Ktoś z komentujących napisał po przeczytaniu poprzedniego wpisu, że komunikacja polega na manipulacji i że wielka szkoda, że tak jest. Jeśli moje wpisy będą odbierane w taki właśnie sposób, przestanę po prostu podawać przykłady dialogów i zakończymy ten temat.
Co należy zrozumieć wszystkim biednym ofiarom, poszkodowanym przez okrutny świat, który wymaga, żebyśmy włączali głowę, komunikując się z ludźmi? Że takimi, jakimi jesteśmy kochają nas tylko Mama i Tatą. I to nie zawsze. Żeby zwrócić na siebie uwagę i tym bardziej zatrzymać ją należy być kimś. Nikt nas nie pokocha za bycie narzekającym zerem. Należy pracować nad sobą, należy pilnować się. Należy myśleć nie o swojej przyjemności, kiedy ktoś nam się spodobał, tylko o tym, co możemy zrobić, żeby się spodobać innym? Co i jak zrobić, by drugi człowiek SAM chciał kontaktu ze mną? Nikt niczego nie jest nam winny. Nie należy stawać w pozycje ofiary, widząc, że świat się nie ukłoni w reweransie, że oprócz mnie jest jeszcze wiele mądrych, pięknych, zaradnych, wspaniałych, błyskotliwych kobiet i mężczyzn. Żeby nie być narzekającym nieudacznikiem należy się uczyć, rozwijać, pracować nad charakterem (to najciekawsze i najcenniejsze w każdym człowieku, ważniejsze od urody, pozycji w społeczeństwie czy wszystkich innych charakterystyk).
Należy zrozumieć, że nie możemy nikogo zmusić do kontaktu z nami. Możemy stać się na tyle atrakcyjnymi osobami, żeby inni sami zechcieli tego kontaktu. I w dużej mierze atrakcyjności nadaje ludziom umiejętne prowadzenie komunikacji/relacji. Czyli pilnowanie własnych granic. Chowanie swoich narzędzi tortur i zaprzestanie wymuszania czegokolwiek na partnerze!
Na czym polega manipulacja, jeśli zamiast prowadzić dialog w ten sposób dziewczyna poprowadziła by go inaczej? Zobaczcie dwa przykłady tego samego dialogu:
On: – Cześć, stęskniłem się 🙂
Ona: – Opowiadasz, nie wierzę.
On: – Czemu nie wierzysz?
Ona: – Gdybyś się stęsknił dawno byś zadzwonił.
On: – Cholerna praca, na nic nie mam czasu…
Ona: – Wymyślasz )
On: – Spotkamy się dzisiaj?
Ona: – Dzisiaj nie dam rade, jestem poumawiana.
I druga wersja:
On: – Cześć stęskniłem się 🙂
Ona: – Ja też ))
On: – Całkowicie pogrążyłem się w pracy…
Ona: – Zdarza się ))
On: – Zobaczymy się dzisiaj?
Ona: – Chciałabym ale póki co nie wiem.
On: – Szkoda, akurat dzisiaj mam sporo czasu…
Ona: – Możliwe, że dzisiaj mi się też uda wyskoczyć.
On: – Dobrze by było )) O dwudziestej w naszej kawiarni?
Ona: – Super, wyślę smsa jeśli dam radę.
Gdzie tu manipulacja? Zachowanie w granicach osób z szacunkiem do siebie zawsze wydaje się manipulacją dla kogoś, kto jest zbyt leniwy i egoistyczny, żeby myśleć o tym, jak wygląda na zewnątrz. Wstając rana z łóżka i widząc w lustrze to, co widzimy, przecież nie idziemy z tym do ludzi. Staramy się o siebie zadbać, by innym było przyjemnie i miło na nas popatrzeć. A co by było gdybyśmy uznali mycie zębów za manipulacje, że wszyscy powinni nas kochać takimi, jakimi jesteśmy, bez konieczności myślenia o komforcie innych ludzi w komunikacji z nami?
Proponuję do analizy kolejny dialog. Kto w nim jest plusem, kto minusem? Kto pozostaje w granicach, kto wychodzi za granice? Dlaczego? Gdzie jest przełomowy moment? Jak można w momencie przełomowym przepisać dialog w ten sposób, żeby minus wyszedł z minusa?
Ona: – Obiecałeś, że zabierzesz mnie na łyżwy. Propozycja aktualna?
On: – Jasne. Kiedy byś chciała?
Ona: – Dzisiaj.
On: – Dzisiaj nie dam radę.
