Czasami można spotkać się ze zdziwieniem osób, którzy nigdy nie przezyli w swoim życiu sytuacji uzależnienia. Nie ważne od czego. KAŻDE uzależnienie jest niebezpieczne. Każde uzależnienie może zniszczyć człowiekowi życie. Osoby, które nie maja problemu z nadwagą, regularnie ćwiczą, liczą kalorię i bardzo skupiają się na ulepszeniu swojego „zasobu wyglądu” nie rozumieją osób z nadwagą. „Wystarczy mniej żreć” i będzie po problemie.
W życiu zawsze tak bywa, że działa zasada bumerangu albo karma ) Ktoś, kto z pogardą patrzy na ludzi otyłych, nie rozumiejąc siłę i niebezpieczeństwo uzależnienia, sam często się staje uzależnionym. Nie koniecznie od jedzenia. Uzależnić się można od wszystkiego. Od toksycznych relacji, węglowodanów, alkoholu czy sportu. Wysportowana, szczupła, zadbana dziewczyna, która patrzy z góry na dziewczyn z nadwagą ma ogromne szanse poczuć na swoich plecach działanie tej zasady. Dlatego, że nie zdając sobie sprawy na czym polega problem dziewczyny z nadwagą (na UZALEŻNIENIU) sama ma ogromne szanse na uzależnienie się od czegokolwiek. Na początku zacznie ćwiczyć, by lepiej wyglądać i podobać się swojemu mężczyźnie. Ale z czasem widząc efekty swojej ciężkiej pracy szkoda jej będzie „oddać” ją swojemu przeciętnemu narzeczonemu. Który nie ćwiczy tak, jak ona, niczym się nie wyróżnia z tłumu, a poza tym na siłowni są też lepsi mężczyźni. Chłopak podobał się jej, dopóki była z nadwagą i niepewna siebie. Teraz sytuacja się zmieniła, dziewczyna wcale nie chodzi na siłownie dla Niego. Robi to dla samej siebie. Z czasem nawet nie dla siebie, tylko dla wyników, od których się uzależniła. Dla odbicia w lustrze. W ten sposób z jednej zależności (od chłopaka) płynnie się przeniesie w następną. Każda wolną chwilę starając się spędzić na siłowni. Nie istnieje „dobrych” zależności”. Zależność to zawsze niebezpieczeństwo. To trójkąt bermudzki, który wciąga do siebie, im bardziej do niego się zbliżysz.
Osoba zależna od toksycznych relacji też nie jest głupia. Jest po prostu zależna. Dużo ludzi lekceważą możliwość uzależnienia się. Wydaje im się, że mają silną wolę. Biorą narkotyki albo sięgają po alkohol, ponieważ wiedzą, że mają silną wolę i nic im nie będzie. Spotykają się z żonatym, ponieważ wiedzą, że mają silną wolę, poza tym zamąż tak czy inaczej nie chcą. Pozwalają sobie będąc na diecie przez tydzień poluzować. Potem liczą szybko wrócić z powrotem, przecież mają silną wolę.
Silną wolę ma nie ten, kto wchodzi i wychodzi z zależności. Silną wolę ma nie ktoś, kto bierze narkotyki czy pali świństwo, bo „to nie uzależnia” i uważa, że ma „silną wolę”. Kolejny świetny argument: „wszyscy tak robią”. Nie, nie wszyscy.
Silną wolę ma ten, kto nigdy nie zbliża się do tego trójkątu bermudzkiego. Kto nigdy nie próbuje narkotyków i nie robi innych głupot. Ten ma silną wolę, tak.
Każdy, kto chce uniknąć uzależnienia powinien zrozumieć jedną ważną rzecz: uzależnienie jest bardzo podstępne.
Na początku ono daje „korzyści”. Ale za chwilę podporządkowuje sobie całe pole psychiczne człowieka, podporządkowuje sobie jego mózg.
Ktoś, kto był zależny od toksycznych relacji – przypomnijcie sobie, jak ciężko było nie myśleć chociażby przez chwilę o człowieku, który zniszczył Wam życie, prawda? Nie patrzeć w telefon, nie sprawdzać instagram, nie rozmawiać bez przerwy o nim z „koleżankami”, nie tęsknić, nie czekać itd. Nie snuć planów na powrót tej osoby. Nie wyrzucać pieniądze na bezskuteczne kursy uwodzenia. Nie chodzić do kościoła i do wróżki czy innych szarlatanów ze szklaną kulą.
Człowiek zbyt często nazywa słowem „miłość” coś, co nie ma nic wspólnego z tym uczuciem. Swój lęk, swoje tchórzostwo, swoje wygodnictwo, swoje lenistwo, brak pewności siebie, swoją wyuczoną bezradność, brak odpowiedzialności za swoje życie, nieprzepracowane problemy z dzieciństwa – to wszystko my nazywamy „miłością”. Dlatego, że mózg osoby zależnej tworzy pewne bariery ochronne, które chronią jego psychikę przed stresem. Neurony osoby zależnej szybciutko przechodzą na stronę zależności i zaczynają robić przedstawienie. Psychika człowieka, by uniknąć stresu, stworzy każdą bajkę, najbardziej nieprawdopodobną. I człowiek chętnie w nią uwierzy.
Uzależnienie jest o tyle podstępne, że rozwijając się niezauważalnie dokonuje „rewolucji” i zajmuje nasze miejsce na tronie. I więcej nas niema. W naszym własnym życiu więcej niema nas! Jest tylko ZALEŻNOŚĆ.
Żeby wyjść z uzależnienia należy przenieść całą swoją uwagę na zupełnie inne sfery życia. ZUPEŁNIE INNE.
Żeby pozbyć się uzależnienia od seksu, należy przestać całymi dniami ściągać filmy porno i zająć się sferą pracy, finansów i zdrowia.
Żeby się pozbyć uzależnienia od „miłości” należy zająć się swoją strefą finansów, twórczości i nauki. I przestać słuchać „koleżanek” i opowiadać im jednocześnie głupoty, których biedne nie chcą już słuchać.
Jak mówi mój przyjaciel: „Terapia psychologiczna jest bardzo kosztownym zajęciem. Przebijanie bąbelek na folii nie kosztuje nic. Wybór należy do Ciebie”.
Uzależnienie jest płatą za przyjemność od zewnątrz. Czyli za przyjemność, na którą nie zapracowaliśmy. Bez wysiłku fizycznego, bez pracy nad sobą, bez dążenia, planów, celi i pokonywania przeszkód przyjemność można otrzymać tylko od czegoś, co w następstwie nas zeżre. Tak moim zdaniem sprawiedliwie jest zbudowany świat. Jeśli człowiek się nie rozwija, on nie potrafi dawać sobie przyjemność samodzielnie. I samodzielnie regulować swój nastrój, zabezpieczać własne potrzeby itd. On nie ma siebie. On szuka łatwej i „darmowej” przyjemności z zewnątrz. Z nudów na przykład. I wtedy ją znajduje. Albo w narkotykach, albo w seksie a raczej w rozpuście, albo w objadaniu się. A za wszystko, co przychodzi bez wysiłku trzeba będzie zapłacić wysoką cenę. Swobody albo zdrowia. Na przykład 🙂
Moja prababcia po obiedzie sprzątała wszystko ze stołu i zamykała jedzenie na klucz. Jeśli któreś z dzieci grymasiło podczas jedzenia, po obiedzie nie mogło już niczego dostać. Aż do kolacji. Starsi ludzie ogólnie bardzo się ograniczali, spali na twardszych łóżkach, ograniczali się w jedzeniu, zresztą jedli bardzo proste jedzenie. Unikali rozwiązłości. Taki „ascetyzm” powodował, że mniejsze były szanse na uzależnienie się od czegokolwiek. Nie było czasu na nudę (nie było to w zwyczaju nawet) albo „niezapracowane” przyjemności. Ascetyzm pomaga mieć zdrowe ciało i cały organizm, panować nad regulacją swoich potrzeb.
Darmowa przyjemność jest niebezpieczna jeszcze tym, że szybko powoduje tolerancje. Żeby uzależniony mógł odczuć przyjemność wielkość „działki” musi cały czas wzrastać. Później nie ma żadnej przyjemności, działkę będzie się brało po to, by po prostu nie cierpieć.
Niekontrolowana, niezapracowana przyjemność, ciągła przyjemność jest przyjemnością od tego, co nie wymaga naszej świadomości. Na odwrót, wyłącza ją. I dając się wciągnąć temu trójkątowi bermudzkiemu bardzo łatwo jest w końcu stracić siebie samego 🙂
102 komentarze
Jedna kwestia mnie interesuje. Dlaczego alkoholik po wyleczeniu nie może już nigdy sie napić?? Jeśli przepracował to uzależnienie,zrozumiał mechanizm, pozacierał swoje ścieżki neuronowe w mózgu i stworzył nowe. Dlaczego nie może jak zdrowy człowiek korzystać z alkoholu? Upić się okazjonalnie bądź wypić jedno piwo z kolegami na pół roku?
