutaj, wynikało to z mojej niewiedzy.
O Boże, zawstydziła mnie Pani swoim tłumaczeniem się :) Spokojnie ;) <3
Dzień dobry, Pani Tatiano. Nie mogę oderwać się od Pani bloga i filmów na YouTube. Chciałabym wziąć udział w Pani warsztatach. Czy planuje Pani warsztaty w Warszawie? Zarekomendowałam Pani twórczość w internecie swoim synom i synowej. Mam nadzieję, że skorzystają z Pani wiedzyPozdrawiam serdecznie Panią oraz wszystkich komentujących.
Dzień dobry :) Dziękuję bardzo! :) Tak, w grudniu będzie spotkanie w Warszawie, wczoraj wróciłam do Krakowa i właśnie piszę tematy szkolenia... Pozdrawiam Panią serdecznie!
Pani Tatiano,a szkolenie w Londynie kiedy?
Tak, ja widzę w statystykach, że sporo osób z Londynu i Bristolu odwiedzają bloga :) Myślę, że na wiosnę się zobaczymy w Londynie, wrzucę informacje na bloga. Pozdrawiam serdecznie :)
Mam nadzieje ze sie spotkamy.Pozdrawiam Pani Tatiano:-)
Dzień dobry! Pani Tatiano piszę do pani z takim problemem (Jest to dość długa historia).Byłam z partnerem 5 lat , po czym zaczęliśmy starać się o dziecko. po pół roku się udało, jednak on zostawił mnie w trzecim miesiącu ciąży i zaczął spotykać się z koleżanką z pracy, z którą już wcześniej organizował sobie wspólny czas (robili wspólnie różne rzeczy, odwoził ja po pracy)Jednak zaprzeczał jakoby łączyło go z nią coś więcej niż praca.zaufałam mu. Teraz już od ponad 2 miesięcy nie mieszkamy razem ale on podczas ostatniego spotkania na badaniu usg popłakał się, powiedział że tęskni i myśli o mnie codziennie i nie wie co ma teraz zrobić. powiedział też, że nie będziemy już razem, choć nie pytałam go o to. Łapał mnie za ręce podczas rozmowy i na pożegnanie mocno przytulił. Ja nie odzywam się do niego, ani on do mnie. Wiem, że jest z inną. Czy powinnam milczeć i czekać na jego krok? Kocham go nadal, choć zachował się niewybaczalnie. Proszę o radę.
Droga Pani Tatiano, z wielkim uznaniem czytam ten blog i bardzo za niego dziękuję, bardzo duzo mi pomaga. Mam wątpliwość wobec relacji koleżeńskiej. Jak mam sie zachować, gdy po dwóch spotkaniach z nowo poznaną (starszą)kobietą ona nazywa naszą znajomość "przyjaźnią, która ma trwać na wieki"...? Jeżli nie napiszę jakiegoś sms przez 3 dni do niej, przychodzi do mnie z pretensjami? Jestem skonsternowana jej zachowaniem, mało ją znam, jest ona w wieku mojej mamy.
Mnie ciekawi temat dojrzałości. Mało jest o tym w Internecie. Mianowicie -
na czym polega dojrzałość emocjonalna, jak robić i jak myśleć, żeby stać się dojrzałą osobą?
P.S. Dziękuję za wszystkie Pani filmy na youtube.
Zawsze jest mi bardzo miło, kiedy ktoś dziękuje za filmiki, czyli docenia to, co robię :) <3 Wzruszające dla mnie <3 Ja również dziękuję,z całego serca! :)
Dobry wieczór Pani Tatiano,
od niedawna śledzę Pani bloga, bardzo dużo mi pomógł. Chciałabym się podzielić swoim dylematem, który jest we mnie od ponad 2 miesięcy i nie umiem podjąć decyzji.. a brak decyzji powoli mnie wykończa. Jestem ponad pół roku w związku na odległość dzielą nas tysiące km. Średnio raz w miesiącu latamy do siebie. Przyszedł moment gdzie oboje stwierdziliśmy że musimy podjąć decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Cały problem polega na tym, że mój partner mieszka w domu ze swoją córką (12lat) i jej mamą ex-partnerką. Poprosił mnie żebym zamieszkała z nimi do czasu kiedy dom nie zostanie sprzedany. Bardzo mi na nim zależy i nie chciałabym go stracić jednak myśl o wspólnym mieszkaniu a przede wszystkim niezamkniętej do końca jego przeszłości napawa mnie ogromnym strachem. Myślę nad zakończeniem tego związku, czy to słuszna decyzja, a może powinnam zaufać, że to tylko chwilowa sytuacja?