Ona: – Szkoda (
On: – Może jutro?
Ona: – Zdzwonimy się, jeszcze nie jestem pewna.
On: – Mogę zadać pytanie?
Ona: – Oczywiście.
On: – Zgodzisz się po łyżwach pojechać do mnie?
Ona: – Chyba.
On: – A możesz powiedzieć konkretniej? Wysłał bym kolegę z akademika do rodziców.
Ona: – Jutro Ci powiem.
On: – Jutro będzie za późno.
Ona: – W takim razie nie wiem.
On : – Jakbym był dla Ciebie ważny zgodziłabyś się.
Ona: – hm..
On: – Mam wrażenie, że jest Ci to obojętne.
Ona: – Nie jest.
On: – Nie dostaje tego, czego bym bardzo chciał.
Ona: – Wybacz. Nie obrazisz się, jeśli wrócę do pracy?
On: – Przepraszam, przesadziłem. Po prostu się martwię o nasze relacje.
Ona: – Rozumiem. Idę. Buziaki.
Proszę komentować.
TK
48 komentarzy
Wg mnie ON jest minusem po tym jak pisze "gdybym byl dla Ciebie ważny..." po tym, ze jest gotowy czekac na info czy będzie u niego nocowac mimo ze musi wcześniej pogadac z kolega z akademika. Poza tym próbuję na niej wymusic natychmiastowa odpowiedź. ONA z granic nie wychodzi. ON jest gotowy je zlamac. ON jest minusem. Gdyby ON, napisal ok na to ze ONA nie wie czy będzie u niego nocowac wyszedlby na tym duzo lepiej.
Nawet nie "Ok", wystarczyło by, żeby nie naciskał. Mógł powiedzieć : " Poproszę kolegę, żeby przenocował u rodziców, bez niego będzie lepiej" I nie wymuszać żadnych gwarancji. A w którym momencie on zmniejsza swój minus? I dlaczego? :)
Moim zdaniem on zmniejsza minus pisząc: "Przepraszam, przesadziłem. Po prostu się martwię o nasze relacje", Bo dla mnie to troska i o nią i o niego, nie tylko zaspokojenie jego potrzeb, Przyszła refleksja. I jak ona napisała "Rozumiem. Idę. Buziaki.", to już nie odpisywał, nie komentował,
Tak, dokładnie ) Zatrzymał wzrost minusa tym, że przeprosił za nacisk i na dodatek, uzasadnił to tym, że bardzo ją pragnie. Dla mężczyzny to bezbłędny ruch, bardzo ładnie rzucona piłka. Dla kobiety niestety to niedopuszczalne.
Dlaczego dla kobiety to niedopuszczalne, Pani Tatiano? Czyli jeśli kobieta minus zagalopuje się w emocjach, zacznie naciskać ( po czym plus sie wycofa), a po kilku dniach kobieta się zreflektuje i naprawdę zauważy, że zachowała się idiotycznie to nie może przeprosić za to zachowanie?
Nie, nie o to chodzi. Kobieta w odróżnieniu od mężczyzny nie może tłumaczyć swoje zachowanie "nieokiełznanym popędem płciowym" ))) O mężczyźnie to dobrze świadczy, o kobiecie nie.
A moim zdaniem oni mogą być obydwoje minusami. W poszczególnych zdaniach ona np używa słów typu: obiecałeś (czyli coś wymusza), a gdy mu nie pasuje - mówi : dzisiaj nie dam rady, zdzwonimy się, nie jestem pewna - czyli ona jest też jakby na minusie, udaje, że jej nie zależy czy coś.. On natomiast mówi : mogę zadać pytanie, a możesz powiedzieć konkretniej, jakbym był dla Ciebie ważny to... - on też stoi na pozycji minusa. Tylko, ze teraz mi się nie zgadza coś, bo we wcześniejszych wpisach było coś o tym, że najlepiej jakby oboje byli lekkimi minusami, a w tym dialogu na to nie wygląda. A może oni są obydwoje plusami? Odebrałam to tak, że jemu i jej nie bardzo zależy na drugiej osobie i uciekają się do jakichś podchodów.
Ale z kolejnej strony to on na końcu przeprasza. Ona kończy rozmowę krótko, wysyła buziaki. Czyli jakby ona zrobiła się plusem.
Nie wiem jaki jest właściwy trop, ale po przeczytaniu dialogu wydaje mi się, że z ich relacji nic nie będzie, bo jakoś tak nie umieją się dogadać.
