Dzisiaj do godziny 24.00 zapraszam do zadawania pytań, tak, jak robiliśmy to ostatnio. Postaram się odpowiedzieć jak najszybciej. Jeśli braknie czasu odpiszę następnego dnia. Ale odpowiem napewno. Proszę jedynie nie pisać ogromnych tekstów, liczmy się z innymi Czytelnikami. Welcome 🙂
TK
67 komentarzy
Pani Tatiano bardzo fajne spotkanie organizuje Pani w Gdańsku, a będzie Pani miała podobne plany w stosunku do Krakowa?
A możemy to zrobić i w Krakowie :) Po powrocie z Gdańska ustalimy termin :)
Cudownie :-) Dziękuje
Pani Tatiano a ja jestem ciekawa czy bylaby mozliwosc spotkania w Opolu?
Pozdrawiam.
Na razie niestety nie planuję ) Zapraszam do Krakowa )
Pani Tatiano jak sobie radzić z zazdrością? Szukałam odpowiedzi wszędzie, szukałam jej też u Pani i tu już zostałam. Dobija mnie to uczucie, zabiera siłę i nie pozwala racjonalnie myśleć. Pod wpływem tych emocji impulsywnie robie rzeczy których normalnie bym nie zrobiła. Ja błagam Panią o odpowiedź.
Przepraszam, że się spytam, ale jest Pani w roli żony czy ... nie zony? :) Od tego zależy wybór strategii zachowania. Bo zazdrość nie bierze się na pustym miejscu. Większość kochanek na widok żony zaczynają histeryzować, myśląc mniej więcej: "nie, on ją nie rzuci na pewno, takich nie rzucają, on po prostu mnie wykorzystuje". Gdyby żony wiedziały o tym, nie czuły by się tak upokorzone. Żony robią ten błąd, że myślą, że kochanka patrzy na nich od góry: "on chce mnie, ty mu się znudziłaś". A tak nie jest. Kochanka przeważnie myśli, że on kocha żonę, żona mu nie daje albo za mało go kocha, a on wykorzystuje kochankę dla "rozpalania" emocji w małżeństwie. Zła samoocena zawodzi jedną i drugą stronę. Która z nich ma samoocenę lepszą, ta wygrywa.
To ja poproszę o odpowiedź w przypadku gdy pyta żona ☺
Też nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie.
Generalnie zazdrość to straszna zaraza i nie wiadomo jak z tym żyć, gdy sami tacy jesteśmy.
Pozdrawiam serdecznie
Ok, odpowiem w formie wpisu lub filmiku, myślę, że to ciekawy temat dla większej liczby osób. Czyli, robimy wpis lub filmik, jak wygrać z pozycji żony?
ja bym była ciekawa odpowiedzi dla roli "nie żony" :)
Tak, jako żona, no i ta która "nie psuje sobie karmy" , jestem ciekawa dłuższego wpisu / filmu, jak sobie z tym radzić?
Bardzo dziękuję za przekazywana wiedzę. Pozdrawiam
A jak wygląda zazdrość/ zawiść koleżeńska? Skąd sie bierze i jak sobie z nią radzić?
Zazdrość koleżeńska bierze się z myślenia, że komuś to, co on ma spadło z nieba. Że na szczęście nie zasłużył, tylko go dostał, za nic. A tak nie bywa. Proszę śledzić, zrobię filmik na ten temat. Dziękuję za ciekawe i mądre pytanie.
Nie jestem w roli żony, ale jesteśmy w kilkuletnim związku. Czy to że jesteśmy bez ślubu powoduje że to jest to "puste miejsce" w którym pojawia się zazdrość.
Do wczoraj można było pytania zadawać, przykro mi, muszę najpierw odpowiedzieć na tamte.
Czasami mówisz, że np. "on za jakieś 3 miesiące podejmie deczyje" albo "do 2 tygodni powinien sie odezwac" itd. Jestem bardzo ciekawa skąd się biorą te odległości czasowe? Czy polegasz tutaj na swojej intuicji, czy może chodzi o to, że pewne procesy psychologiczne, mechanizmy zajmują satndardowo określoną ilość czasu?
Raczej intuicja pochodząca z wiedzy :)
Dzień dobry.