Nie może. To choroba na zawsze.
Dzień dobry,
dziękuje za filmiki i wpisy. Są bardzo interesujące. Wpadłam na nie w czasie kiedy zaczęłam interesować się psychologią. Ćwiczenia jakie Pani tutaj zadaje dla forumowiczów dają do myślenia i uczą wykorzystywać wiedzę teoretyczna w praktyce. :) To bardzo pomocne.
Pozdrawiam serdecznie,
M
Pani Tatiano,
w kwestii uzależnień, moją uwagę ostatnio przykuło uzależnienie społeczeństw od mediów społecznościowych. Wydaje się to bardzo i interesujące. Szczególnie, że programiści na studiach przygotowujących do tworzenia aplikacji czy mediów społecznościowych maja zajęcia z psychologii (mówię konkretnie o uczelniach w USA, takich jak np. Harvard). Uczy się ich jak programować z wykorzystaniem wiedzy o mechanizmach takich jak np. układ nagrody.
Przeciętny użytkownik fb czy instagrama jest bezbronny, ale spełnione są przesłanki które opisała Pani w artykule...nie ma przyjemności za darmo.
Pozdrawiam
M
))
Pani Tatiano,
To co Pani dla Nas tutaj robi to jest ogromne źródło informacji (nie puste pisanie na blogu jakich setki )
Warto było spędzić tutaj blisko 3lata ,czytać i czytać i jeszcze raz czytać by wiedzieć o co w ogóle w życiu chodzi.
Odkąd tutaj jestem moja jakość życia uległa znacznej poprawie w każdej sferze.
Bez terapii i bez konsultacji pierwszy raz ktoś do Mnie dotarł.
I nie wiem czy to już uzależnienie czy nie (dla mnie to ciągły rozwój)
Ale kilka dni temu zostałam poinformowana o zakończeniu relacji.
I co ? :))) i zamiast wpaść w stres,przygnębienie, i próbować zacząć gadać z Tą osobą.
Pierwsza rzeczą było ( hmm gdzie jaj mam ten screen z bloga jak należy się zachować kiedy ktoś ogłasza odejście:)))) .
Ja pierwszy Neurotyk Rzeczpospolitej:))
Na pełnym spokoju przeszłam nad tym do porządku dziennego.
Każdemu kto tutaj zagląda,poraz pierwszy.
Każdemu mówię, ludzie to działa!
Pani wiedza,forma przekazu to złoto.
Dziękuję za Pani ciepło i chęć pomocy.
Pozdrawiam:))))
Haha )) Dziękuję Pani bardzo za ciepłe słowa! Bardzo się cieszę, dziękuję!
"... pierwszy Neurotyk Rzeczpospolitej..." - gdzie koniec kolejki do pierwszeństwa, bo chcę się ustawić?
Pani Tatiano, kolejny ważny i ciekawy temat został przez Panią poruszony ;) Sama zmagam się z uzależnieniem od słodyczy (i chyba telefonu) i bardzo chciałabym się od niego uwolnić. Jak tak teraz analizuję, to myślenie 24h na dobę "żebym tylko nie zjadła słodycza, żebym tylko nie zjadła słodycza" jeszcze bardziej mnie nakręcało:) Spróbuję zatem przekierować całą swoją uwagę na rozwój w innych, ciekawych dla mnie tematach - ostatnio poza pracą są to książki oraz edukuje się w temacie prawidłowej pielęgnacji skóry.
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że często nie doceniamy mądrości życiowych osób starszych i wydaje nam się, że pozjadaliśmy wszystkie rozumy ;) Patrząc na moich dziadków - chyba uczciwa praca + proste jedzenie + niewielkie potrzeby posiadania bardzo często stanowiły podstawę szczęśliwego życia.
Pozdrawiam :)
Nie wiem, co u Pani powoduje chęć na słodyczy, ale między innymi może to być poczucie niepokoju albo stres. Jeśli tak, to nie warto się katować dietami, to nic nie da. Tylko "coś robić" z poczuciem niepokoju... :)
No, myślę że z Panią Anną spokojnie mogłabym konkurować do miana "pierwszy neurotyk Rzeczpospolitej" ;) ja mam Pani Tatiano Pani bloga wydrukowanego na papierze w formie książki. Czytam na okrągło. Koncze -zaczynam, podkreslam, zakreslam, niektóre sekwencje znam na pamięć :) Spokojnie mogę powiedzieć, że w moim życiu Pani blog to !Rewolucja! jak Łazarz który wstał z grobu i zobaczył znów niebo, tak mi sie wszystko rozjaśniło. Zrozumiałam rodziców, rodzenstwo, znajomych, szefów, wszystko sie stało jasne. Żyje mi się lepiej. Nie rozwiązałam jeszcze jednej sprawy "sercowej", ale myślę że to też rozwiąże. Wiem dzieki Pani że miłość nie boli. I to jest podstawa. Tego sie trzymam. Wszystko inne musi zostać odsunięte. Teraz jestem na etapie że nie może ktoś obcy być moją motywacją (robić coś z myślą że kiedyś przecież...może...a nóż sie zdarzy...a jak się spotkamy...przypadkiem... nie! Robić wszystko należy dla samego siebie! Tego też się od Pani nauczylam :) Pomału ale coś swojego się zbuduje i to będzie nasza najwieksza nagroda w życiu. Swoje-dla siebie, a nie swoje-z myślą o kimś (będę ładna żeby mu sie spodobać! Nie!!! będę ładna bo mam ładne życie i czuję że jest pełne i czuję sie w nim szczęśliwie i nie musze sie przed nikim stroic i napinac mięśni, bo to co jest poza mną jest poza mną-poczuć tą wolność). Do tego dążę i tak chcę żeby wyglądało moje życie. Pani mi to uświadomiła :) w 35roku mojego życia :) można powiedzieć że urodziłam sie na nowo.
NO CÓŻ szkoda ,że tego nie wiedzialam prawie 20 lat temu , kiedy się wpakowałam w znajomośc internetowo- smsową . Trwałam w niej prawie caly rok, Niezauważyłam kiedy bardzo ale to bardzo uzależniłam się od dostawania smsów od pewnego nieznanego mi osobiście męźczyzny !!!. (notabene żonatego) Nieżle go sobie wyhodowałam w polu psychicznym , nieźle . Moja ówczesna przyjaciółka bawiąć się w psychologa amatora poleciła mi calkowitego natychmiastego zerwanie tej znajomości . Och długo opisywać I zrobilam tak ,I nacierpiałam się potwornie - tak potwornie ,ze jest to nie do opisania :((((((((((((((( dzisiaj wiem ,że powinnam inaczej do tego podejśc . CÓŻ czasu nie da sie cofnąć a straconego nikt nie wróci ....................
Nie wolno zrywać kontaktu "od tak" podczas silnej zależności emocjonalnej. Należy bardzo powoli przełączać uwagę na inne sfery życia nie stawiając żadnych kropek nad i. Inaczej się nie wytrzyma i wróci na kolanach, będzie jeszcze gorzej. Trzeba liczyć siły na zamiary. Ale będzie dobrze! :)
Wrócilam po 1,5 roku ale nie na kolanach juz na szczęście ale jednak z tęsknoty. i zakonczylam po swojemu . Nie wiedzielam jak to zakonczyc dla siebie jak najlepiej ale tez mysląc o nim . Napisałam mu ,że go kocham i sie zmył - jak szczur a ja wiedzialam , czułam ze tak właśnie zrobi. Dodam jeszcze ,że na początku znajomości uważalam się za plusa a potem ( choc wtedy zupelenie nie wiedzialam o tym co tu teraz czytam ), niewiadomo kiedy przeszłam w minusa . Wyszlo tak jak pisala pani o powieści NANA . Pisalismy i czasem rozmawialismy , dostawałam kwiaty i prezenty - uzależnilam sie od tego . No cóż . Jeśli moglabym opisac co sobie zrobiłam to tak jakbm spadla w wysokiej skaly i podnosilam się bardzo dlugo a to przeciez trzeba schodzić powolutku , ostrożnie prawda ???