"W poszczególnych zdaniach ona np używa słów typu: obiecałeś (czyli coś wymusza)" - właśnie nie! :) To tak wygląda, że wymusza ale w rzeczywistości to on proponował jej wiele razy pójście na łyżwy. Bardzo ładnie z jej strony było obrócic sprawę tak, żeby to wyglądało, jak by to ona prosiła go. Jak by to ona tego potrzebowała. Zawsze, kiedy "prosimy" kogoś o coś, co ten ktoś sam chciałby zrobić, wypadamy bardzo ładnie, nasza wartość wzrasta w oczach tej osoby. To warto zapamiętać, przyda się :)
Prosimy o coś, co ten ktoś chciałby sam zrobic-ciekawe zdanie, nigdy tak o tym nie myślałam. Może i coś w tym jest.
Co do interpretacji dialogów, wiem, że poległam, nic nie rozumiem
albo rozumiem na opak jak widać. Nie dam rady, jak kiedys kogoś poznam, tak budować relacji (w znaczeniu, że będę wiedziała co powiedzieć czy zrobić w takiej a takiej sytuacji). Jedynym wyjsciem będzie dla mnie jedynie praca nad zachowaniem własnych granic, nad szacunkiem do siebie, nad pilnowanie pola, zbyt nie wyhodować sobie tam kogoś niepotrzebnie oraz nad tym, aby robić to, co się chce, a nie to czego chcą inni (czyli raczej praca nad sobą niż umiejętność robienia pików, czy haczyko itd). Tą drogę bardziej czuje (tzn ze będzie wlasciwa). Może jak to wypracuje, to przestanę psuć wszystkie relacje, te doszłe jak i te niedoszłe, zatrzymane na poziomie zwykłej znajomości.
Pozdrawiam
No i tyle wystarczy :) Ja też nie jestem mistrzem błyskawicznej odpowiedzi. U mnie to raczej wyuczone. Nie robię tyle błędów, co kiedyś dlatego, że wiem o co chodzi i się pilnuję. Ale mam znajomego, który zawsze odpowiada odruchowo, zawsze poprawnie, zawsze w granicach i zahaczając innych. I wyciągając innych z granic, bardzo ładnie, po mistrzowsku :) W ten sposób, że potem sami szukają kontaktu z nim )) Jest mistrzem, wyjątkowy ) Może kiedyś napiszę parę dialogów z nim.
O, a nie wygląda na to. Tzn nie wygląda, że ma Pani pewne rzeczy wyuczone i się pilnuje, Wygląda, jakby się Pani z tym urodziła.
))
A mozna Pani Tatiano podac kiedys przyklad takiego dialogu, ktory wyciagnie innych z granic i skutkuje szukaniem kontaktu z wyciagajacym z granic? Tak jak zrobil ten pan.
"Ale mam znajomego, który zawsze odpowiada odruchowo, zawsze poprawnie, zawsze w granicach i zahaczając innych. I wyciągając innych z granic, bardzo ładnie, po mistrzowsku :) W ten sposób, że potem sami szukają kontaktu z nim )) Jest mistrzem, wyjątkowy ) Może kiedyś napiszę parę dialogów z nim.
Chciałabym się wyuczyć szanowania swoich granic i szanowania innych w rozmowie i dialogach chociaz pani Tatiano czy to nie jest tak, ze nawet jesli sie bedzie chcialo byc mniejszym MINUSEM to PLUS nie odejdzie? , , bo mniej będzie dostawał, Czy nie będzie szukał osoby która "lepiej będzie na nim "wisieć" ? Pisze tak bo wiem, ze u mnie powielam ten sam schemat tzn jestem MINUSEM w związku i z i nie interesują mnie osoby dla których widać że im na mnie zależy a czepiam się ludzi którym chce coś udowodnić , Chcę, żeby mnie pokochali itp. Nie jest tak też analogicznie z PLUSEM ? chodzi mi o nawyki wchodzenia w PLUSA i MINUSA, jeśli to jakiś nawyk, schemat. Ja tak mam.
Nie, to nie jest nawyk ani schemat. W jednej relacji można być plusem, w innej minusem. Chociaż wiedząc o tym, co sprawia, że lecimy w minus łatwiej jest tego uniknąć albo odwrócić sytuacje. Czasami nawet zmienić polarność.
Ja chyba tutaj rozumiem panią Karoline, bo zdaje sie, ze pytanie jest o to, dlaczego zawsze wybieramy relacje, w których na pewno będziemy minusem lub plusem (w zalenosci od upodobań). Wiem, bo do niedawna jeszcze sama miałam podobny problem.