Pisała Pani we wcześniejszych postach ,że plus będzie szukał minusa (po rozstaniu) a czy jeśli mimo długiego upływu czasu oboje zapadli się pod ziemię i żyją własnym życiem czy to oznacza że mieli siebie na tyle dosyć ze ostatnią rzeczą było by szukanie kontaktu z drugą stroną ? Dziękuję i miłego dnia;)
To oznacza, że nie ma więcej plusa i minusa, są dwa plusy. Stan upadłości (kiedy żadnemu nie zależy). Tak bywa, czasami z dysbalansu wychodzi się w upadłość.
Dziękuję serdecznie♥
Pani Tatiano, czy mężczyźni naprawdę preferują zołzy? Czy tzw. "miłe dziewczyny" są dla nich na dłuższą metę nudne? Taka jest obiegowa opinia, ale z drugiej strony pojawiają się również głosy, według których mężczyzna, stale zmuszony do rywalizacji w innych sferach życia, w związku potrzebuje przede wszystkim spokoju. Jak Pani to widzi z perspektywy psychologii? Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie :-)
O, super pytanie!Właśnie chciałam nagrać filmik o tym. Proszę o cierpliwość, odpowiem na blogu albo w filmiku :)
Ojej, to czekam z niecierpliwością (i myślę, że nie tylko ja) ;-)
W którym filmiku była odpowiedz?
Pani Tatiano
Przed pytaniem napisze najpierw krotki opis sytuacji:
Kobieta minus rozstala sie z mezczyzna plusem bo juz nie mogla w tym zwaizku wytrzymac, Ale nadal miala uczucia, chciala byc z plusem, ale zeby plus sie bardziej staral i zabiegal itd. Kobieta minus nie znala jeszcze tego bloga i popelnila w zwiazku z plusem mnostwo glupot i bledow. Ale jakims dziwnym trafem rozstanie przeprowadzila prawie wedlug Pani przepisow. Na pingi plusa, ktore bardzo szybko sie pojawily (typu - a cz zostawilem u ciebie spordnie, albo - wlasnie mam nowe mieszkanie i potrzebuje kogos kto mi pomoze urzadzic) NIE odpowiadala . Poruicony plus pojawil sie zreszta tez osobiscie, bez zapowiedzi tsal pod oknem, ale kobieta minus go nie poprosila do srodka. Dopiero kiedy sie konkretnie zadeklarowal - "chce byz znowu z Toba, pojalem bledy, chce zmienic to i tamto., kobieta minus sie zgodzila .
No i teraz moje pytanie - czy jest mozliwe, ze sa faceci ktorzy wcale nie chca rownowagi w zwiazku, i w momencie kiedy minus wychodzi z pozycji minusa, dochodzi do upadlosci zwiazku. Bo nagle"" sa dwa plusy.
Albo czy sa faceci, ktorzy jakos podswiadomie szukaja kobiety, ktora latwo wpada w minus, i jest ood nich zalezna. Wiem, ze wtedy facet tej kobiety minusa nie kocha, ale mimo to chce tej sytuacji, bo ma wtedy cos "pewnego"
ehhh, poplatalam sie, sama nie jestm pewna czy mozna zrozumiec moje wynurzenia
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za ten blog ktory jest dlla mnie skarbnica
Zadne inne porady lub zrodla nie daly mi tyle optymizmu i checi do dzialania
WIELKIE DZIEKUJE!
Pani Tatiano chciałam się upewnić, czy "wahadło" po rozstaniu występuje zarówno u plusa jak i u minusa? Czy jest jakaś technika wpływania na "wolę", gdy pomimo wszystko wracamy myślami do osoby, z którą rozstaliśmy się? Jak sobie radzić w takim krytycznym momencie? Bardzo dziękuję za nadzieję i siłę, którą Pani daje. Wiedza tu zawarta jest bezcenna!
Wahadło występuje tylko u minusa. On przeżywa emocje na dużo większą skale. Jak sobie radzić z tym? Należy znaleźć inne źródła zasilania energią. Znaleźć coś, co pochłonie nas z głową. Zajmowanie się czymś będzie dawało nam przyjemność i satysfakcję, skupi całą naszą uwagę. To trudne ale możliwe. Jeśli wcześniej miało się dobrze rozwinięte zasoby wyjście z minusa będzie łatwiejsze. Jeśli zasobów (źródeł zasilania) było mało albo nie było wcale- będzie gorzej. Człowiek, dla którego jedynym źródłem zasilania była miłość po odcięciu jej będzie w sytuacji patowej. Ale z tego też da się wyjść. Może nawet z większym skutkiem, niż inni. Ponieważ silny kryzys zawsze podnosi człowieka na wyższy poziom.