Niestety, nie konsultuję na blogu.
Marzę sobie i drobnymi krokami dążę by być tak emocjonalnie stabilna i uporządkowana jak Pani Tatiano :)
Zwłaszcza dzisiaj, jak operowano mojego psa byłam bardzo stabilna i uporządkowana :))) czekając pod salą operacyjną. Przed zabiegiem tłumaczyłam lekarzom, że należy psa zważyć! żeby wiedzieć, jaką dawkę narkozy podać! że to jest bardzo ważne! :))) Żeby podali też najlepszą narkozę! nie byle jaką! nie tanią! żeby nie cierpiał!Pouczałam i tłumaczyłam, na zmianę błagając, by byli dobrzy dla niego :)) Wyprosili mnie, dali wody, prosili się nie martwić... Mieli mnie dosyć, ja sama też zreztą.
Zdrówka dla pieseczka. Ja od wczoraj pochlipuje, bo mojego brata sunia odeszła do psiego nieba. Psiaki to takie kochane istoty.. chyba mocne minusy i my przy nich też:)
Znaczy się - prawdziwy człowiek z krwi i kości, i z sercem wielkim jak świat.
Dobrze, że jesteś, Pani Tatiano.
Pani Tatiano, czy mógłaby Pani rozważyć omówienie tematu głośnych kłótni, podnoszenia głosu w związku ale od strony osoby podnoszącej głos? Jak skutecznie przestać się w zły sposób kłócić? Jak należy się "kłócić" jeżeli w ogóle. Mam z tym problem, może wynikało to z mojego myślenia że w związku coś mi się "należy", wbijam już sobie do głowy (często powtarzam sobie) że nikt niczego mi nie jest winien i niczego nie musi, ale czy to wystarczy by zażegnać ciągłe konflikty w związku? W ostatnim związku na końcowym etapie było ich coraz więcej, wręcz co 3 dzień... Obecnie nie jestem w związku by to sprawdzić, pracuję nad WO i granicami. Byłabym wdzięczna za ewentualny artykuł na ten temat. Pozdrawiam
Przepraszam że tak od razu od pytania zacznę, ale mam naprawdę nadzieję na odpowiedź, bo dotychczas ten temat traktowany jest marginalnie i trudno otrzymać jakąkolwiek pomoc (przynajmniej tam gdzie ja probowałam). Zmeczona juz tym jestem. Jak 'odciąć' się od marzeń, które się nie spełniły (posiadanie dziecka)? Jak pozbyć sie bólu i zawodu, i złamać oczekiwania, które narastały we mnie od 30 lat i się nie spełniły? Jak się podnieść i znów żyć? Dziękuję.
Pani Moniko, jeśli napiszę, że uważam za pomocne w Pani sytuacji przyjście na szkolenie, będzie to wyglądało, jak by chciała na siłę tam kogoś wciągnąć. Tak nie jest. I ja naprawdę uważam z doświadczenia, że te szkolenia dają więcej czasem, niż konsultacja indywidualna. To nie jest moja zła wola, ale nigdy nie dam rady wytłumaczyć w komentarzu co, dlaczego i jak, ponieważ pytania, które Pani zadała są bardzo ważne, istotne i wymagają poświęcenia im czasu. Czy chce Pani, żebym napisała na odczepnego formułkę " uwierz w siebie" ? :) Przecież te piękne słowa tak nie działają. Jedynie, o czym mogę powiedzieć z całą pewnością, to że wszystko się da zmienić i naprawić. I że trzeba się przestać przejmować! A Pani mądre i często spotykane na konsultacjach pytania ja uwzględnie w następnym szkoleniu w Warszawie, 9.11, dzisiaj późnym wieczorem będzie dokładna informacja na temat szkolenia. Ściskam :)
Bardzo dziekuję że Pani odpisała. Bardzo mi już choćby to pomogło….. wazne dla mnie jest.... Niestety jetem za granicą i nie będę mogła w tak krótkim czasie zorganizować uczestnictwa w szkoleniu teraz w Warszawie, ale mam nadzieję na kolejne… Cieszę się ze ‘trafilam’ na Panią na youtube i mogę słuchać Pani matriałów. Dziękuję za nie.