Myślę, że najgorzej jest jeśli działamy pod wpływem emocji, pod wpływem złego nastroju. Np. W pracy było kiepsko, przychodzimy do domu, nie bardzo mamy co zrobić z wolnym czasem, a jeszcze On/ Ona od tygodnia się nie odzywa. Nakręcamy się negatywnymi myślami i zaczynamy zaczepiać plusa. Jeżeli plus nie zareaguje po naszej myśli, to koniec, jazda bez trzymanki.
Ja wtedy działam szybciej niż myślę, niecierpliwie, jak dziecko. Potrafię być bardzo nieprzyjemna, jeśli nie jest tak jak bym chciała. Domagam się tego co uważam, że mi się należy, uwagi, miłość, jak nie otrzymam, to walę między oczy.
Wiem, wiem Pani Tatiano, nic mi się nie należy.
Brakiem cierpliwości przyczyniam się do zaostrzenia sytuacji. Podejmuję decyzję w złym humorze, a na drugi dzień żałuję wypowiedziach słów. Odkręcić się tego nie da, bo pogrąża to jeszcze bardziej.
Źle się czuję po takiej szarpaninie słownej, zwłaszcza wtedy gdy mój rozmówca zachowuje zimną krew i nie daje się wciągnąć, tylko ignoruje, masakra.
Myślę sobie, że gdybym zaczekała, ochłonęła, nie odpisywała od razu, uniknęłabym bycia żałosną. Spokój, cierpliwość i umiejętność czekania, to wielki dar, który może pomóc w pozostaniu we wlasnych granicach. A wiem doskonale jak to boli, stracić szacunek do samego siebie, trudno potem pozbierać się pośród emocjonalnych gruzów. Czyli może warto popracować nad cierpliwością.
" Kto opanowuje siebie samego więcej znaczy niż zdobywca miasta"
Pani TAtiano, nie wiem czy dobrze zrozumialam, kobieta nie moze przrprosic za swoje zle zachowanie? Jak napisze do plusa;; nie pisz do mnie nigdy wiecej, od tej chwili dlA mnie nie itniejesz, czy to ijuz koniec?, nie mozna odwrocic sytuacji na rzecz minusa, tutaJj mnie?mam zAjac sie zyciem, czy probowac cos zrobic by moc odrwrocic sytuAcje I lepiej sie poczuc, bo czuje sie tragicznie, mysle czy on sie jeszcze odezwie...
Zależy, co Pani rozumie pod swoim "złym zachowaniem"? Obawiam się, że jedynie z pozycji minusa wydaje się Pani, że zachowała się Pani źle. Minus zawsze ma tendencje do przepraszania, tłumaczenia się, oskarżania się, obwiniania się, katowania się tam, gdzie po prostu wystarczy to "olać".
Alle napisaLAm by nigdy wiecej do mnie nie pisal, ze od tej chwili dla mnie nie isstnieje I by spierdzial z mojego zycia, bo wiecej takiego zaklamania nie chce... to wszystko napisalAm po tym jak po romantycznym sspotkaniu ze mna powiedzia, ze ma dziewczyne I bedzie z niaa mieszkal a do mnie nic nie czuje...
No i dobrze Pani napisała :) Można było oczywiście zignorować i zaoszczędzić tych emocji, nie pochlebiać jemu, ale stało się jak się stało i dobrze, napluć na kogoś, kto nas nie ceni :)
Teraz ja umieram niemal z rozpaczy, ze odezwalby sie grdybyn mu tak nie npisala;((, ze zepsulAm wszysstko.
Pani Marzenko. Pani plus nie jest idiotą. Wie, co robi i jak się zachował. Na pewno też rozumie czemu napisała Pani to, co napisała. I świetnie zdaje sobie sprawę z Pani uczuć do niego i tego, że gdyby NAPRAWDĘ tego chciał, Pani by była jego. Nie odzywa się do Pani nie dlatego, że Pani napisała to, co napisała i on teraz poczuł się urażony. Plusa nie można urazić. Wiem, bo w swoim związku jestem plusem. Takie teksty nie bolą. Nie odzywa się, bo NIE CHCE. Naprawdę. Zachce mu się, to się odezwie. Pani nie ma na to wpływu. Przynajmniej na razie. To bolesne, ale prawdziwe. I musi Pani wreszcie tę prawdę przyswoić. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Możesz Fanko napisać z pozycji plusa jak funkcjonuje związek z minusem? Co drażni, co denerwuje, w jakich momentach minus wzbudza rozczarowanie i pogardę? Czy masz takie odczucia? A może jeszcze inne dochodzą do głosu? Może kilka słów o dialogu pomiędzy wami?