Czy mozna kochac dwie osoby jednoczesnie miloscia romantyczna? I jak to mozliwe, ze ludzie maja udany zwiazek zauraczaja sie w innych? Czy oni sami siebie oklamuja czy to powszechne i normalne? P. S. Ja nabijam Pani statystyki, bo mam bloga ustawionego jako strone startowa na telefonie:d wchodze patrze- a tu dzis taka niespodzianka :d
Dziękuję :))) Też super pytanie Pani zadała, to również będzie w filmiku o zazdrości :)
Też już dawno chciałam zadać to pytanie, nie dotyczy mnie, ale tak ogólnie zawsze mnie zastanawiało. Mnie się wydaje że można kochać 2 osoby np. każdą za co innego.
Pani Tatiano, dziękuję za Pani bloga.
Za cenne wskazówki, Pani zaangażowanie i chęć niesienia pomocy. I za dzisiejszy prezent :-)
Czy zechciałaby Pani pokrótce napisać, co robić, kiedy nasza sfera image'u szwankuje, ale nie z powodu zaniedbania, a problemów zdrowotnych? Rozumiem, że należałoby rozwijać inne sfery i powiedzieć sobie: "to jestem nowa ja, akceptuję siebie taką, jaką jestem teraz, i ktoś, kto mnie kocha, też mnie zaakceptuje". Ale co, jeśli jeszcze nie kocha? Jeśli ma się emocjonalny flow z mężczyzną, ale on ewidentnie powstrzymuje się od pogłębienia dobrego koleżeńskiego kontaktu z powodu naszych niedoskonałości fizycznych? Jak nie popaść w minus w tej sytuacji? Czy można wziąć byka za rogi i porozmawiać o swoich problemach ze zdrowiem i wyglądem, czy to już tłumaczenie się? Jak dać mężczyźnie znać, że w tym niedoskonałym ciele jest dusza, która mogłaby go pokochać? Przecież kobiecie nie wypada...
Wiem, że to za dużo pytań, ale czy zechciałaby Pani napisać trochę o samoakceptacji i atrakcyjności w chorobie? Będę Pani bardzo wdzięczna.
Dobry wieczór Pani Tatiano.
Jak zachęcić mężczyzne do sprawiania nam prezentów? Żeby był bardziej hojny?
Pozdrawiam
Anna
Szczerze bardzo dziękować za to, co daje do tej pory. Wynagradzać mu to spojrzeniem, szczerym zachwytem i wdzięcznością. Żeby m u się chciało to powtórzyć :)
Proszę o wpis/filmik o Piotrusiach Panach.
Witam. Ode mnie pytanie: jak skłonić koleżankę/kolegę aby się chcieli spotykać, a nie pytali na komunikatorach po np. prawie miesiącu milczenia: cześć, co słychać? Dodam, że nie było kłótni, ot się poluzował kontakt. Jedna strona inicjowała, tamta nie miala czasu i ot się zrobiła przerwa.
Stać się atrakcyjną osobą dla nich ( dla wszystkich). Rozwijać zasoby.
A jak może nie wygrać ale poradzić sobie z pozycji nie żony? Relacja jest zakończona .
NIe rozumiem? Jeśli relacja jest zakończona, to z czym sobie radzić? W sensie, z tęsknotą? Jeśli o to Pani chodzi, to tak, jak w przypadku zwykłego minusa - wychodzić z niego. Dużo pracy, zero myślenia, dobijać się fizycznie na siłowni, nie zostawiać sobie ani jednej wolnej chwili, żeby nie było możliwości wracać myślami znowu i znowu. Umawiać się na randki z innymi mężczyznami. Warunek tylko jeden: "nowy" powinien być nie gorszy od "starego". W sensie urody, inteligencji itd. Inaczej będzie ... jak to określić... coś w rodzaju kaca. Jeśli "nowy" będzie ustępował poprzedniemu, poczuje się Pani bardzo źle i jeszcze bardziej zatęskni za tamtym. Dlatego podnosimy poprzeczkę. A zęby mieć podstawy do jej podniesienia, sami też staramy się "podnieść", czyli rozwijamy zasoby i pniemy się w górę. Tak że widzi Pani ile pracy przed nami ;) Nie będzie czasu na tęsknotę. Trzymam kciuki.