No to chyba tez złe zrobiłam . Trafiłam na blog Pani Tatiany, kiedy zaczęłam szukać pomocy , bo wplatałam sie w relacje z mężczyzna , który niby cis czuje ale nie wie czego chce, w rzeczywistości chce raz napisać raz nie, jak ma chęć to sie spotkać albo i nie , a ja w ciągłej gotowości czekam , udaje ze nie czekam , wymyślam setki usprawiedliwień ale czekam, zaczęłam sie dystansować i pracować nad sobą dążąc to uwolnienia sie od rekacji szło mi nawet dobrze , No i kolejny raz odwołał sotkanie , pod wpływem emocji zakończyłam relacje i teraz wszystko wróciło , a ja nie mogę znaleźć miejsca dla siebie . Ehh... niby czytam , a postępuje jak dziecko we mgle .
Z uzależniania można wyjść tylko, że później już wcale nie jest tak kolorowo bo można popaść że skrajności w skrajność i nie umiemy znaleźć złotego środka na to wszystko. Sama byłam na diecie, po zakończeniu diety i zrzuceniu sporej wagi. Po tej sytuacji poznałam plusa, przeciętny wręcz, nie podobał mi się nawet a jednak coś sprawiło, że mnie przyciągnął. Tak samo jest z toksycznymi relacjami ciągnie nas najbardziej tam gdzie coś jest niedostępne i gdzie ktoś bardziej maci i nie wiemy czy to związek czy koleżeństwo.
O co chodzi Pani Tatiano w tym, gdy plus mówi na koniec gdy już nie chciał minusa, że wygląd nie jest najważniejszy? Zastanawia mnie to do dziś, bo każda kobieta lubi dbać, oczywiście w zdrowym rozsądku.
"Swój lęk, swoje tchórzostwo, swoje wygodnictwo, swoje lenistwo, brak pewności siebie, swoją wyuczoną bezradność, brak odpowiedzialności za swoje życie, nieprzepracowane problemy z dzieciństwa"... Partner wziął się za siebie po moich licznych wskazówkach i upomnieniach (błąd, wiem...). Ae teraz zdaje mi relację z tego co robi, co powiedział, jak się zachował... Mnie to męczy, jakbym ciągle miała być jego motywatorem i już mam tego dość tym bardziej, że ja jakiegoś większego zainteresowania z jego strony nie odczuwam (moimi uczuciami, zainteresowaniami, rodziną).. Czas zająć się swoim życiem i swoimi sprawami... Pani Tatiano, czy można być uzależnionym od pochwał i cudzej akceptacji? Co będzie, jak zakręcę "motywacyjny" kurek?
Jaka różnica co będzie? Trzeba go zakręcić i koniec. Powiedzieć mu, że nie planowała go Pani adoptować. Że kobieta potrzebuje silnych pleców, za którymi się może schować, a nie bycia niańką dorosłemu facetowi. Jeszcze go Pani poniańczy trochę, a potem on znajdzie sobie inną, tłumacząc to, że była Pani zbyt opiekuńcza. A on przecież nie potrzebuje matki. Kończymy z rolą ratownika :)
Pani Tatiano, a czy są jakieś sygnały ostrzegawcze, na które powinniśmy zwrócić uwagę? Sygnały mówiące nam, że to co robimy może zamienić się w uzależnienie. I jak rozpoznać czy ja jestem uzależniona od czegoś czy ja po prostu bardzo lubię to robić?
Jeśli jest lęk, że możesz to stracić - oznacza to zależność.
No to chyba tez złe zrobiłam . Trafiłam na blog Pani Tatiany, kiedy zaczęłam szukać pomocy , bo wplatałam sie w relacje z mężczyzna , który niby cis czuje ale nie wie czego chce, w rzeczywistości chce raz napisać raz nie, jak ma chęć to sie spotkać albo i nie , a ja w ciągłej gotowości czekam , udaje ze nie czekam , wymyślam setki usprawiedliwień ale czekam, zaczęłam sie dystansować i pracować nad sobą dążąc to uwolnienia sie od rekacji szło mi nawet dobrze , No i kolejny raz odwołał sotkanie , pod wpływem emocji zakończyłam relacje i teraz wszystko wróciło , a ja nie mogę znaleźć miejsca dla siebie . Ehh... niby czytam , a postępuje jak dziecko we mgle .
Jakbym czytała o sobie kiedyś :) Dotknęłam uzależnienia, u mnie akurat pracoholizm. Podstępne uzależnienie ponieważ z reguły trzeba być najlepszym w pracy - w tym co się robi i zarabiać pieniądze. W zamian za swoją przyjemność otrzymalam problemy zdrowotne z kręgosłupem. Przez chwilę nic mnie nie obchodziło oprócz pracy, nawet moje zdrowie - tylko dostanie przyjemności. Teraz te pieniądze zarobione w firmie, wydaje na fizjoterapeutów. Taka moja kara.
Także praca Pani Tatiany ratuje życie :) nie ma chyba słów które można określić jak bardzo Pani pomaga. Każdy post jest jak naprawianie źle przykręconych śrubek w głowie. Byle chcieć samemu wstać i pracować nad sobą.
Przesyłam ciepłe pozdrowienia :) (wieczna fanka)
Ludzie często przez lenistwo zamieniają jedno uzależnienie na drugie, a w efekcie mają podwójny problem. Znam kobiety, które stały się alkoholiczkami (niektóre umarly), bo na początku alkohol pomagał im przezwyciężyć tęsknotę, ale z czasem ten sam trunek też tęsknotę zaczął wywoływać.....
Chciałabym Pani podziękować za każdy post, ale brakuje mi słów, żeby wyrazić swoją wdzięczność. Życzę Pani, aby była Pani tak szczęśliwa, jak ja za każdym razem gdy widzę Pani posty :))) <3
Dziękuję Pani bardzo za te cieple słowa! :) I oczywiście, z wzajemnością! :) <3
Świetny wpis. Właśnie teraz go potrzebowałem, bo wróciłem do palenia papierosów po rozwodzie.
Wcześniej byłem (choc niektórzy twierdzą, że się jest całe życie) alkoholikiem, narkomanem i seksoholikiem... ale od kilku lat ten problem rozwiązałem. To co Pani opisuje to wszystko 100% prawdy. Tak to działa. Nie ma za silnych na uzależnienia! Nie ma za mądrych na uzależnienia. Najlepiej po prostu ich nie zaczynać.
"choc niektórzy twierdzą, że się jest całe życie" - nie, można po wyjściu z uzależnienia nigdy więcej nie wrócić do niego. Nawet jeśli było się narkomanem heroinowym. Ale przez całe życie należy pamiętać, że się nim jest! Że jeśli ktoś może sobie pozwolić wypić keliszek, to Ty nie. Bo JESTEŚ alkoholikiem. Albo narkomanem. Nawet, jak nie używasz tego więcej. Wszystko jedno- ty nim jesteś. Trzeba zmienić wszystko: otoczenie, znajomości, miejsce zamieszkania. Chodzić innymi grogami, zmienić miejsce pracy. Nie wolno mieć do czynienia z żadnym z poprzednich bodźców. Nie wolno mieć wolnego czasu, zawsze trzeba coś robić, być zajętym. Nawet jeśli zerwałeś z nałogiem. To choroba na zawsze.
Dziękuję za wpis, to bardzo ciekawy temat. Chyba większość z nas mogłaby wskazać swój mniejszy lub wiekszy uzależnieniacz. Zastanawiam się jak pokonać uzależnienie od jedzenia. Oczywiście, jak Pani pisze, trzeba przestać się na nim koncentrować. Jednak 3x dziennie trzeba jeść , więc trudno jest o nim nie myśleć.
Pani Tatiana idealnie właśnie opisuje mój stan. Uzależniona od toksycznej „miłości”. Nie jestem w stanie nawet opisać slowami jak reagowało moje ciało (bol fizyczny) ani moja psychika kiedy on wracal a potem znowu znikał. Kiedy mnie poniżał a potem wracal, pisząc tylko smsa.
A ja zakochana.. i potężny minus.
Z resztą Pani Tatiana to wszystko wie..
Jest bardzo bardzo ciężko. Ale Pani Tatiana mi pomogla (mam nadzieje, że pomoże ponownie na kolejnej konsultacji :) )
Przede wszystkim tym, że wyjaśniła mi jak to dziala, podala konkretne kroki jak z tego wyjść, a przede wszystkim wiem po prostu, że jej zależy...
Najwazniejsze to chyba sobie uświadomić, że ktoś nas po prostu traktuje jak zabawkę.
Pewnego dnia już brakuje lez. I po takim uzależnilu od drugiej osoby, po rozstaniu zostajesz sam. Bez niczego.
Pani Tatiano, pozdrawiam Pania serdecznie w Nowym Roku, brakowalo mi Pani wpisow!☺
Czy to znaczy Pani Tatiano że neurotycy są bardziej podatni na wszelkie uzależnienia niż "normalni" ludzie???