Nie wiem, czy zdołam. Jakiś łatwiej mi odpowiadać na konkretne pytania. Poza tym mój związek to już ładnych kilkanaście lat, łączy wiele rzeczy i tego się tak łatwo nie zostawia. Ale to, co dla mnie najważniejsze, to to, ze minusa widzę na przestrzał. Wszystkie motywacje, gierki, blefy. Po prostu emocje nic mi nie zakrywają, bo ich nie ma. Minus patrzy na rzeczywistość przez emocje, a plus widzi rzeczy takimi, jakie one są. Co jeszcze? Na wszystkie te wyrzuty, zarzuty, desperackie kroki patrzy się z pobłażaniem. I nic człowieka nie obraża. Nawet zdradę bym pewnie puściła. Nie z dobroci. Minus może myśli, ze jak wybaczam złe zachowanie, to dlatego, że kocham. Nie, to dlatego, że to nie boli. Nie boli i już. I nie dotyka. A. I nie zawsze jest tak, że bycie plusem to też piekło. Więc nie żałujcie tak swoich plusów. Naprawdę. I jeszcze co do plusa Pani Marzenki. Wprawdzie rządzą nami podobne mechanizmy, ale nie zachowujemy sie wszyscy tak samo. Ale przyszło mi do głowy, że on w tym swoim drugim związku też jest plusem. I kiedy ma swojego minusa dość, to myśli sobie, że Pani Marzenka przecież nie była taka zła. Wraca więc na chwilę, widzi ze nic się nie zmieniło, przypomina mu się wszystko i znów ma dość. Wiec biegnie z powrotem do pierwszego minusa. I tak w kółko. Do czasu aż pokocha naprawdę. Wtedy rzuci i obecnego minusa i Panią Marzenkę. I nie będzie miał żadnych wątpliwości. To oczywiście tylko teoria, ale może być prawdziwa. Choć pewnie bolesna i brutalna. Jeśli ma Pani jeszcze jakieś pytania, to jestem do dyspozycji. W sumie z pozycji minusa też mogłabym odpowiadać, bo i tę dobrze poznałam.
A i jeszcze jedno. Czasem drażni wszystko. Tak po prostu. To nie ma większego znaczenia, czy minus postąpi tak, czy inaczej. I co powie. Naprawdę. Drażni i tak. Proszę więc naprawdę słuchać rad Pani Tatiany, bo ona wie co pisze. I nie zastanawiać się, co pomyśli plus. Bo on ZAWSZE myśli to samo. Za wyjątkiem tych paru chwil, kiedy wydaje mu się, ze może przesadza, a minus wcale nie jest taki zły i co się go tu czepiać. Tyle, ze to są tylko chwile, naprawdę bez żadnego znaczenia dla całokształtu. Pozdrawiam.
Dziękuję Fanko za odpowiedź. Pani Tatiano, dziękuję za wypuszczenie naszych postów w świat :) Gorące uściski za nowy wpis :) jesteśmy codziennie z panią :)
ze wzajemnością ))
Pani Marzenko! Proszę przestać się katować! Nie napisał by do Pani, czy zrobiła by Pani coś, czy nie zrobiła! Człowiek, który kocha jest w stanie wiele znieść, wiele wybaczyć, na wiele przymknąć oczy. Człowiek, który kocha chce być z kimś kogo kocha na każdych warunkach. A Pani jest minusem, dlatego gimnastykuje się Pani na wszystkie sposoby, by zwrócić na siebie uwagę plusa. A kiedy robi Pani coś, żeby zwrócić jego uwagę, za chwile ma Pani wyrzuty sumienia, że niby coś tam Pani zepsuła. Proszę dać sobie spokój z kimś, kto Panią nie kocha. Proszę przeczytać mój wpis, co przed chwilą wrzuciłam :) Mam nadzieje, że Pani pomoże (przecież nie nadaremno pisałam go 10 godzin zamiast cieszyć się ładną pogodą!) Wyprostować ramiona, pierś do przodu i idziemy dalej, proszę mnie nie zawieść! :)
jak czytam powyższa wiadomość Pani Tatiany do Pani Marzenki to mi trochę lepiej :)
Mi też jest lepiej, bardzo to pokrzepiające, dziękujemy <3:
Pani Marzeno, na Pani miejscu zachowałabym się tak samo. Czułabym, że fact mnie poniżył i zabawił się moim kosztem. W poczuciu złości i bezradności też chciałabym napisać coś, żeby go zabolało i dać upust swoim emocjom, ale czy to dobrze nie wiem. Nie umiem też wyobrazić sobie co czuje adresat po odczytaniu takiej wiadomości. Może ma to gdzieś...?