To prośba jakby Pani znalazła czas i chęć udzielenia odpowiedzi. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego pobytu w Gdańsku:) to moje okolice:)
Pani Tatiano nie miałam odwagi pytać, ale spróbuję, bo za bardzo mnie to gnębi. Zerwałam kontakt z żonatym mężczyzną (ma dorosłe dzieci), mimo, że go kocham i wszystko wskazuje na to, że on mnie też. Zakochał się we mnie trzydzieści lat temu, od pierwszego wejrzenia, ale wtedy nie dogadaliśmy się. Przez cały czas myślał i marzył o mnie. W małżeństwie jest minusem (tak myślę), obawiam się, że jest za słaby, żeby odejść od żony. Postanowiłam zapomnieć o nim, pogodzić się z tym, że nigdy nie będziemy razem. Są dni, że myślę, że dam radę, ale są też takie, że czuję, że to coś silniejszego ode mnie. Jaką wybrać strategię? Gdybym czuła, że mu nie zależy, może dałabym radę. Proszę o jakąś wskazówkę.
Ja bardzo nie lubię tych "wszystko wskazuje, że kocha". Miał trzydzieści lat na to, żeby podjąć decyzje. Chyba ją podjął. Proszę przestać się katować i znaleźć sobie normalnego, nie wymyślonego faceta. On nie jest taki nieszczęsny, jakiego zgrywa przed Panią. Gdyby był, dawno by odszedł od żony. Dzieci już są dorosłe, nikt go nie przywiązał do kaloryfera i nie bije. Chce Pani zmarnować resztę życia na iluzje? Szkoda, można żyć i cieszyć się z każdego dnia, a Pani sama siebie ogranicza...
Szanowna Pani Tatiano!
Korzystając z możliwości zadania pytania, chciałabym się dowiedzieć, czy można wpłynąć bezinwazyjnie na nałóg nikotynowy partnera, bez przekraczania jego granic. Próbowałam jakoś odnieść ten problem do kwestii poruszanych przez Panią w filmiku o seksoholizmie, gdzie mówi Pani właśnie o wszelkich nałogach (jako chorobie) w bezpośrednim odniesieniu do osoby, której ów nałóg dotyczy, lecz niestety w kwestii palenia jest to dla mnie nadal niejasne. Jeśli partner nie widzi problemu (brak wyrzutów sumienia czy chęci zmiany), istnieje szansa zdziałać coś w tym temacie czy raczej pozostaje zaakceptować stan rzeczy takim, jaki jest? Nałóg ten ma w jakimś stopniu wpływ na osoby żyjące z uzależnionym, jednak jeśli związek i partner są ok, może jest to rzecz, którą po prostu trzeba zaakceptować (szczególnie że przy poznaniu się wiadomo było o tym od początku)? Być może ten temat nie jest aż tak porywający jak inne pytania, jednak kto wie, może akurat kogoś to jeszcze zaciekawi (wszak pozycja "wolny od nałogów" figuruje często na liście życzeń idealnego partnera...:) Pozdrawiam bardzo i dziękuję za możliwość zadania dowolnego pytania!
Mi się zawsze marzyły romantyczne relacje z mężczyzną, który pali ))) Nie wiem dlaczego ))) Wyobrażałam sobie mądre brązowe oczy faceta, zamyśloną twarz, papierosa i długie palce... I rękawiczki ))) Coś w rodzaju Sztirlica z "Siedemnaście mgnień wiosny"))) Ale ze mnie nie należy brać przykładu, tym bardziej, że sama nie palę. Oczywiście, ze palenie jest nałogiem. Ale tak samo, jak w przypadku każdego innego nałogu nie da się pokonać go od zewnątrz. Można kłócić się, przekonywać, płakać, awanturować się, prosić, tłumaczyć, szantażować - wszystko to jest podobne do próby obudzenia martwego konia. Można go bić, popychać, prosić, pokazywać trawę, próbować skakać na nim, ale jeśli koń jest martwy, jego nic nie ruszy. Jeśli człowiek sam nie chce czegoś zrobić, jak Pani chce go przekonać? Myślę, że ma Pani rację pisząc "jednak jeśli związek i partner są ok, może jest to rzecz, którą po prostu trzeba zaakceptować (" - myślę, że tak. Przypuszczam, że w Pani też są rzeczy, które partner musi zaakceptować. We mnie jest ich mnóstwo, i wiem, że nie zmienię tego za nic. Myślę też, że gubi nas podejście szablonowe do... wszystkiego. Pisze Pani "wszak pozycja „wolny od nałogów” figuruje często na liście życzeń idealnego partnera…:)"- to też szablon. Niech sobie figuruje. Jeśli ja kocham człowieka, który pali, mogę delikatnie zaproponować mu zastanowienie się nad rzuceniem nałogu (ze względu na JEGO zdrowie). Ale jeśli nie będzie chciał rzucić, będę kochać go każdego... Tak mi się wydaje. Życie jest zbyt krótkie by walczyć z tym, kogo kochamy. Można powiedzieć mu, że jest nam przykro, bo jest dla nas wartością i się martwimy... To wszystko. Decyzja należy do niego. Przepraszam, że zawiodłam oczekiwania ;)