Znam osobę która wpada z jednej skrajności w drugą. Ma okres kiedy lubi wypić za dużo, za chwilę "przeskakuje" na jedzenie, kiedy dochodzi już do otyłości przeskakuje na dietę i obsesyjne skupienie się na ćwiczeniach. Z pracoholizmu i spędzaniu całe dnie w pracy do lenistwa i oglądaniu telewizji przez nawet siedem godzin dziennie. I tak w kółko.
Nie ma okresu równowagi w tym wszystkim.
Ja jestem uzależniona od Pani napewno :)
Pozdrawiam
Pani Tatiano,
co tu dużo mówić- jak zawsze wspaniały, trafiający do człowieka wpis.
Nie będę ukrywać, że kilka razy w tygodniu odświeżam Pani bloga z nadzieją na nowy post, teraz nas Pani zdecydowanie rozpieszcza.
Nieustannie zachęca Pani swoich czytelników do rozwoju, a ja pozwolę sobie zauważyć jaki Pani zrobiła postęp.
Ostatnio cofnęłam się do jednego ze starszych filmików. Można odnieść wrażenie, że na nim widzimy osobę onieśmieloną, a podczas oglądania nowych filmików- kobieta pewna siebie, twardo stąpająca po ziemi.
Wszystkiego dobrego!
Bardzo dziękuję! :))
Bo z kiszononego ogórka nie można zrobić świeżego
Pani slowa sa bardzo prawdziwe,,trzeba zmienic wszystko,,,czasami nawet stracic wszystko,ale uzyskac w nagrode z powrotem siebie,swoje emocje,swoj usmiech,plany...
Dziekuję za pani powort. Z przyjemnością odwiedzam bloga i Pani YT, szkolenia. Nie ma chyba takiej strony, która czytałabym chętniej i osoby,która sluchalabym chętniej.
:) dziękuję!
Dziękuję za tyle cennych wpisów w ostatnim czasie
Pani Tatiano, czy nie myślała Pani kiedyś o tym aby nagrywać podcasty? Nie raz wspominała Pani, że nie lubi patrzeć prosto w kamerę i lubi Pani konsultować przez telefon.
Pozdrawiam :)
Pani Tatiano, bardzo dziękuję za poruszenie tak ważnego tematu jakim są uzależnienia. Bardzo pomocny był też Pani filmik na Youtube jak wyrobić sobie dobre nawyki. Niestety ale chyba neurotyzm i uzależnienia często idą ze sobą w parze..
Dzięki Pani Tatianie nie wyczekuje na smsa.( Kiedyś setki scenariuszy czemu nie pisze ) Teraz ,, odp jeśli będzie mógł a jeśli nie to idę dalej i nie analizuje tak jak kiedyś,, I zawsze mam w głowie ,, czemu pozwalacie sobie myśleć o kimś kto nie ma czasu myślec o Was,, Nie reaguje emocjonalnie .Wiem , że drugi człowiek ma prawo nie chcieć tego co Ja. Żyje spokojnie i już się nie boje . I nagle samo wszystko przychodzi i się rozwiązuje . Zamykają się jedne drzwi po to by otworzyły się nowe. Dziewczyny czytajcie, oglądacie filmy bo naprawdę Pani Tatiana stawia ludzi na równe nogi. Dziękuję i pozdrawiam.
Tak, kiedy odpuszczasz, to samo wraca.
Witam serdecznie,
Pani Tatiano, mam pytanie off top od tematu, ale krótkie:)
Czy może się zdarzyć tak, że manipulant/psychopata/narcyz wchodzi w relacji w rolę minusa?
Pozdrawiam i liczę na odpowiedź, jak prawdziwy neurotyk z pozycji listwy podłogowej, na chociaż tak/nie :)))
"Czy może się zdarzyć tak, że manipulant/psychopata/narcyz wchodzi w relacji w rolę minusa?" - tylko i wyłącznie, całym sobą pokazując, jaki jest nieśmiały/pokrzywdzony/zakochany. To sie nazywa "podporzadkowanie od dołu". Wystarczy, że ofiara mu powie, ze się zakochała - pułapka się zatrzaśnie. Zmieni się nie do poznania, natychmiast się dystansując. Ofiara odruchowo zacznie lgnąć do niego. Tym mocniej, im mocniej ją będzie odrzucał.
Tak się zastanawiam w jakiej roli jestem w ponad 20-letnim związku i trochę mi się to plącze...
Niemniej jednak, pomijając plusy i minusy, zadaję sobie pytanie: „czy ty kobieto czujesz się dobrze w tym, w czym tkwisz?”
Bardzo dziękuję za odpowiedź i za wszystkie materiały, wiedzę i te niezwykle celne metafory, które nie dość, że bawią to także doskonale działają na wyobraźnię i obrazują cały przekaz.
P.S. Pozwalam sobie cytować i propagować „listwę podłogową” i „rozsądek jako funkcja dekoracyjna mózgu” - uwielbiam:)))
))
Jestem uzależniona od tego bloga ale to mi wychodzi na dobre
))
Pani Tatiano, a jak to jest np. Z tym rzucaniem palenia.... nikotyny? Czy te tabletki np. Z cytozyną to brać, czy to znowu jest blokowanie receptorów czym innym? Wiadomo, że się pali bo nuda, bo stres, bo koncentracja, bo relaks...to się wszystko wyklucza...ale jak to pojąć świadomie....? Zamieniać na wodę np. Czy próbować tabletki? Proszę o info.
Dziękuję za całą pomoc
Powiedzieć sobie, że palę nie dlatego, że lubię, tylko dlatego, że jestem zależna. Z tym, co się lubi walczyćsię nie da. Walczyć można z problemem. Palenie to zależność czyli problem. Musimy go rozwiązać.
Dokladnie tak sie stanie . Bylam ofiara takiej pulapki. Bylo jak w bajce do momentu jak nie zaczelo mi zalezec i nagle wszystko runelo. Nic nie rozumialam. Uzaleznilam sie , myslalam i plakalam czekalam na odrobine uwagi dla ktorej oddalbym wszystko. To straszne . Zapomnialam o sobie.Liczyl sie tylko on.
Co do Kasi i chyba Tomka to moim zdaniem Kasia jest juz na innym etapie i Tomek nie jest juz dla niej atrakcyjny.
Dziękuję , jest siła jest moc po każdym wpisie .
Wdzięczna
Pani Tatiano, jak ja się cieszę, że Pani tu wróciła :) :) :)
Nawet sobie Pani nie wyobraża, jak wiele zawdzięczam temu blogowi! Wolę nawet nie myśleć, co by teraz ze mną było, gdyby nie Pani....
Dziękuję :) :) :)
Pani Tatiano, te artykuły czytam w kółko i za każdym razem wyciągam z nich co innego. Bardzo pani pomaga ludziom, już to mówiłam wiem :-) przy tym jak plus już nie chciał mnie i stwierdził że się nie dogadujemy zaproponował koleżeństwo oczywiście odmówiłam, odnoszę wrażenie że chciał mieć po części nade mną kontrolę i zawładnięta część mojego terytorium, jestem dumna z siebie ze mimo tak dużego uzależniania nie dałam się wciągnąć w friend zonę, nie reagowanie na jego zaczepki kosztowało mnie dużo. Od 5 msc sypia się regularnie pingi, haczyki średnio co miesiąc. Nie daje się zahaczać póki nie zaproponuje rozmowy szczerej, choć na to nie liczę. Myślę, że odmówienie koleżeństwa z mojej strony wzmocniło figurę moja w jego polu i nie klejenie się do niego, fakt prosiłam przez 3 dni po rozstaniu, żeby było jak było, ale to na tyle, kieruje się słowami pani Tatiany "trzeba pamiętać że plus minusa zostawił" - mniej więcej brzmiało to tak.