PaNi TAtiAno, dziekuje, dziekuje bardzo. Wszystkim dziekuje rowniez.
ne vaut pas la peine d'être remercié
Pytanie do FANKI, jeśli można :" Po prostu emocje nic mi nie zakrywają, bo ich nie ma." - mogłaby Pani odpowiedzieć na jakiej zasadzie plus funkcjonuje w relacji przyjaźni ? on nie ma emocji nie ma wzajemności? miałam wrażenie ze w relacji w której byłam około 5 lat była wieczna sinusoida - huśtawka : to plus zasypywał mnie uwagą troską zdjęciami i,testami o dwuznacznej treści ale powtarzał wielokrotnie że nic do mnie nie czuje, ale po nieporozumieniach " karał" milczeniem, obrażał się bo mówił ze emocje musza mu opaść, to znowu dzwonił co słychać, jak mija mi dzień i tak w kółko. Dlaczego mówił i zachowywał się dwuznacznie,i oprócz tego zapewniał o bliskości i przyjaźni, ale gdy ja podchwytywałam temat to dostawałam reprymendę? - on wyznaczał kiedy można na temat bliskości i uczuć mówić a kiedy nie. Co jest powodem takiego zachowania.? Po co te dwuznaczności? teraz mam wrażenie że to była trochę taka gra z jego strony. Ja przez to miałam kompletny dysonans w głowie, którego resztki męczą mnie do dziś. Trudno się ich pozbyć. Z góry dziękuję za odpowiedź :)
"Na jakiej zasadzie plus funkcjonuje w relacji przyjaźni ?". Nie wiem, czy dobrze rozumiem pytanie. Jeśli chodzi o przyjaźń w związku, w którym plus nie kocha minusa, to na zasadzie akceptacji przez minusa warunków tej przyjaźni. Jeśli minus nie wymusza, nie wymaga, nie stawia żądań i nie ma pretensji, to żyje się w miarę normalnie. Przecież minusa można normalnie lubić, można z nim spędzać czas, śmiać się, itd. Problem pojawia się głównie wtedy, gdy minus zaczyna męczyć o więcej. Bo plusa to męczy. I irytuje.Albo wtedy, kiedy się mieszka razem i codzienny kontakt staje się nieuchronny. Wtedy minus może irytować samym sobą. Ale i to można ograniczyć np. oddzielnymi pokojami. Wszystko zależy, czy i co minus jest w stanie zaakceptować. Co do Pani plusa: nie wiem. Może nie był aż takim plusem, tylko Pani się tak wydawało. Może pragnął bliskości, a jednocześnie bardzo się jej bał. My tu mówimy o pewnym ogólnym schemacie relacji plus-minus. Ale każda relacja jest inna poprzez ludzi, którzy ją tworzą, ich zranienia wyniesione z dzieciństwa, rodzaje przywiązań, które tworzą, dojrzałość emocjonalną, itp. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pani Tatiana pewnie wyjaśniłaby to lepiej, ja nie jestem psychologiem.
A to chyba już bardziej jakieś zaburzenie osobowości, a nie plus.