Ja mam pytanie może inne niż reszta ale pierwszy raz mnie martwi. Na ile potrzeby seksualne są ważne w związku?? Mówię o przypadku gdy kobieta ma potrzeby normalne a mężczyzna koło 32 lata ma je małe(nawet już nie wiadomo jak małe bo nie było aż tak okazji sprawdzić). Bo jak sam o sobie opowiadał do 25 roku życia temat relacji z kobietami praktycznie go nie interesował, dobrze mu było samemu bo ma ogrom zainteresowań, robi różne rzeczy w życiu i to kocha, lubi pracować w różnych dziedzinach(ma to tego predyspozycje w sensie mądry), i jak do tej pory miał tylko jeden 1,5 roczny poważny związek w którym dziewczyna dość młodsza rzuciła go z dnia na dzień.. Chodzi mi o to że raczej mało doświadczony w sferach związkowych i seksualnych(+nie wiadomo jakie te potrzeby do końca ma), oprócz emocjonalnych to owszem ma je takie same jak ja. I stawia głównie nacisk na to w związku, choć emocjonalnie też się bardzo powoli otwiera i dynamika związku wolno z nim postępuje...a kobieta w tym samym wieku ma potrzeby takie i takie, emocje idą w parze z seksem... Szczerze pierwszy raz spotykam coś takiego bo mężczyźni mogą się nie nadawać do różnych rzeczy ale akurat w tym to każdy chętny nie przepuści okazji... Dodam że mam szacunek do siebie i nie narzucam się żeby można powiedzieć że ma mnie dość, zachowuję się tak jak trzeba.. Raczej mu się podobam z tego co mówi przynajmniej ...Ja nie wiem naprawdę...ale wydaje mi się że seks to ważna jednak kwestia w związku... Jak się droga Pani na to zapatruje Pani Tatiano? Chodzi mi o różnice w temperamencie seksualnym? A może to się może zmienić? (Przepraszam za długość komentarza ale musiałam podać trochę informacji inaczej nie można za bardzo żądać takiego pytania bo odpowiedz będzie że to zależy :) ). Niech Pani odpowie kiedy tam Pani będzie odpowiadało, jeśli w ogóle ;) , bo już dużo pytań tutaj to pewnie już Pani wystarczająco obciążona :)))) Pozdrawiam <3 <3
Pani Soniu, pisze Pani "Szczerze pierwszy raz spotykam coś takiego bo mężczyźni mogą się nie nadawać do różnych rzeczy ale akurat w tym to każdy chętny nie przepuści okazji" i tu się z Panią zgadzam. Nie znam mężczyzny, któremu by bardzo się podobała kobieta ale seksu z nią on by nie chciał. I dalej Pani pisze: " Raczej mu się podobam z tego co mówi przynajmniej ". Zawsze tam, gdzie mamy sprzeczności, gdzie jedno gryzie się z drugim należy poszukać iluzji. Dla mnie bardziej naturalna była by sytuacja, kiedy mężczyzna nic by nie mówił, że kobieta mu się podoba i zamiast mówienia pokazywał by to czynami- całował, rozbierał itd. No jest to bardziej męskie zachowanie, zgodzi się Pani? Niż kiedy mówi, że się mu Pani podoba ale seksu z Panią on nie chce. Po co Pani mężczyzna, który nie chce z Panią seksu? I po co Pani próbuje to wyjaśniać "dlaczego nie chce"? Chce go Pani przekonać? :D Nie należy tego robić. To on powinien się bać, że straci Panią, że na świecie są miliardy mężczyzn, którzy będą chcieli normalnych, pełnowartościowych relacji z Panią. Ale on się nie boi tego. Gdzieś tu są schowane Pani iluzje. Jest jakiś powód. I nawet nie ma znaczenia jaki. Bo to jest jego problem a nie Pani. Tak, uważam to za problem. Bardzo istotny dla normalnego związku. Co innego, kiedy są normalne relacje, z seksem i emocjami,z uczuciem i partner zachorował i nie może uprawiać seksu. Trudno, jesteście razem i należy szukać rozwiązania. A co innego jeśli mężczyzna od początku znajomości nie chce tego robić z Panią. Nie to nie :) Zrobic wnioski i szukać dalej. Tak, uważąm, że TO jest bardzo ważne w związku. Ponieważ seks jest wyrażeniem miłości człowieka. Przy pomocy seksu możemy pokazać, jak bardzo my kogoś kochamy.