Dzień dobry :) Chcę się wypowiedzieć z pozycji plusa (chłonę blog i teraz wszystko widzę jak na dłoni). Minus zagarnia wszystko: czas (przyjeżdżał bez zapowiedzi, siedział do 1-2 w nocy, no bo przecież jest ON i ja już nie muszę mieć swojego życia), wiedzę merytoryczną (pisałam sprawozdania, przygotowywałam do egzaminów), doświadczenie życiowe, pomysły, uwagę, siły i energię. Byle tylko ON był na tapecie, bo ON tak strasznie kocha i życia sobie nie wyobraża. Rewelacyjne porównanie - ciągnie i doi, samemu dając niepotrzebne prezenty, załatwiając sprawy, które załatwić mogę sama (jakby chciał pokazać, jaki to jest niezbędny i pomocny, przy okazji pozbawiając mnie siły sprawczej...) i narzucając się ze swoją obecnością. A ja byłam coraz mniej uśmiechnięta, coraz bardziej rozdrażniona i zniecierpliwiona. Mówiłam: nie tęsknię, nie kocham cię, nie widzę wspólnej przyszłości, nie będziemy razem mieszkać. Minus: siedzi cicho, ma nadzieję na nie wiadomo co. Zupełnie bez honoru. Pozostaje chyba po prostu kompletnie się nie odzywać. Czuję wyłącznie niechęć i wcale nie chcę do niego wracać. Chyba już przeszłam przez wszystkie etapy bycia plusem. Tak, byłam chciwym plusem (bo może nie jest taki zły, a on mnie tak kocha, nie ma ludzi idealnych itp.), ale teraz widzę, że dawałam się wykorzystywać egoiście i wyciągaczowi. I jest mi z tym źle, bo tyle lat budowałam swoje zasoby, a ktoś przyszedł, rozdziawił gębę i wziął (a ja pozwoliłam...)
Wielokrotnie wspominała Pani tutaj, że uzależnienie daje jakąś przyjemność. Co dzieje się pod względem neurologii mózgu kiedy człowiek uzależnia sie od toksycznych relacji, przemocy (fizycznej lub psychicznej)?Uzależnia sie od bycia ofiarą?(nie jestem pewna, ale taki wątek też już tu był).Mam takie doświadczenie, że za każdym razem jak przeprowadzałam sie w lepsze warunki to wiązało się to z ogromnym stresem, a po przeprowadzce mnie ,,rozwalało" jak bym nie umiała ,,unieść tego szczęścia". Często też sabotuje własne pomysły, działania jak bym sie bała, że jeszcze mogło by sie udać. I co ja bym z tym zrobiła:-)))To jest lęk czy uzależnienie od cierpienia?
PS. Dołączam sie do obserwacji ŻUCZEK. To miłe patrzeć jak Pani rozwija się wraz z rozwojem bloga i daje realną nadzieje, że można. Pozdrawiam.
Pani Tatiano, ogromne podziękowania za blog i otwieranie oczu na rzeczywistość. I mam pytanie bardziej do stałych czytelników, gdzie mogłabym znaleźć odpowiedz na pytanie jak się zachować się po rozstaniu? Kiedy jak i czy upomnieć się o swoje rzeczy? Jak je odebrać? Dodam, że plus zakończył kilkuletni związek za pomocą smsa a zanim to nastąpiło czując, ze relacja wisi na włosku od dłuższego czasu wpadłam w gigantyczny minus, chyba nawet listwa przypodłogowa jest na lepszej pozycji ;) Plus chce oddać moje rzeczy przez mojego brata (pracują w jednej firmie) ale odmówiłam. I co teraz? Jak się zachować, żeby jeszcze bardziej się nie poniżyć ale tez mniej cierpieć? A może powinnam się na to zgodzić, żeby uniknąć kontaktu z plusem? czy tez nie odbierać swoich własności i o nich zapomnieć i kompletnie nie reagować na smsy? Proszę o pomoc bo już sama nie wiem jak się ratować :( Oczywiście plusa bardzo kocham :(
@whysosad
Hej, bardzo mi przykro z powodu tego, co Cię spotkało. Mam nadzieję, że z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc będzie Ci coraz lepiej. Szkoda życia na smutki. Odbierz rzeczy przez brata i nie spotykaj się z byłym partnerem. Odetnij się, zajmij się sobą. Poczytaj bloga i posłuchaj kanału na YT. Są tu zawarte przydatne informacje, a komentarze na blogu to również ogromna skarbnica wiedzy :) Pani Tatiana jest po prostu wspaniała i dzięki niej wyszłam z relacji bez szwanku. Natychmiast zajęłam się sobą i wyszło mi to na dobre. Poradziłam sobie po rozstaniu bardzo dobrze, a liczbę wylanych łez mogę policzyć dosłownie na palcach jednej ręki :)
Z własnego doświadczenia napiszę Ci, że warto jak najprędzej odzyskać swoje rzeczy, bo potem możesz już nigdy ich nie zobaczyć.
To w dużej mierze zależy od tego, z kim miałaś do czynienia i czy zależy Tobie na tych przedmiotach.
Byłam minusem w związku. Plus poinformował mnie, że "nie ma czasu na dziewczyny i chce się skupić na zakładaniu firmy". Po zaoferowaniu "przyjaźni" przez niego zdystansowałam się i szybko odeszłam z relacji. Umówiliśmy się tylko jeszcze na odbiór moich rzeczy za jakiś czas. Odezwałam się, przywiózł moje rzeczy pod blok, ale... nie wszystkie. W drodze na spotkanie serce podskakiwało mi do gardła, ręce się trzęsły. Zgodnie ze wskazówkami Pani Tatiany na blogu i YT, już będąc na miejscu zachowałam się porządnie, nie zrobiłam głupiego numeru, ubrałam się schludnie i nie wdawałam się w zbędne dyskusje. Zapytałam się tylko, czemu nie oddał wszystkich rzeczy. Odpowiedział, że nie chciało mu się przywozić... :) Krótko, acz miłym tonem zakomunikowałam, że w sprawie odbioru odezwę się w ciągu kilku tygodni. Zgodził się. Odwróciłam się i poszłam w swoją stronę.
Zgodnie z naszą "umową", odezwałam się w terminie. Zaczął się wykręcać, że o niczym nie pamięta i nie ma czasu. No OK. Odezwałam się jakiś czas później, znowu zaczął wykręcać się. Tym razem, że ma kwarantannę (co było kłamstwem), a w ogóle to wywalił moje rzeczy, bo kojarzyły mu się ze mną :) Dobre sobie. Zaproponowałam, aby zostawił rzeczy na klatce i je wtedy odbiorę. Nie miał wyjścia i mi je wszystkie oddał. Mnie ta sytuacja udowodniła, że postąpiłam słusznie odchodząc z relacji i dzisiaj ani myślę o powrocie. Dlatego jeśli jest okazja, to zabieraj wszystko od razu, aby nie przedłużać historii. Szkoda czasu i nerwów. Życie mamy tylko jedno i warto je przeżyć szczęśliwie.
Pozdrawiam,
Marta
Jeżeli nadal jesteś w minusie a na to wychodzi to nie powinnaś się spotykać z plusem pod żadnym pretekstem bo sytuacja obróci się na Twoją niekorzyść a po spotkaniu będziesz się czuła gorzej niż wcześniej. Nie odebranie swoich rzeczy też nie wygląda dobrze bo można pomyśleć że nie chcesz zakończyć tej historii i zostawić sobie jakiś pretekst do kontaktu. Skoro plus sam powiedział że chce oddać te rzeczy i zakończyć na ten moment te historię to musisz mu na to pozwolić bo inaczej będzie się czuł osaczony. Przekazanie rzeczy przez brata to chyba najlepsze rozwiązanie. I na pewno chcesz liczyć na powrót kogoś kto zrywa po latach smsem?
Witam, czy zajmuje się Pani leczeniem depresji, jakąs formą pomocy? Gdzie znaleźć dobrego , skutecznego specjalistę? Proszę o odpowiedź.
Leczeniem depresji zajmuje się psychiatra. Proszę nie wierzyć psychologom, którzy mówią, że wyleczą depresje.