Do tej pory nawet bałam sie pomyśleć, że może plus ma jakieś zaburzenia osobowości.bo był dla mnie ideałem ale z tyłu głowy wiedziałam, ze coś jest nie tak, tylko nie wiedziałam co. Dziś jestem ,skłonna Pani przyznać rację. Stosując potężny dysonans poznawczy na początku znajomości ( do końca nie było miedzy nami fizyczności - tylko przyjaźń) zawiesił mnie na haczyku i wisiałam na nim przez te wszystkie lata. Dysonans co jakiś czas byl pogłębiany nowymi dwuznacznymi sytuacjami z jego strony. Poprzez technikę bliżej - dalej uzależnił mnie od siebie i od emocji związanych z kontaktami z nim. Jeśli chodzi o jego uczucia i emocje to wielokrotnie mi powtarzał że ludzie go ranią, nie rozumieją, jest mu przykro i smutno ale kiedy ja mówiłam ze niektóre jego zachowania sprawiają mi przykrość wyszukiwał argumenty niby logiczne i mówił ze ja nie mam podstaw by czuć to, co czuje i przesadzam i ze to mój problem mam go sobie przemyśleć i popracować nad sobą, jego zachowanie uważał za ok np. gdy czułam lekceważenie mnie, oszukiwanie przez półprawdy.. ... Nie wiedziałam już co mogę czuć co nie co jest dobrze co źle, bo moje odczucia i emocje były przez niego negowane. W ten sposób powstawał kolejny potężny dysonans. trwałam w tym uzależnieniu przez te wszystkie lata , usprawiedliwiając go i wybaczając i dostosowując się do jego wymagań i starając sie ze wszystkich sił tak zrobić żeby bylo dobrze dla niego I tak jak pisze FANKA dopóki było na jego warunkach było ok i super ale jeśli ja miałam inne zdanie zaczynały sie perswazje milczenie lub zgoda na coś z wielkiej łaski. Detoks był piekłam ale dzięki niemu i dzięki Pani Tatianie i temu blogowi ! emocje opadają, są coraz bliżej zera i dlatego wiedzę jaśniej . Nie wiem czy dobrze to odczytałam z tym dysonansem i haczykiem i technika bliżej dalej - co pani myśli o tym Pani Tatiano, czy dobrze zrozumiałam ?
Z tego opisu wygląda na narcystyczne zaburzenie osobowości, ale psychologiem nie jestem, tylko zgłębiłam temat.
ENNIS z Pani komentarzy wnioskuję, że Pani miała podobne doświadczenia, rozumie Pani o co chodzi. Bardzo dziękuję za tę wypowiedź - przynosi mi ulgę, pierwszy raz ktoś potwierdził że moje przypuszczenia odnośnie cech narcystycznych plusa mogą być prawdziwe. Ja też nie jestem psychologiem ale też zglebiłam temat szukając ratunku dla siebie, bo myślałam że wariuję. Przy każdej prawie różnicy zadań, probie odmowy z mojej strony, wyrażeniu tego co ja czuję słyszałam od plusa, że ja manipuluje, projektuje, gram w jakąś grę, bawię się nim- a ja nie miałam pojęcia o czym on mówi, Teraz wiem, że to było zwykle odwracanie kota ogonem, on tak robił wobec mnie. Nawet teraz, jak to piszę trudno mi w to uwierzyć, choć minęło już trochę czasu, Przyjmowałam jego słowa jako prawdę o mnie, starałam się więc jeszcze bardziej poprawić, zmienić , być mniej egoistyczna , jeszcze bardziej szczera, jeszcze mniej mniej prosić dla siebie, a dla niego zrobić jeszcze więcej, z poświęceniem, Przy rozstaniu wyraził swoje rozczarowanie, ze dal mi szansę ale ludzie się nie zmieniają ( ze niby ja się nie zmieniam) tylko starzeją ( o tym że on się ma zmienić nie było mowy). Pod koniec znajomości poznałam inne jego koleżanki które " ukrywał" przede mną przez dwa lata - nie wspomniał o nich w żadnej rozmowie, choć zwierzaliśmy się sobie ze "wszystkiego" - wiele razy mnie napominał że trzeba być w przyjaźni szczerym. Patrzyły na niego maślanymi oczami - pomyślałam , że zakochane w nim, ale natychmiast odrzuciłam tę myśl, bo on zaprzeczał żeby coś do nich czuł, a mi powiedział że jestem zazdrosna. Więc po raz kolejny stłumiłam moje odczucia. Czyżby to były kolejne trofea/ofiary? ...
Słyszałam wiele podobnych historii i sama wmieszalam się w coś podobnie toksycznego, może tylko trochę krócej to trwało. Stopniowo ocinalam się od tego człowieka, a samo wyleczenie się z niego trwalo z półtora roku.Teraz jestem bardziej ostrożna, stoję mocniej na nogach i w sumie jestem wdzięczna za to doświadczenie, bo stałam się zupełnie inną osobą, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Także można z tego wyjść, tylko trzeba podjąć taką decyzję i się jej trzymać, pomimo bólu, smutku, całego tego metliku w głowie. Trzeba wierzyć swoim instynktom, swojej intuicji podpowiadajacym, że coś tu jest mocno nie tak.