Przeogromnie dziękuję za szybką i wyczerpującą odpowiedź <3 I przepraszam z kolei za moją opóźnioną odpowiedz na ten temat. Ale to było spowodowane tym że przez te dni działo się trochę rzeczy w tym moim związku i m.in. była rozmowa a propo tego sexu. Gdy się zapytałam dlaczego na początku relacji sex był parę razy i bardzo widoczne ochoty na niego a potem to zniknęło przy czym że jego poprzednie tłumaczenia że to dlatego "żeby związek nie był na sexie zbudowany tylko miał inne fundamenty jak uczucia itd.."(a nie bardzo mogłyby nawet być zbudowany na sexie bo my się spotykaliśmy w 80% raz w tygodniu w tym raz na mieście raz w domu..więc nawet nie byłoby jak tego dokonać)..oraz inne tłumaczenia "że on ma słabe doświadczenie w tym temacie i u niego wszystko powoli się rozwija jak jest w związku". To usłyszałam że chodzi o względy religijne, że w religii to jest zabronione przed ślubem i że ma to swoje uzasadnienia jak niechciana ciąża itd.., i że tak został wychowany, i że jak robi takie rzeczy to potem odczuwa wyrzuty sumienia itd... ze ma jakieś blokady przed tym. Na co ja że dlaczego wcześniej mi mówił o różnych innych powodach a o tym powodzie religijnym dopiero teraz a on jest tak naprawdę najważniejszy.. to on mówi że nie zdawał sobie z tego sprawę puki nie przyszło co do czego. W każdym razie byłam w szoku z 2 dni potym jak usłyszałam coś takiego od 32 letniego Polaka(sama dawniej też taka bylam, też z powodów religijnych i kultury w której się wychowałam, ale to zupełnie inna religia i inny kraj i tam się tego bardziej przestrzega...no ale też z wiekiem i razem z pobytem w Polsce ponad 10 lat to mi się zmieniło i nie wyobrażam sobie takiego związku po 30 roku życia - już na to za stara jestem ;) ). W każdym razie po paru dniach pękłam i napisałam że nie czuję się szczęśliwa w tym związku z racji spotkań prawie tylko raz na tydzień od 3,5 miesiąca, i ogólnie nie specjalnie czuję się dla niego ważna, i że to mnie coraz bardziej dołuje i przygnębia i może do siebie nie pasujemy. Zadzwonił, po którymś razie odebrałam w końcu. Mówiłam że sprawy sexu są dla mnie ważne, że rozumiem że może to dla niego nie istnieć i ja nie będę na nic napierać i zmuszać bo go będę tym unieszczęśliwiać, a nie od tego jestem. On się 'niby' tym przejął, przeprosił że muszę przez niego cierpieć, i powiedział że też o tym sporo myślał i że doszedł do wniosku że dalej tak być nie może i że spotkaniami i wszystkim innym, i że jak będą zbyt drastyczne różnice między ludźmi to związek nie ma szans przetrwać, no i że chce to zmienić bo jestem mu najbliższa pomimo tego że tego tak nie pokazuje. Ja powiedziałam że ok, że jeśli on tego chce to spróbojmy. Przepraszam Panią i wszystkich że zaśmiecam tutaj tym opowiadaniem, ale nie potrafiłam to krócej opowiedzieć. Jeśli chodzi o iluzje o których P. mówiła to wiem i zdaje sobie z tego sprawę tym bardziej że cały czas nas Pani tego uczy :) i właśnie zbytnio nie mam iluzji i dlatego czuję ten cały dyskomfort i przykrość bycia w tej sytuacji. No ale jak już była szczera rozmowa to ulżyło mi to na sercu bo takto mnie dusiło. I wszystko zostało powiedziane a reszta to już zależy od niego, jak się nic nie zmieni to trzeba będzie się ładnie pożegnać bo nie ma innego wyjścia. Bardzo Dziękuję Pani za powyższą odpowiedź, naprawdę jest Pani wsparciem i potrafi dobrze nakierować w dobrą stronę <3 <3 <3
Pani Soniu, tylko proszę więcej do tego z Nim nie wracać, nie robić żadnych wyrzutów, po prostu jeśli nie będzie "bliżej" z jego strony, to należy się zdystansować. Jeśli spyta się "dlaczego", powie mu Pani, że nie chce go unieszczęśliwiać, że chce Pani, żeby był szczęśliwy, dlatego odchodzi. Że on się bardzo Pani podoba, ale źle się Pani z tym czuje, że wymusza na nim coś, czego on sam nie chce dać. Rozumie Pani zasadę? Odchodząc należy wyrzucić od siebie jak najwięcej piłek. Wtedy Pani po odejściu będzie lżej, a Jemu ciężej. Będzie dobrze Pani Soniu ;)
Bardzo, bardzo Dziękuję za kolejną odpowiedź <3 Myślałam że dostanę ochrzan za poprzedni komentarz :))))) Dobrze, zrobię tak jak Pani mówi. Dziękuję za doradzenie co robić i za Pani wsparcie <3 Jest mi o wiele lżej naprawdę :* :*
bitte schön! <3 :)
super ciekawa i pouczająca historia.