Witam Pani Tatiano.Chcialabym najkrócej jak potrafię nawiązać do tematu uzależnienia , które Pani porusza w bardzo ciekawy sposób.Do brzegu:) Od 7 lat nie jestem w toksycznej, uzależniającej relacji.Od 5 lat nie wybieram świadomie roli ofiary.Bardzo dużo poswiecilam czasu by pracować sama ze sobą, rozpoznać mechanizmy które powodowały chęć wchodzenia w takie relację.Odbudowalam siebie i cały swój świat wokół.Osiagnelam duże sukcesy zawodowe i " wewnętrze" .Jestem od 3 lat w harmonijnym związku.Od niedawna zaczęłam słuchać Pani wykładów na yt i czytać bloga, zrozumialam najcenniejszą rzecz o której nie wiedziałam przez tyle lat .Uzaleznienie od osoby czy substancji zostaje na całe życie.Chodzi o to ze przez te 7 lat kiedy świadomie zakończyłam relację bardzo toksyczną do teraz bylam pewna że " choroba" minęła .Jednak nie .Minęła i odetchnęłam z ulgą kiedy kilka dni temu zablokowałam numer telefonu tej osoby( jak na psychopate przystalo co jakis czas pisal co słychać a mi sie wydawalo ze jak odpisze dwa słowa i przez te lata nie spotkam sie to przecież nic zlego, nic bardziej mylnego) .Jestem Pani Tatiano niesamowicie wdzięczna , że Pani sama z siebie o tym wszystkim pisze.Jest w Pani mądrość i dobroć. Nie spodziewałam się u siebie takiej decyzji o zablokowaniu tel . Wiem jedno była to świadoma decyzja.Pani mi w tym pomogła:) Teraz czuję się naprawdę wolnym człowiekiem.Dziekuje P.Tatiano!
whysosad
Dopóki jesteś minusem nie możesz widzieć się z nim. Nie jesteś na to gotowa. Odbierz swoje rzeczy za pomocą tej osoby z rodziny, ale tak, żeby się nie widzieć z nim. Tylko nie zostawiaj coś specjalnie, bo to słabe będzie. Zabierz wszystkie rzeczy i zniknij na długo, nie reaguj na żadne smsy po tym wszystkim. Próbuj budować siebie, a o nim póki co zapomnij. Wiem, że to wszystko trudne, ale tak to teraz musi wyglądać. Gdy on napisze coś po tym, jak zabierzesz wszystkie rzeczy nic nie odpisuj. Zajmij się tylko sobą. Nie odzywaj się, nie odpowiadaj na zaczepki.
Cieszę się, że Pani wrocila :)
Czytam bloga i mam wrażenie, że coś mi umyka. Plus wrocil, no może nie do końca. Pojawia się i chce zobaczyć co z tego wyniknie ale na jego warunkach. W sensie spotykamy się i będzie co będzie. Przez czas bez plusa zaczelam się rozwijać. Ogolnie z tego co widzę to ten moj rozwój go dziwił i mam wrażenie, że bolał. Ja mam kolo siebie monostwo ludzi. Kolo niego w sumie nie było nikogo. I zastanawiam się na ile faktycznie jestem dla niego wazna a na ile chodzi tylko o to że jestem jedyna osoba na której mu zależy.
Witam. Pani Tatiano jak dobrze Pania mieć i móc korzystac z Pani wiedzy, jest Pani inspiracją mam pytanie: jak sobie poradzić z uzależnieniem od Dziecka...? Bo tak to chyba trzeba nazwać, skoro boje sie utraty 3 letniegi dzis Synka, ktorego ojciec- narcyz, manipulat juz "przekreca" na swoja strone...co robić? Jak di tego zdrowo podejść?
Sciskam i dziękuję
Neti, bardzo dziękuje za pomoc, tak zrobię.
Lili, bardzo dziękuje za słowa wsparcia. Masz oczywiście racje, zerwanie za pomocą smsa jest kompletnie niedojrzałe. Oczywiście, że napisał w tej wiadomości, że kocha nad życie. Czytając bloga już wiem ciut więcej, wiem, że zrobił to, żeby jego figura w moim polu bardziej urosła zamiast zmaleć. Nie podał tez powodu rozstania co oczywiście rodzi pytania i wzbudza we mnie poczucie winy. Wiec taki chyba klasyk. Jeszcze raz dziękuje, zastosuje się do Waszych rad.
Woow ...
35 lat żyje na tym świecie A właśnie się dowiedziałam, że leczeniem depresji zajmuje się psychiatra A nie psycholog...
Pani Tatiano,
Często sspotkałam z tym ,że jak depresja to do psychologa.
Dlaczego psycholog tego nie zrobi ?
Czy mogłaby by Pani coś więcej powiedzieć w tej sprawie?
Z góry dziękuję za ewentualną odpowiedź.
Dlatego, że depresja to biochemia mózgu. Zaburzenie w pracy neuroprzekaźników. Gadaniem tego nie wyleczysz.
Pani Tatiano,
jeżeli miałaby Pani ochotę i czas, proszę podzielić się swoją wiedzą jak odróżnić narcystycznego psychopatę od borderline? Jest bardzo wiele filmików i artykułów jak rozróżniać narcyza/psychopatę/socjopate. Borderline zachowuje się w napadach podobnie :( Krzyczy, wyzywa, ale po nich ma ogromne wyrzuty sumienia. Czy można pomoc takiej osobie, czy tez należy uciekać?
Z góry dziękuje
Marie
Ale po co chce Pani ich odróżniać? Najlepiej trzymać się z daleka od wszystkich tych typów.
Whysosad...
Polecam filmiki na YouTube Pani Tatiany. Jest też tam film pt: "jak się zachować po rozstaniu". Cenne rady !!! Trudne ale warto ich posłuchać :)
Nie spotykać się z nim, nie pisać, nie dzwonić. Dobry pomysł z tym odebraniem rzeczy przez brata.
Moja droga...trzeba też zrozumiec, że on już podjął decyzję (pomijam to jak ją Tobię przekazał) więc trzeba ją zaakceptować. Cokolwiek innego byś teraz nie zrobiła to prawdopodobnie spowoduje to, że on się tylko utwierdzi w swojej decyzji. Przykre to ale raczej nie ma innego wyboru.
A więcej możesz osiągnąć nie reagując i nie robiąc nic, niż jak będziesz prosić, pisać, dzwonic do niego ... Pytanie tylko, jak ktoś tu już słusznie zauważył, czy rzeczywiście warto starać się o kogoś kto zerwał smsem?
Dużo dobra życzę i siły życzę :)
Taka Sobie Ja, serdecznie dziękuje za wsparcie i dobre słowo. Zgadzam się i tak postąpię. Nie mam pojęcia dlaczego postanowił zakończyć związek, tym bardziej nie wiem dlaczego w takiej nędznej formie (widocznie miał swoje powody, które zachował dla siebie). Nie spodziewałabym się tego nigdy w życiu. Jest trudno, chociaż lektura bloga i yt pomaga bardzo i jest nieoceniona. Bardzo dziękuje!
Whysosad Najważniejsze co musisz zrobić choć wiem że to trudne to przestać się zastanawiać co było powodem nagłego zerwania bo nigdy nie odpuścisz. Powód tak naprawdę nie ma znaczenie liczy się fakt że on odszedł. Mi pomagało w takich sytuacjach uświadomienie sobie że często przyczyną takich niewyjaśnionych rozstan jest ktoś trzeci i czy warto rozkminiac co się stało jeżeli ta osoba być może jest już z kimś innym i nawet o nas nie myśli... To boli ale mamy jedno życie i każdy zmarnowany dzień odbiera nam mnóstwo możliwości. Lektura bloga mi pomogła zrozumieć że pewnych rzeczy nie warto odkręcać. I chociaż mój plus zaczął się odzywać i żywię do niego jeszcze jakieś uczucia to nie zapomniałabym nigdy że z własnej woli przez kilka miesięcy wolał żyć beze mnie i odszedł nie oglądając się za siebie,to przekreśliło ten związek zupelnie. Nadzieję na powrót pozwalały mi przez pewien czas funkcjonować ale tak jak w wielu filmikach było zaznaczane kiedy się otrzasniesz i spojrzysz na wszystko z boku przestaniesz go usprawiedliwiać nie będziesz już chciała powrotu i tego Ci życzę :).
Dzieńdobry. Jestem nową czytelniczką. W którym miejscu można znaleść definicje WO i WS, ewentualnie też "pola" ?
Dziękuję.
WO - wartość obiektywna człowieka, WS- wartość subiektywna, definicje pola znajdzie Pani u Kurta Lewina :)
Pani Tatiano, mam problem z utrzymaniem wewnętrznego umiejscowienia kontroli. Raz jest w środku, raz ucieka na zewnątrz. Gdy jest w środku wszystko jest ok, gdy na zewnątrz mam silne lęki, jakby były mnie dwie. Czy można nauczyc się żeby kontrola na stałe była we mnie?
Dziękuję za wszystko co pani nam daje
Czytalam ostanio biografie Philpa K. Dicka. Byl on dlugo uzalezniony on lekarstw i roznych narkotykow. W okresie kiedy byl juz wolny od tych uzaleznien i zyl wzglednie spokojnie jego przyjaciel podarowal mu album Briana Eno. Philpowi tak spodobal sie ten album ze sluchal go naokraglo. Tak to skomentowal ten przyjaciel : "I pomylalem, Jezu, Phil, moze i skonczyles z narkotykami, ale nadal masz mentalnosc narkomana. Dac ci cos dobrego, a ty od razu zaczniesz tego naduzywac".
To tak mi sie skojarzylo z tematem uzaleznien. Polecam tez wszystkim serie filmow o nalogach na Youtube ...
Bardzo proszę o nie polecanie na moim blogu czy kanale video innych youtuberów. Na swoich platformach - proszę bardzo, u mnie nie.