Dziękuję za odp. Moje leczenie trwa już około roku. Dzięki Pani Tatianie i temu blogowi zyskałam świadomość samej siebie, poznałam co to znaczy osobowość neurotyczna, co to są moje granice i jak je wzmacniać. Pani Tatiana uświadomiła mi że żyłam jak narkoman w uzależnieniu. To mi bardzo pomogło. Czytając tego bloga i pracując nad sobą powoli staję na nogi, jest coraz lepiej. Potwierdzam - że jest możliwe wyjście ze stanu uzależnienia i zupełnej rozpaczy po rozstaniu. Małymi krokami do przodu, by stać się innym, silniejszym człowiekiem. Dziękuję, p. Tatiano :)
<3
@Maja, nie tak dawno miałam podobna sytuacje. Tylko zanim spotkałam tego pana miałam już „trening” z podobnymi zachowaniami u innych, wiec w zasadzie po otrzymaniu konkretnych sygnalow od razu zaczelam podejrzewać z kim mam do czynienia. Poznajesz kogos w sytuacji oficjalnej i po drugim spotkaniu w zyciu koles zaczyna cie karac w taki sposob i miedzy innymi z takich powodow jak opisalas. Absurd. Wyraznie (niewerbalnie) dalam do zrozumienia, ze takie zachowanie nie przejdzie. Nie ma miejsca na cos takiego. Niemniej sytuacje które opisalas nie naleza do przyjemnych. Nawet majac odpowiednie narzędzia do poradzenia sobie z tym wszystkim przez swoje musisz przejść. Zostajesz potraktowana jak najgorszy czlowiek na swiecie. Dlatego po drugiej akcji (pozwolil sobie na kolejny wystep) całkowicie zerwałam kontakt. Zycze dużo sily!
Pani Tataino podjełam decyzje o rozstaniu mimo tego iż uważałam że to ja byłam minusem w związku, bo to ja ciągle chciałam uwagi, ja na nim wisiałam , duzo analizowałam , nie byłam łatwym kompanem do życia.
Podejmując decyzje o rozstaniu stałam się plusem ? To jest drugie rozstanie. Najpierw byliśmy 3 lata potem rok przerwy. Przez rok przerwy ja przechodzilam terapie. Wróciliśmy do siebie byliśmy miesiąc razem . Ja mimo terapii znowu choc troche słabiej nad nim wisiałam
Cierpię jak cholera. Mam ochote to wszystko odwołać i tak jak Pani kiedyś wspomniała włosy z głowy rwać. Czuje wyrzuty sumienia, ale nie moge bo bede juz totalnym smieciem . Mój facet nawiazał kontakt smsowy z eks z która wiadomosci skasował. Czułam że to nie sa zwykle smsy. Gdy powiedziałam ze jesli nie powie o co chodzi wyprowadzam się .Prosiłam go, krzyczałm, ponizylam sie znowu. Gdy sie wyprowadzałam on napisał żę "powinnam tyle nie skrzeczeć to by było wszystko ok"..
Pani Tatiano moze tak być że ktoś jest generalnie plusem ale umie zagrac minusa ? Mam ochote wrocic, przeprosic ale wiem ze bede totalnym zerem. Czuje ze go stracilam , ze go juz nie odzyskam , ale nie moge sie pierwsza odezwac bo to ja podjelam decyzje.
Maja - jakbym czytała o sobie... dokładnie tak było w moim małżeństwie.
Niewiarygodne jak można sobie na coś takiego pozwalać, tak bardzo nie mieć szacunku do siebie. Jestem przerażona jak można było tak żyć. Jakie ciekawe komentarze można tu poczytać i ile się nauczyć. Dziękuję
Witam przeżyłam 27 lat obok faceta który mnie traktował jak 0.darlam się i wymiotowałam. Oddawał mi swoje ładunki złych emocji. Na końcu oświadczenie że go wbijam w zimie i to przezemnie wszystko w życiu mu się nie udało. Czekam na psychoterapię dla ofiar przemocy. Trzymajcie się Kochane Dziewczyny i Chłopaki. Musimy to przepracowane mieć aby nie dać się kolejnemu wampirowi, dzięki Kochana Tatiano jesteś wielka
Pani Tatiano właśnie jestem w relacji z takim mężczyzna który jest mistrzem granic i umie zahaczać i wgl wszystko robi po mistrzowsku. Przy nim trochę się podszkolilam tez. Zahaczył mnie byłam w kiepskiej sytuacji na głodzie dałam się zahaczyć wygląda na to że jestem minusem . Skoro jestem minusem i się nie odzywam po co on nadal utrzymuje ze mną kontakt stało . Ja widzę to rozumiem różne rzeczy co pani pisze i aluzje od ludzi ale jak to jest że inni mają to takie automatyczne . Jakby się z tym urodzili. No i mężczyźni mają trochę łatwiej .
Zostaw Komentarz