Witam, dziękuję bardzo za Pani filmiki, które pomagają mi w tym ciężkim okresie. W naszej relacji to ja stałam się minusem-zawsze się bardziej angażuje. Byłam świadoma, że to bardzo przytłacza plusa, który jest bardzo introwertycznym człowiekiem. Zawsze powtarzał, że mu bardzo zależy, ale nie potrafi okazywać swoich uczuć, tak jak ja bym tego chciała. W końcu plus zerwał relację powtarzając, że musi sobie wszystko poukładać (sam miał problemy), że kocha ale widzi, że mnie rani. Przy zerwaniu oczywiście była poruszana kwestia powrotu ale na pewno teraz on nie chce mieć żadnych relacji. Zastanawia mnie dlaczego od razu zaproponował przyjaźń (twierdząc że nie chce mnie stracić)? Po dniu przemyślenia powiedziałam, że chce zerwać kontakt. Nie mogłabym się z nim od razu przyjaźnić. Mija miesiąc od zerwania kontaktu. Nie odzywam się on również. Czy w tej sytuacji jest szansa na powrót? Jeśli chłopak od razu zaproponował przyjaźń niby z szansą na odbudowanie relacji? Myślę, że dobrze zrobiłam zrywając kontakt z klasą od razu ale cały czas myśle o nim i o powrocie. Ale czuję, że jeśli ja zerwałam kontakt to on nie odezwę się do mnie myśląc, że sobie tego życzę.
Marta, no nie wiem.... Za dużo fantazjujesz, a za mało skupiasz się na faktach. Zazwyczaj, jak się facet nie odzywa, to dlatego, że tak chce :) Mało który dopisuje do tego jakąś większą filozofię. Radziłabym się skupić na sobie i na rozwijaniu własnych zasobów (nade wszystko miłości do siebie, bo tego chyba tutaj bardzo brakuję, skoro tak intensywnie się od razu angażujesz). Zwróc się w stronę pasji i nowych znajomości. Z lekkością i bez większych planów,. Czy to jest łatwe? Nie, ale jak najbardziej konieczne. W moim życiu spotykałam różnych mężczyzn, pierwsze byłam w stanie oczarować żaby, potem książeta, a teraz żyję z jednym królem w jego królestwie ;) Kiedy skupisz się na tym jednym, który - według mnie - buja w obłokach i niekoniecznie widzi Cię aktualnie w swojej bajce, to życie Ci ucieknie na oglądaniu się wstecz. Czy warto? Sama znajdziesz odpowiedź na to pytanie. Powodzenia Ci życzę
Pani Marto partner zaproponował przyjaźń bo bardzo dbał o swój komfort w tym rozstaniu. A Pani dobrze zrobiła, że się nie zgodziła. Teraz proszę się nie obwiniać ,bo nie warto.Jeśli Pani nie zajmie się swoim życiem tylko myśleniem czy on się odezwie czy nie, to nic dla Pani dobrego z tego nie wyniknie. Przyjaźń może wychodzi, ale nie jeśli wcześniej było się minusem. Proszę robić wszystko od tej pory dla siebie i na przyjaciela poszukać kogoś innego. Będę trzymała kciuki. Trochę żyję na tym świecie i wiem, że jak facet kocha kobietę to nigdy nie powie, że na nią nie zasługuje, tylko robi wszystko, żeby zasłużyć.
Zostaw Komentarz