Proszę o więcej :-)
Robię sobie powtórkę z pani twórczości:) Jest prawie 6 rano...ja stety czy niestety znam takich mężczyzn. On chce być z kobietą, ona mu się podoba, żeni się nawet....ale seks jest bardzo rzadko....trzeba o niego prosić. Tak mają mężczyźni ze spektrum autyzmu.
Bardzo lubię Pani twórczość :)
Jak Pani opisałaby słowo miłość do drugiej osoby? zakochanie a miłość-jakie śa tu różnice?
Miłość jest bezwarunkowa. To sytuacja, kiedy możemy postawić siebie na drugie miejsce. A zakochanie to przeżywanie własnych przyjemnych emocji, skupianie się na sobie, na swoich odczuciach. Inną sprawą jest, że kochać bezwarunkowo mało kto potrafi.
Dziękuje serdecznie!:)
pozdrawiam:)
:)
Czy są różnice dysbalansu w przypadku kobiet jeśli minusem jest mężczyzna ? Spotkałem się z kobieta która swoje życie ofiaruje dziecku i niechce się wiązać bo jej życie to dziecko jak wytłumaczyć kobiecie ze powinna tez żyć sama. W jaki sposób zrozumieć ze naprawdę ktoś do ciebie coś czuje a nie bawi się tobą by coś zyskać, czy dawanie to objaw uczucia jak to interpretować ?
"jak wytłumaczyć kobiecie ze powinna tez żyć sama" - to jest bardzo niebezpieczny moment, kiedy wydaje nam się, że możemy coś komuś wytłumaczyć, pomóc, uratować kogoś itd. Nie trzeba nigdy nikomu nic tłumaczyć. Pan nie wie, czy ona faktycznie chce się poświęcić dla córki, czy po prostu jest to wymówka, bo Pan jej się nie bardzo podoba. Nawet jeśli wybrała dla siebie drogę całkowitego ofiarowania siebie dziecku - to nie jest Pana sprawa. Może Pan ze swojej strony jeden raz szczerze powiedzieć Jej co Pan do niej czuje i czego Pan by chciał. Tylko jeden raz. Żeby mieć pewność, ze Ona o tym wie i zrobił Pan wszystko, co mógł. I wystarczy. Na resztę nie ma Pan wpływu. A nakręcanie się i "ratowanie" innych jest bardzo śliską drogą, można się samemu zapędzić w ślepą uliczkę i nie zauważyć, jak się zlało granice i zaczęto nami manipulować.
Dziekuje za konkretna odpowiedz
Zawsze miałam problem z zachowaniem w stosunku do „eksa” Nawet, gdy szczęśliwie kochałam już kogoś innego, uciekałam przed „byłym” na drugą stronę ulicy. Takie spotkanie uważałam za niepotrzebne, nieprzyjemne. Czy to wynika z jakiegoś „niedokończenia” relacji? Jak to jest że niektórzy umieją przyjaźnić się z „byłymi”? Wybaczyli? Uznali tamtem związek za nieważny albo pouczający ? Czy do tego należy dążyć ?