вот и граница...
Pani Tatiano a jeśli dziewczyna uczy sie cały semest pilnie i na sesji na egzaminie dostaje 5. Wtedy jest szczęśliwa, zalewają ją hormony szczęścia. Czy to też może człowieka uzależnić? Czy adrenalina a pozniej łagodzące hormony szczęścia zawsze uzależniają?? Tak jest skonstruowany człowiek??
A jak ma postępować rodzina osoby uzależnionej od hazardu? Czy najlepszym wyjściem jest zostawić osobę, która ma problem z hazardem i skupić się na sobie? Jak pogodzić życie z taką osobą i czy jest to możliwe?
Nie wiedziałam że mówiąc że nie palę i nie biorę narkotyków i trzymając się tego przez całe życie mam silną wolę :) ciekawostka. Chciałam tylko napisać jeszcze Pani Tatiano że jestem Pani wdzięczna i dziękuję Pani za te artykuły. Są pewne błędy które popełniałam, byłam w toksycznej relacji którą tu Pani opisuje, myślałam że to była wielka miłość etc. Myślę nawet że czasem (ze 2 lata temu?) mogłam zmęczyć Panią moim jednym czy drugim komentarzem który napisałam zanim zaczęłam się zagłębiać w bloga. To dzięki Pani poradom, po natrafieniu na jeden, drugi, trzeci artykuł dotyczący budowana siebie, szukania siły w sobie, zaczęłam stopniowo pracować nad sobą i swoimi zasobami. I choć tej pracy jeszcze trochę zostało, to coraz częściej wyczuwam już gdzie są moje granice a gdzie cudze. Jestem w narzeczeństwie z mężczyzną którego kocham, z którym jestem permanentnie (stabilnie) szczęśliwa , jesteśmy w związku dwoma małymi minusami . A gdyby mimo wszystko ta relacja kiedyś się skończyła, to myślę że dam sobie radę sama, będę wiedziała co robić. Dziękuję
Super, bardzo się cieszę i powodzenia życzę! :)❤️️
Pani Tatiano,drodzy czytelnicy. Trafiłam tu za namową koleżanki, która się martwi o mnie. W sumie jeszcze kilka innych osób. Jestem po 18letnim związku, z 2 małych dzieci. Świeżo po rozwodzie, z inicjatywy męża. Jestem minusem i to bardzo uzależnionym. Nie radzę sobie kompletnie z odrzuceniem. Budzę co chwila,pikawki serca,strach,brak apetytu. A on plus i mną pomiata. Z racji dzieci i naprzemiennych tygodniowych widzen,niestety musimy się widywać. Okazało się, że za moimi plecami ukrywał inny związek. Mi do dziś mowi, że chodził do niej wieczorami o 21 zostawiając Dzieci same, tylko na herbatkę. Nie wierzę. Związek gdzie kocham go nadal,tęsknie, ale nie dawał mi od lat poczucia bycia kochana. Robiłam co mogłam, prezenciki,uśmiech, aż gdy nie dostawałam czułości denerwowałam się, krzyczałam, błagałam o atencję. Karą było nie odzywanie się do mnie i jeszcze większy brak czułości. Przez to wszystko wdalam się w romans,on to wykrył i złożył pozew. Nie walczył nawet. A ja głupia czekałam i czekam nie wiem na co. Pani Tatiano i drodzy czytelnicy co począć. Nie umiem żyć bez niego. Jestem wykształconym człowiekiem, Bardzo lubianym i szanowanym,a on mi mówi, że z tą,,nową,, jak ja ją nazywam się doskonale dogaduje. Patrzy mi w oczy i mówi nie kocham cie, jesteś dla mnie nikim. Obrzydzasz mnie. Nie pasujemy do siebie, tak po 18 latach taki tekst. ja patrze i płacze. Potem teksty jestesmy obcy. Gdy zachorował wsiadłam w auto i leki mu wiodzłam. Ale gdy poprosiłam o pomoc go to mowi,że mi nie pomoże bo jestem obca. Jej by pomógł. Dzieci proszą by tata wrócił i abym ja wróciła do niego. Ale on idzie w zaparte. Dlaczego tak chcę być z nim? Jak zapomnieć, by nie zwariować? Nie radzę sobie. Jak go wyprowadzić z równowagi? On się karmi tym jak płacze gdy stoję przed nim,a mu nawet oko nie drgnie.
Odpuść. I przede wszystkim, nie okazuj słabości. Nie pomagaj, skoro spotykają Cię z jego strony przykre zachowania i reakcje. W ogóle, kontakty ogranicz, do koniecznego minimum. Nie wychodź z inicjatywą.
Z twojego opisu wyraźnie widać, że zostałaś przez niego zmanipulowana. Spowodował, że go zdradziłaś i później wykorzystał to przeciwko Tobie. To klasyczny wzorzec manipulacji stosowanej przez takie osobowości. Na tej podstawie należy sądzić, że manipulacji było więcej. Różnych. Pamiętaj, relacja z manipulantem, jest zawsze relacją toksyczną. A będąc przez tyle lat w relacji toksycznej, uzależniłaś się od tego związku. To jest uzależnienie.
Ażeby pomóc sobie, należy przekierować uwagę i zainteresowania na inne sfery życia. Może miałaś/masz jakieś pasje. To na nich teraz postaraj się skoncentrować. Może odkryjesz nowe. Poczytaj też o neuroplastyczności mózgu, zwróć uwagę na termin "ścieżki neuronalne".
Doskonale rozumiem Twoje przeżycia. Przechodziłam przez coś podobnego.
Marta skup się na sobie i dzieciach. Spokojnie dasz radę żyć bez niego. Wiem co mówię. Po 17 latach tez myslalam, że nie jestem w stanie zyc bez męża. I co? Jestem i żyje mi się o wiele lepiej niz z nim. Nikt mnie nie krytykuje, nie ciągnie w dół. Nie muszę słuchać jakie to koleżanki są super a ja beznadziejna (wszystko pod płaszczykiem żartów i oczywiście ja nie mam poczucia humoru). Mam czas na swoje pasje, wycieczki i nie muszę się tłumaczyć czemu nie trzymam diety albo czemu wymyslam jakieś wydatki. Owszem na początku było ciężko. Ale doszlam do wniosku, że to mój wybor. Albo się ogarnę i skupię na sobie albo bede siedzieć w dole wyc i sie poniżać bo jakiś pajac uznal, ze do siebie nie pasujemy.
tutaj wyjaśnieniem i pomocą mogą być filmy Pani Tatiany:
"Relacje z psychopatą 1"
"Relacje z psychopatą 2" - (aż powstał serial - znaczy się: jest o czym mówić :-)
"Jak się zachować po rozstaniu"
i na deser:
"Zemsta na manipulancie"
Sam miałem niemożność przyjęcia, że moje ślubne szczęście jest psycho, bo przez 15 lat słyszałem, ze mam najlepszą żonę, a ja jestem do niczego. No... niekoniecznie prawda.
Ważne, żeby nie oszaleć od szukania logicznego wyjaśnienia powodu rozstania. Może taki nie istnieje. Psycho nie są logiczni.
Powodzenia, proszę skupić się na sobie (najważniejszym człowieku w życiu) i dołączyć do rzeszy ocalonych dzięki nauce Pani Tatiany.
Callie, dziękuję. Wszyscy mówią mi to dookoła, że nie wie co stracił itd. A ja tkwię w tej iluzji,że wszystko moja wina i,że on wróci do mnie. Wiem, że muszę iść z głową podniesioną do góry, nawet jak nie mam ochoty, bo rany za świeże, ale widzę,że mu te moje smutki sprawiają przyjemność. Najdziwniejsze z tego wszystkiego to to,że ta jego nowa, to tak nielubiana osoba w pracy i nie tylko, znam ją, a on ślepy. Boli mocno, ale chcę takiego dnia, gdy spojrzę mu prosto w oczy dumna,pewna siebie i zakochana w innym ,a on może pojmie kogo stracił...
Marta - jeśli będziesz miała wysoką samoocenę, to czy jego "pojęcie" kogo stracił, może mieć jakieś znaczenie?
Marta i po co? Zakochana w innym? Zakochaj się w sobie najpierw :) Poszukaj siebie a jego olej :) mi mój były dzisiaj powiedział, że zas przytylam (tak jakby go ktos pytal o zdanie). Ja tam uważam, że nic nie stracił a ja w końcu zyskałam siebie i nic mmie juz nie zniszczy. A na pewno nie ktos kto nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa.