Nie ma reguły do czego należy dążyć w zachowaniu z "byłymi". Nie budzi on w Pani pozytywnych emocji? Proszę się nie zmuszać do "przyjaźni" z nim. Ma Pani ochotę przejść na drugą stronę ulicy - proszę śmiało przechodzić i nie zaprzątać sobie tym głowy. Nikomu Pani nie jest nic winna. Widocznie było coś w jego postępowaniu, że na jego widok przechodzi Pani na drugą stronę ulicy. I koniec. To teraz nie ma żądnego znaczenia, zwłaszcza jeśli Pani "szczęśliwie kocha już kogoś innego".
Ale z się cieszę że blog żyje tyle ciekawych pytań . Wszystkie ważne i ciekawe . Czekam z niecierpliwością na filmik i wpisy . Tak zazdrość na różnych polach to jest wyzwanie . Sama wiem jak to jest że w impulsie zazdrości można straszne rzeczy zrobić gdzie czasami nie można już tego odwrócić .Spokojnej nocy życzę pani Tatiano ❤❤❤❤
Mój dzień roboczy jeszcze się nie skończył :) Spokojnej nocy :) <3 <3 <3
WItam wiem, że już za późno na zadawanie pytań, ale może się uda... ( jak zwykle wielka nadzieja minusa)
Otóż w związku jestem ogromnym minusem z mężczyzną z osobowością, która wykazuje wiele cech narcystycznych. Związałam się z człowiekiem 10 lat starszym po rozwodzie z dwójką dzieci,..
Doszło do wielu czynów z mojej słabej strony ( wybuchów i nawet rękoczynów) z bezsilności i w końcu plus zakończył to definitywnie, Uwielbia moją osobę, ale nie wyobraża sobie ze mną życia... a oczywiście w mojej głowie jego osoba staje się ideałem i cięzko mi żyć bez niego...
Czy jakoś jeszcze mogę na to wpłynąć żeby karty się obróciły? Pozdrawiam
Pani Tatiano bardzo dziękuję za odpowiedź. To niesamowite jak łatwo ulec iluzji, jak łatwo stać się minusem. Myślałam, że obydwoje jesteśmy małymi minusami i zależy nam w tym samym stopniu na sobie, On odezwał się po latach, okazywał mi uczucia. A ja od dziesięciu lat sama (wcześniej nieudane małżeństwo z przemocą ), wygłodniała emocjonalnie, do tego marzycielka. Otworzyłam się bo był to człowiek dobrze mi znany, którego uważałam za bardzo dobrego, uczciwego, któremu ufałam, z którym miałam niedokończone relacje przed laty, który okazywał i wyznawał mi miłość. Na szczęście intuicja mnie nie zawiodła i zerwałam z nim kontakt. On nie przyjął tego do wiadomości, nadal pisze i wysyła mi wiersze, ale nadal jest z żoną. Jak typowy minus miotałam się i wtedy trafiłam na Pani blog. Gdy opowiadał jak o mnie myślał, jak o mnie marzył, jak pamiętał każdy szczegół ze mną związany, chciał spędzać czas ze mną, ciągle coś proponował., to się rozpłynęłam. To mnie zmyliło. I dlatego tak trudno znów stwardnieć, bo od nowa trzeba nadać kształt tej galarecie, którą się stałam. Bardzo dziękuję za czas, który Pani poświęca, za wszystkie rady i wskazówki. Dziękuję za każde słowo (pocieszające, wyjaśniające, otrzeźwiające), które dociera i pomaga. Dziękuję, że jest Pani z nami na tym blogu. Tatiano jest Pani moją mentorką i inspiracją. Bardzo dziękuję. <3
"nadal pisze i wysyła mi wiersze, ale nadal jest z żoną" - sama Pani widzi ile są warte jego wierszy. Najpiękniej pisać wierszy, marzyć, wyznawać miłość, nawet płakać (!) potrafią wyłącznie mężczyźni żonaci. To klasyka )) Proszę zawsze patrzeć na czyny człowieka, nie na jego słowa. Szkoda czasu i emocji, by oddawać je komuś, kto liczy się tylko z sobą.
Dorzucam narcystycznych singli mężczyzn- sceny teatralne nawet na srodku ulicy, sale sądowe, płacz na pstyknięcie palca ze wściekłości(jak zawodowy aktor), że nie uzyskali tego czego chcieli. łatwo się nabrać na pozorną wrażliwość i uczuciowość. To jest bardzo widoczny sygnał - czzerwona lampka - 100% manipulacja i należy wiać jak najdalej.
Jestem uzależniona od Pani bloga i filmików To dla mnie najwyższa i najciekawszą forma rozrywki.
Zostaw Komentarz