Cezar-muszę tę samoocenę znowu odzyskać. Pozbawił mnie jej on. Mój były mąż. Zszargał mi ostatnio tak reputację, że nie chciałam wierzyć, aż nie nasłał policji na mnie dosłownie kilka dni temu,opowiadając kłamstwa na Mój temat. Bogu dzięki mialam dowody na te jego oszczerstwa. Dlatego tak mi ciężko się z tym pogodzić. Uzależniona chyba od psychopaty
Niestety moja (była) małża też obleciała naszych znajomych i naopowiadałą kłamstw, Ona biedna i nieszczęśliwa, a ja zły. Zapomniała mówić, że mnie zdradzała. Smutne, że nikt z "przyjaciół" nie zapytał, jak to wygląda z mojej strony. Już ich nie ma w moim życiu.
Dziś rano - po ponownej lekturze tego wpisu - wreszcie dotarły do mnie słowa:
"kto był zależny od toksycznych relacji – przypomnijcie sobie, jak ciężko było nie myśleć chociażby przez chwilę o człowieku, który zniszczył Wam życie."
Doznałem w końcu olśnienia w mojej zakutej uzależnieniem głowie, że osoba, o której myślałem "największa miłość mojego życia" - zniszczyła mi życie...
Teraz wstanę, strząsnę pył z moich sandałów i idę żyć wolny.
Dziękuję, Pani Tatiano. Jesteś wielka.
Pani Tatiano czy mogę prosić o odpowiedź na pytanie: jak zachować się w sytuacji przypadkowego spotkania byłego, który okazał się manipulantem i mnie zdradzał? Kontakt już urwany, numer zablokowany, on wiele razy próbował pisać, zaczepiać, że tęskni blablabla itd . On oczywiście twierdzi, że nie jest niczemu winny. Oduzależniłam się od niego, od tych emocji, zajęło mi to ponad pół roku. O to dzięki wpisom na blogu i filmikom na YT. Ostatnio zobaczyłam kogoś kto go bardzo przypominał...i zamarłam. Widocznie mi nie przeszło, jest taka mega złość na niego jeszcze. Stąd właśnie moje pytanie...czy najlepiej by było spokojnie odpowiedzieć na ewentualne "cześć"? Czy obojętnie i lekceważąco obrócić się i odejść? Bo przecież facet nie był w porządku... Widzi Pani? Jak ja już zacznę analizować to głowa mała :( Dlatego będę bardzo wdzięczna za odpowiedź lub wskazówkę.
Pozdrawiam Cieplutko ❤️ <3
"Oduzależniłam się od niego, od tych emocji, zajęło mi to ponad pół roku" - gdyby Pani oduzależniła się od niego, nie było by tego komentarza. Jest Pani wciąż zależna emocjonalnie. Dlatego nie wolno Pani z nim rozmawiać. "Dzień dobry" i uciekamy. Jeśli zacznie z nim Pani rozmawiać, skutki będą przykre. Dowartościuje go Pani, a sama poczuje się rozjechana czołgiem.
Dziękuję Pani Tatiano za odpowiedź
Z Pani bloga lub YT dowiadywałam się jak nie powinnam była się zachować, zwłaszcza przy rozstaniu, czego nie pisać i nie mówić, żeby wyjść z tej sytuacji z twarzą. Popełniłam trochę klasycznych błędów. Ale nacisnęłam też w guziki manipulanta, o których Pani w jednym z filmików mówiła. Tymrazem chce ubiec zdarzenie...bo jak ośmieszyć się np. w sklepie przy ewentualnym spotkaniu z nim to sama doskonale potrafiłabym. Nie chciałabym udawać, że nic się złego nie wydarzyło, bo manipulacja jest złem! Przede wszystkim nie chciałabym wyjść w swoich oczach, że się wygłupiałam, albo że znowu uległam jego "urokowi"....?
Ja byłam przekonana że po 6 miesiącach od zerwania znajomości nie jestem już minusem, uzależnienie minelo i jestem wolna. Niestety pech chciał że zobaczyłam go dzień w autobusie. I poczułam się jakbym dostała w głowę -on mnie nie zauważył więc na szczęście nie doszło do rozmowy. Ale ja się czuję jakbym wróciła do początku drogi ciągle myślę co by było gdybysmy porozmawiali, znowu poczułam że za nim tęsknię a samoocena poleciała w dol. Nie mogę uwierzyć że przypadkowe spotkanie może tak namieszać... Jak sobie z tym poradzić raz na zawsze ?
czytam ten tekst po raz enty zastanawiając się jak odróżnić "zwyczajne" zakochanie od wpadania w sidła uzależnienia od drugiej osoby. trochę smutno mi było na myśl, że muszę wyrzec się na zawsze tego miłego stanu "zakochania się" żeby poźniej nie wpaść problemy. dopiero zastosowanie analogii do uzależnienia od substancji pozwoliło mi zrozumieć na czym polega ten mechanizm i dlaczego to, co do tej pory brałam za ten "miły stan zakochania" było po prostu autostradą prosto w ramiona manipulanta/neurotyka. nie wiem czy komuś pomoże ten komentarz, ale mi na pewno jak będę wracała do tego tekstu. miłość to nie jest ta początkowa ekstaza, która pojawia się po wyhodowaniu w swojej głowie ogromnej figury drugiego człowieka. to nie te emocje, każą ciągle o nim myśleć. miłość to stan ,który pojawia się na skutek ciężkiej pracy, na którą składa się trud poznania drugiego człowieka, otworzenie się przed nim i na niego, stworzenie wspólnej rzeczywistości. nie przychodzi to tak łatwo i szybko jak odlot po zażyciu narkotyków. jeżeli "zakochanie się" można porównać do haju narkotykowego, myslę, że zdrowy związek to coś na wzór zdrowo zbilansowanej diety, możliwe, że posiłki nie wywołują tak silnych emocji, ale odpowiednio przygotowane mogą dobrze smakować i na dłuższą metę gwarantują spokój i dobre samopoczucie.
A czy to nie jest tak, że wszyscy jesteśmy od czegoś zależni a wolność to tylko pojęcie względne ..?
Oczywiście. Różnica polega na tym, czy ta zależność komplikuje nam życie czy nie. Ja jestem zależna od pracy, ale mi to nie komplikuje życia, bo ja to kocham. Gdybym była zależna od mężczyzny, życie było by utrudnione. Dla innej osoby z kolei zależność od własnego męża nie jest utrudnieniem. Może to jej sprawiać przyjemność. Trzeba dążyć do tego, żeby żyć, jak się chce. Eliminując uciążliwe zależności z naszego życia :)
Pani Tatiano, chciałam podziękować za filmiki i wpisy na blogu, są bardzo cenne. Mam koleżankę z liceum, która od 14 roku życia (czyli od 5 lat) jest w związku z osiem lat starszym od niej chłopakiem.On często robi jej awantury z byle powodu, ona po tym płacze , mówi że bez niego nie widzi życia ( dzwoni z tym do mnie)On blokuje jej numer telefonu, ona do niego wydzwania i wypisuje SMSy,po pewnym czasie relacja wraca do normy i za jakiś czas to samo. Mieli wspólnie zamieszkać po maturze,ale minął rok a ona wciąż mieszka z rodzicami i czeka na niego.Z wiedzy, która pani przekazuje wydaje mi się że to uzależnienie adrenalinowe. A ja w tej sytuacji jestem ratownikiem. Nie wiem co powinnam zrobić w tej sytuacji, boję się że koleżankę zrobi sobie krzywdę zgodnie z tym co mówi, widzę jak się męczy . Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, jest Pani dla mnie autorytetem.
Pani Ilono,
Skoro doszła pani do takich wniosków, czytając bloga i filmy pani Tatiany, to
może najłatwiej i najbezpieczniej byłoby właśnie podać koleżance namiary na blog i YT ?
Jeśli po tych wszystkich wykładach i informacjach wciąż będzie uważała, że to miłość... To nie wtrącać się więcej... Jej sprawa, jej życie...
A jeśli w ogóle nie zechce poświęcać czasu na zapoznanie się z tymi materiałami... Tym bardziej jej sprawa i przynajmniej pani nie zmarnuje swojej energii na ratowanie kogoś, kto tej pomocy tak naprawdę nie chce.
Dzięki temu uniknie pani jeszcze jednego ryzyka... Jeżeli to Pani przejmie rolę ratownika i skutecznie przekonana koleżankę do rozstania, a ona po pewnym czasie stwierdzi że to był błąd, to zapewne duża część winy za to zostanie przypisana właśnie pani.
Jeśli jednak koleżanka sama dojdzie do takich samych wniosków (o rozstaniu), opierając się na wiedzy którą zdobyła "sama", jest większa szansa, że weźmie za tę decyzję odpowiedzialność .
Zostaw Komentarz